Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Beata Krowicka 04.12.2013

Aleksander Kwaśniewski i Pat Cox chcą kontynuować misję na Ukrainie

Decyzję w sprawie przedłużenia misji mają podjąć w czwartek przewodniczący grup politycznych PE po rekomendacji przewodniczącego Martina Schulza.
Galeria Posłuchaj
  • Aleksander Kwaśniewski: nie chcemy jechać na nieprzewidywany grunt (IAR)
  • Aleksander Kwaśniewski: czujemy się kompetentni, by prowadzić rozmowy na Ukrainie (IAR)
Czytaj także

Były prezydent Aleksander Kwaśniewski zapewnia, że unijni wysłannicy mogą wrócić na Ukrainę, jeśli będzie taka potrzeba. - Po tylu miesiącach i tylu spotkaniach czujemy się kompetentni i przygotowani do tego, aby prowadzić rozmowy zarówno z władzami, jak i z opozycją. Przewodniczący Schulz ma zadanie w bezpośrednich rozmowach z przedstawicielami władz i opozycji dowiedzieć się, na ile taka misja może być użyteczna - powiedział Kwaśniewski.

Protesty na Ukrainie [relacja na żywo]>>>

Były prezydent podkreślił jednocześnie, że nie chciałby, aby misja unijnych wysłanników na Ukrainie była instrumentalizowana w obecnej, napiętej sytuacji na Ukrainie. - My nie chcemy dzisiaj jechać na nieprzygotowany grunt i podjąć ryzyko nadużycia naszej misji przez kogokolwiek. To jest misja dobrej woli, ale jeśli moglibyśmy być użyteczni, jeśli nie byłoby ryzyka instrumentalizacji i będzie potrzeba, aby dialog, którego teraz nie ma, został uruchomiony, to pozostajemy do dyspozycji - dodał Aleksander Kwaśniewski.

Protesty na Ukrainie - zobacz serwis specjalny >>>

Według niego, misja wysłanników Parlamentu Europejskiego mogłaby zostać użyta do odbudowania zaufania między władzami ukraińskimi a opozycją, a także do szukania humanitarnych form wsparcia dla rozwiązania sprawy byłej premier Julii Tymoszenko.

18 miesięcy negocjacji

Aleksander Kwaśniewski i Pat Cox od półtora roku starali się doprowadzić do rozwiązania sprawy byłej premier Julii Tymoszenko, która odsiaduje wyrok więzienia. Zabiegali, by została wysłana na zagraniczne leczenie, co było jednym z warunków podpisania umowy stowarzyszeniowej. Bezskutecznie. Była premier przebywa w charkowskiej kolonii karnej. A sprawa ewentualnego jej uwolnienia utknęła w parlamencie. Deputowani nie byli bowiem w stanie uzgodnić projektu ustawy, który umożliwiłby jej opuszczenie więzienia.

W listopadzie, ku zaskoczeniu unijnych polityków, Ukraina zrezygnowała z podpisania dokumentu o stowarzyszeniu z Unią Europejską. Tymoszenko apelowała z więziennej celi do władz Ukrainy o zmianę decyzji. Tak się nie stało. Szczyt Partnerstwa Wschodniego w Wilnie zakończył się fiaskiem.

- Ukraina wciąż planuje podpisanie w przyszłości umowy stowarzyszeniowej z UE i ma zamiar uczynić to "w bliskiej przyszłości", ale potrzebuje pakietu pomocy finansowej i gospodarczej - oświadczył prezydent Ukrainy. Tłumacząc, dlaczego Kijów zdecydował się nie podpisywać umowy w Wilnie,  Janukowycz mówił przywódcom Unii na zamkniętej sesji, że "Ukraina niestety w ostatniej chwili została sama z poważnymi problemami finansowymi i gospodarczymi". - Dzisiaj potrzebujemy od naszych europejskich partnerów decydujących kroków wobec Ukrainy, w celu wypracowania i przeprowadzenia programu pomocy finansowej i gospodarczej - głoszą fragmenty oświadczenia Janukowycza opublikowane na stronie internetowej.

Drzwi do UE nadal otwarte

Szef Parlamentu Europejskiego Martin Schulz przekonywał, że mimo decyzji władz w Kijowie, Unia musi kontynuować dialog. Podkreślał, że nie można tworzyć próżni i przyznał, że na szczeblu rządowym te kontakty będą jeszcze trudniejsze. - Wierzę, że Ukraina zmieni zdanie, drzwi do Europy pozostają dla niej otwarte. W poprawie wzajemnych relacji pomoże na pewno humanitarne rozwiązanie sprawy Julii Tymoszenko - powiedział przewodniczący Parlamentu Europejskiego.
Według Martina Schulza należy wykorzystać fakt, że Ukraina nadrobiła wiele zaległości, choć nie spełniła wszystkich warunków niezbędnych do podpisania umowy stowarzyszeniowej. Oprócz zwolnienia Tymoszenko, pozostałe dwa warunki dotyczyły reformy wymiaru sprawiedliwości i zmian w prawie wyborczym. Nie wiadomo jeszcze na jak długo misja specjalnych wysłanników zostanie przedłużona. Jej warunki ustalą na początku grudnia przewodniczący grup politycznych w Europarlamencie.

Delegacja nie dotarła

W środę w Brukseli miało dojść do spotkania ukraińskiej delegacji z przedstawicielami Komisji Europejskiej. Zapowiadał to we wtorek premier Ukrainy Mykoła Azarow. Delegacja ukraińska nie przyleciała jednak do Brukseli. Polskie Radio usłyszało w ambasadzie Ukrainy przy Unii, że doszło do nieporozumienia. Wizyty nie potwierdziła też Komisja Europejska.

Rozmowy miały dotyczyć umowy stowarzyszeniowej, której władze w Kijowie na razie nie zgodziły się podpisać.
Przedstawiciele ambasady Ukrainy przy Unii podkreślają, że nie byli przygotowani w środę na wizytę delegacji z Kijowa. Mówią, że słowa ukraińskiego premiera musiały być źle zrozumiane. Także Komisja nie planuje ani dziś ani w tym tygodniu żadnych rozmów. - Takie spotkanie powinno być odpowiednio przygotowane. Uzgodnimy podczas dyplomatycznych konsultacji datę spotkania, jego szczebel i wtedy ogłosimy publicznie - podkreśliła rzeczniczka Komisji Maja Kocijanczicz.

W podobnym tonie utrzymane jest oświadczenie ukraińskiego ambasadora w Brukseli. - Konsultacje dotyczące wdrożenia umowy odbędą się dopiero wtedy, kiedy obie strony będą do nich dobrze przygotowane - napisał ambasador Kostiantyn Jelisiejew.
Komisja Europejska zastrzega, że konsultacje nie oznaczają ponownego otwarcia negocjacji w sprawie umowy i jej warunki pozostają niezmienne. Unijni eksperci mogą natomiast porozmawiać z przedstawicielami Ukrainy na temat wdrożenia umowy, wymogów i korzyści z utworzenia strefy wolnego handlu.

''

IAR, bk