Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Agnieszka Jaremczak 12.03.2014

Świat potępia Rosję. Moskwa robi swoje [analiza]

- Armaty nie strzelają, bomby nie spadają a wojsko jest użyte. Jedna armia wypycha drugą z koszar i zajmuje jej miejsce - tak konflikt rosyjsko - ukraiński opisywał szef BBN gen. Stanisław Koziej, gość radiowej Trójki. Ten zupełnie nowy sposób prowadzenia wojny stawia przez NATO nowe wyzwania.

Ukraina jest bezbronna w zderzeniu z armią rosyjską. Dysponuje dużo mniejszą armią i słabszym uzbrojeniem. Można więc odnieść wrażenie, że bezczynnie stoi i patrzy jak jej wielki sąsiad zabiera mu jeden z najcenniejszych regionów. Krym - ze względu na swoje usytuowanie - odgrywa strategiczne znaczenie. Przez ostatnich kilkanaście dni przywódcy światowi zdawali się mówić między wierszami: ok, Ukraina odda Rosji Krym i będzie to cena za wolność i zbliżenie do Zachodu.

Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>

Nikt nie chce patrzeć, jak na ulicach miast wielkiego europejskiego państwa leje się krew. Do tej pory budzą grozę tragiczne wydarzenia w Kijowie, kiedy funkcjonariusze Berkutu i wynajęci snajperzy strzelali do tłumu. Zostało wtedy zabitych około 100 osób. Kilkaset zostało rannych. Liderzy ukraińskiej opozycji mówią, że to pierwsze w historii ofiary, które ginęły pod sztandarami Unii Europejskiej.

Majdan
Majdan w Kijowie. W miejscu, gdzie doszło do starć z milicją Ukraińcy kładą kwiaty. FOTO.: EPA/ROBERT GHEMENT

Bruksela nie chce więcej takich ofiar. Być może stąd polityczna kalkulacja: Moskwa weźmie Krym i pozwoli Ukrainie cieszyć się wolnością. Tu jednak gospodarz Kremla pokazał, że jego apetyt jest dużo większy.

- Staromodne, zimnowojenne myślenie jest wciąż obecne na Kremlu. To co nazywa się grą o sumie zerowej, która prowadzi do dominacji: jeśli jedna strona zyskuje gwarancje bezpieczeństwa, to druga je traci. A my w NATO uważamy, że wszyscy mogą zyskać w kwestiach bezpieczeństwa - mówi szef NATO Anders Fogh Rasmussen w rozmowie z Polskim Radiem. - Niestety takie myślenie jest obce na Kremlu. Tam jedyne co się liczy to hard power, militarne podejście, co Rosja pokazała na Ukrainie, decydując się na inwazję na Krym - dodał.

Turczynow: nie będzie interwencji zbrojnej Ukrainy na Krymie>>>

Szef polskiego rządu Donald Tusk mówił w radiowej Jedynce, że wcale nie dziwi się naszym wschodnim sąsiadom, że nie zdecydowali się na użycie swojej armii przeciwko agresorom. Z góry byliby bowiem skazani na klęskę.

- Polska uznaje integralność terytorialną Ukrainy, dlatego nie uznaje deklaracji niepodległości Autonomicznej Republiki Krymu - oświadczył szef MSZ Radosław Sikorski (źródło: TVN24/x-news)

Rano z Krymu przyszły kolejne niepokojące informacje. Rosyjskie pododdziały bojowe, grupują się w północnych rejonach półwyspu. W zachodniej części rozlokowane zostały jednostki zaplecza logistycznego i zaopatrzeniowego. Liczba rosyjskich żołnierzy, którzy operują obecnie na Krymie, szacowana jest na 19 tysięcy ludzi - informuje z Symferopola specjalny wysłannik Polskiego Radia Krzysztof Renik.

Z Symferopola relacja specjalnego wysłannika Polskiego Radia Krzysztofa Renika (IAR)

 

Korzystają oni z kilkuset samochodów ciężarowych, a także z transporterów opancerzonych. Koncentracja tych sił na północy Krymu związana jest z zamiarem kontrolowania zarówno szlaków komunikacyjnych łączących Krym z resztą terytorium Ukrainy, jak i przejęcia kontroli nad liniami zaopatrzenia Krymu w wodę, elektryczność oraz gaz, a także liniami telekomunikacyjnymi.

Półwysep jest zależny od dostaw energii oraz wody właśnie z Ukrainy. Samodzielnie jest w stanie zapewnić sobie jedynie niewielką część elektryczności oraz wody. Dlatego przejęcie przez Rosjan kontroli nad liniami zaopatrzenia Krymu jest tak istotne z punktu widzenia wojsk okupacyjnych.

Ewentualna aneksja Krymu do Rosji będzie wymagała od Moskwy kosztownych inwestycji, które zapewnią połączenia gazowe i elektryczne, a także dostawy wody dla Półwyspu z Kraju Krasnodarskiego w Federacji Rosyjskiej. Podkreślają przy tym, że może się powtórzyć scenariusz abchaski.Moskwa obiecała inwestycje, ale do tej pory nic nie zrobiła.

W wyniku kilkudniowej wojny rosyjsko-gruzińskiej w 2008 roku dwa popierane przez Moskwę separatystyczne regiony Gruzji - Abchazja i Osetia Południowa - ogłosiły niepodległość. Uznała ją Rosja, a poza nią jedynie Wenezuela, Nikaragua i Nauru. Reszta świata traktuje obie republiki jako części Gruzji. Tbilisi uważa te regiony za tereny okupowane przez Rosję.

Byłe
Byłe republiki radzieckie. Infografika: PAP/Adam Ziemienowicz

- Podobnie jak wielu Rosjan, Putin szczerze wierzy, że Rosję i Ukrainę łączy specjalna więź. On sam i jego administracja nie potrafią pojąć, że Ukraina może tworzyć więzi gospodarcze i społeczne z Zachodem, nie rezygnując przy tym z niezaprzeczalnego historycznego i kulturowego pokrewieństwa z Rosją. Dla nich to gra, w której wygrywa tylko jedna strona, a Putin jest gotów okazać siłę - pisze amerykański dziennik "New York Times".

"New
"New York Times": Putin szczerze wierzy, że Rosję i Ukrainę łączy specjalna więź. FOTO.: EPA/ALEXEY NIKOLSKY / RIA NOVOSTI
Gazeta podpowiada Brukseli, by jak najszybciej przyłączyć się do Stanów Zjednoczonych, by pokazać Rosji, że jest gotowa dotkliwie ukarać rosyjskie władze za jej działania na Ukrainie.
Tym bardziej, że Władimir Putin jest przekonany, że Zachód nie pali się do ponoszenia wysokich kosztów wprowadzenia sankcji wobec Moskwy. Wydaje mu się bowiem, że Zachód nie ukarze go, bo "USA mają zbyt małą wymianę handlową z Rosją, by wprowadzić dotkliwe sankcje, a Niemcy, zależne od rosyjskiego gazu i eksportujące do Rosji, nie zgodzą się na naprawdę bolesne sankcje, szczególnie w obronie niewypłacalnej i niestabilnej Ukrainy" - pisze gazeta.
W podobnym tonie wypowiada się coraz więcej polskich polityków. - Rosja buduje swoją potęgę gazem, ropą, bronią atomową, olbrzymią armią i rzekomą nieobliczalnością. Tym straszy. A wyobraźmy sobie, co by było, gdyby Amerykanie puścili tani gaz łupkowy do Europy - mówi wiceprezes PiS Adam Lipiński w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".

W jego opinii, walka toczy się nie o Krym, nie o Ukrainę, ale o całą Europę Środkowo-Wschodnią. - Ona zawsze była w centrum zainteresowania Rosji. W ramach swoich imperialnych interesów Rosja uważała, że to jest jej bliska zagranica, w której ma szczególne prawa, szczególne możliwości i szczególne oczekiwania. I jeśli tu nie będzie solidarności, to wszyscy przegramy - przewiduje poseł.

W dostrzeganiu zagrożeń Warszawa wyprzedza o dwa kroki europejskie salony. Nie bez powodu to właśnie teraz powrócił temat, by UE jako całość kupowałam od Rosji gaz. W tej chwili jest tak, że poszczególne państwa europejskie mają własne umowy gazowe z Moskwą. Co sprowadza się do tego, że jeśli jakiś kraj "podpadnie" Kreml straszy zakręceniem kurka. Bardzo wyraźnie mówił o tym w "Sygnałach dnia" premier Tusk. Jego zdaniem Europa powinna stworzyć system wspólnych zakupów gazu, wówczas nikt, także Rosja, nie będzie mógł lekceważyć klienta, który kupuje tak duże ilości surowca.

Premier
Premier Donald Tusk w radiowej Jedynce: dywersyfikacja gazu i ropy w Polsce powoduje, że nie musimy ulegać żadnemu szantażowi politycznemu. FOTO: KPRM

Polskiemu rządowi już się za to oberwało. Niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung" napisał, że Tusk, używając nietrafnych argumentów, wykorzystuje kryzys na Ukrainie do przeforsowania zmian w unijnej polityce energetycznej i klimatycznej. - Konflikt o Krym i spór o sens i zakres sankcji gospodarczych jest dla Polski dogodnym, lecz niestety pod każdym względem nietrafnym argumentem - czytamy w gazecie.

Kryzys na Krymie [relacja 11/03]

Największa opiniotwórcza niemiecka gazeta twierdzi, że Rosja jest co najmniej tak samo uzależniona od handlu energią jak Niemcy i cała UE. - Ponad połowa wpływów do rosyjskiego budżetu pochodzi ze sprzedaży surowców energetycznych - wyjaśnia "Sueddeutsche Zeitung". Wskazuje jednocześnie na istotne zmiany na światowym rynku energii, spowodowane między innymi wydobywaniem przez USA gazu i ropy z łupków.

- Sprawą otwartą jest to, kto dłużej wytrzyma wstrzymanie dostaw gazu: UE z pełnymi zbiornikami przy końcu łagodnej zimy, czy Rosja, która nie może z dnia na dzień przestawić eksportu do Chin, a w dodatku jest skazana na wpływy ze sprzedaży - pisze komentator.

Sprawa ta będzie zapewne jednym z tematów dzisiejszych rozmów kanclerz Niemiec Angeli Merkel i premiera Tuska.

- Polska nie uzna odłączenia Krymu od Ukrainy - deklaruje prezydent Bronisław Komorowski w rozmowie z IAR. Jego zdaniem, Polska i Zachód nie są w tej sprawie bezradne. - Nie uznamy faktów dokonanych, ani też zmian terytorialnych dokonanych z pogwałceniem prawa międzynarodowego, takich jak odłączenie Krymu od Rosji - dodał.

Pytanie, które się nasuwa: co zrobi więc Zachód, kiedy w najbliższą niedzielę referendum w sposób jednoznaczny opowie się za przyłączeniem Krymu do Rosji. - Będziemy mieć pewien pat legislacyjny. Zachód nie będzie uznawał jego wyników natomiast Rosja nie akceptując rządu na Ukrainie będzie nadal legitymizowała swoje działania na Półwyspie Krymskim - odpowiada politolog Marcin Poręba z Wyższej Szkoły Biznesu w Nowym Sączu.

Agnieszka Jaremczak

''