Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Michał Chodurski 20.03.2014

"Dwa kroki do przodu, jeden krok do tyłu". Czy Rosja poprzestanie na aneksji Krymu? (analiza)

Komentatorzy zadają sobie pytanie: czy Rosja będzie kontynuowała agresywną politykę i próbowała przejąć bezpośrednią kontrolę także nad wschodnią Ukrainą?
Szczyt UE w Brukseli: dyskusje o tym jak reagować na posunięcia RosjiSzczyt UE w Brukseli: dyskusje o tym jak reagować na posunięcia RosjiPAP/EPA/OLIVIER HOSLET

O takim scenariuszu zdają się świadczyć bardzo ostre wypowiedzi, zarówno Kremla jak i polityków postrzeganych jako "harcownicy", którzy mówią to, co Krem myśli, a oficjalnie powiedzieć nie może.

Duma Państwowa, izba niższa parlamentu Rosji, ratyfikowała traktat o przyjęciu Republiki Krymu do Federacji Rosyjskiej. Podczas debaty Władimir Żyrinowski wzywał, by nie uznawać granic za ostatecznie ustalone. - Jeden z przedstawicieli komisji mówi, że granice lądowe Krymu będą już ustanowione na zawsze. Odwrotnie, taka granica nam nie potrzebna. Musimy iść dalej, a tę granicę za wcześnie jest ustanawiać na zawsze - oświadczył Żyrinowski.

Także wypowiedzi ministra spraw zagranicznych Rosji Siergieja Ławrowa mogą bardzo niepokoić. Stwierdził on między innymi, że Moskwa będzie stawać w obronie swoich rodaków w każdym kraju na świecie. - Będziemy dbać o ich interesy: politycznymi, dyplomatycznymi i prawnymi metodami - powiedział Ławrow. Dyplomata dodał, że Rosja będzie naciskać na to, żeby kraje, w których mieszkają Rosjanie w pełni szanowały ich prawa i wolności.

Z kolei ambasador Rosji przy ONZ Witalij Czurkin mówił, podczas obrad Rady Bezpieczeństwa, że jego kraj jest zaniepokojony traktowaniem Rosjan w Estonii. Czy to oznacza, że Władimir Putin wziął teraz na celownik Tallin? Przecież w swoim orędziu zapewniał swoich rodaków, że niezależnie od tego, gdzie mieszkają, Moskwa będzie upominać się o ich prawa, a gdy zajdzie potrzeba, będzie ich bronić. Tak jak się stało na Krymie.

Jak pisze "Washington Post" w artykule redakcyjnym: Gdy rosyjski prezydent ogłasza, że upadek ZSRR sprawił, iż - naród rosyjski jest jedną z najbardziej, jeśli nie najbardziej, podzieloną przez granice państwowe grupą etniczną świata - to należy rozumieć, że sugeruje on, iż Moskwa ma prawo interweniować wszędzie, gdzie, jej zdaniem, zagrożone są interesy rosyjskiej mniejszości - ostrzega dalej waszyngtoński dziennik.

O tym, że Rosja przygotowuje agresję na Ukrainę, ostrzegają władze w Kijowie . Ukraiński sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Andrij Parubij informował wcześniej o wzroście liczebności rosyjskich sił przy granicy z Ukrainą. Podał, że znajduje się tam: 80 tysięcy żołnierzy, 270 czołgów, 180 wozów opancerzonych, 140 samolotów, 90 helikopterów i 19 okrętów. Według niego w ciągu 2 do 3 godzin rosyjskie wojska są w stanie dotrzeć do ukraińskiej stolicy.

O sytuacji na Ukrainie, tu czytaj więcej>>>

A co z sankcjami wobec Rosji?

W Brukseli rozpoczął się dwudniowy szczyt Unii Europejskiej dotyczący ukraińskiego kryzysu. W piątek ma zostać podpisana polityczna część umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą. Unia nie wyklucza rozszerzenia sankcji wobec Rosji. O sankcjach mówił także w Waszyngtonie prezydent USA Barack Obama. Mają one dotyczyć kolejnych członków władz i przedsiębiorców oraz jednego z banków. Jednak sankcje gospodarcze wobec Rosji zostaną nałożone ewentualnie dopiero wtedy, gdy - jak mówi Obama - Rosja posunie się dalej. Jak zauważają komentatorzy, z takich sankcji jak obecne, Moskwa się tylko śmieje.

Janusz Lewandowski: UE nie wkroczy w 3 fazę sankcji wobec Rosji.

Charakterystyczne jest przy tym stanowisko Francji. Mimo gromkich oświadczeń potępiających Rosję za aneksję Krymu, francuski minister obrony Jean-Yves Le Drian, poinformował, że decyzja o anulowaniu, wartego ponad miliard euro, kontraktu na dostawę dla Rosji okrętów desantowych typu Mistral, zapadnie dopiero w październiku.

Czytaj też - Rząd Niemiec nie obawia się sprzedaży Rosjanom RWE>>>

"Dwa szaga wpieriod, odin szag nazad" - jak mówił Lenin

Choć dotychczasowe sankcje na pewno nie wystraszyły Kremla, to jednak wbrew niektórym opiniom, prawdziwe sankcje, uderzające w gigantyczny rosyjski przemysł wydobywczy surowców energetycznych, byłyby dla Rosji groźne, wręcz katastrofalne. Oczywiście nie mogą być wprowadzone od razu, nawet z powodów technicznych, a przede wszystkim z powodu uzależnienia wielu krajów Europy od rosyjskich dostaw. Jednak już teraz Moskwa musi brać pod uwagę, że przestraszona Europa, może zechcieć naprawdę zacząć tworzyć warunki do stopniowego ograniczania importu gazu i ropy z Rosji, do czego, od niedawna, namawiają wspólnotę takie kraje jak Polska czy Rumunia.

Rosja nie przetrwa gospodarczej konfrontacji z Zachodem?>>>

Biorąc to pod uwagę, niektórzy komentatorzy twierdzą, że Rosja teraz nieco zmieni swoją politykę. Nie rezygnując strategicznie z podporządkowania sobie, w jakiejś formie, Ukrainy, Kreml będzie czekał i stawiał na destabilizację wewnętrzną Kijowa i będzie to robił dużo dyskretniej niż dotychczas. A oczekiwanie, że kryzys wewnątrz Ukrainy będzie się pogłębiał, nie jest bezzasadne. Można nawet spekulować, że kolejna rewolucja na Ukrainie wepchnie ten kraj z powrotem w objęcia Moskwy.

Sytuacja ukraińskiej gospodarki jest bowiem fatalna. Na razie Unia i USA, obiecują Ukrainie nie więcej niż miliard euro i miliard dolarów. Przypomnijmy, że tylko jeden francusko-rosyjski kontrakt na Mistrale (o czym pisaliśmy wyżej) to ponad miliard euro. Władze w Kijowie alarmują, że jeśli Ukraina nie otrzyma realnej dużej pomocy, to dojdzie do zapaści ekonomicznej. A to może oznaczać niepokoje społeczne i silny konflikt wewnętrzny, z czego Rosja nie omieszka skorzystać. W tej sytuacji nie jest pewne, kto w najbliższej przyszłości wygra wybory na Ukrainie. Pogarszającą się sytuacja gospodarcza, pogłębi też z cała pewnością polaryzację między wschodem a zachodem państwa ukraińskiego.

Zwraca się też uwagę, że uchodzący za liberała Arsenij Jaceniuk nie ma na Ukrainie bardzo mocnej pozycji. Nie wiadomo też, w którą stronę pójdzie, używany przez Moskwę w charakterze straszaka,  "prawy sektor" z takimi politykami jak Ołeh Tiahnybok czy Dmytro Jarosz, który ostatnio zadeklarował swoją kandydaturę w wyborach prezydenckich. I wreszcie wielu polityków i ekonomistów na Zachodzie zadaje sobie pytanie, czy Ukraina, nawet gdyby otrzymała realną pomoc, to czy będzie w stanie tak zreformować swoją gospodarkę i ograniczyć powszechną korupcję, aby takowa pomoc mogła trwale odmienić ten kraj?

Kalendarium wydarzeń na Ukrainie>>>

Michał Chodurski

''