Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Juliusz Urbanowicz 09.10.2014

Turcja nie będzie interweniować zbrojnie w syryjskim mieście Kobani

Turcja nie będzie sama interweniować zbrojnie w oblężonym przez dżihadystów syryjskim mieście Kobani - zapowiedział turecki minister spraw zagranicznych Mevlut Cavusoglu w czasie spotkania z Sekretarzem Generalny NATO, który gości w Ankarze.
Policja turecka rozpędza protesty Kurdów, którzy domagają się skutecznej interwencji na rzecz obrony rodaków w Syrii, zagrożonych przez ofensywę dżihadystówPolicja turecka rozpędza protesty Kurdów, którzy domagają się skutecznej interwencji na rzecz obrony rodaków w Syrii, zagrożonych przez ofensywę dżihadystówERDEM SAHIN/PAP/EPA.

Mieszkający w Kobani Kurdowie od kilku dni apelują o międzynarodową pomoc w walce z dżihadystam. Twierdzą, że bombardowania z powietrza to za mało, by powstrzymać ofensywą Państwa Islamskiego na to miasto leżące przy granicy Syrii z Turcją.

Jednak międzyanarodowa koalicja z USA na czele, która prowadzi naloty na dżihadystów, nie decyduje się na razie na interwencję wojsk lądowych.

WOJNA W SYRII - zobacz serwis specjalny>>>

II wojna Zachodu z islamskim terroryzmem (analiza) >>>

WOJNA W IRAKU - serwis specjalny >>>

Także Turcja, sąsiad Syrii i członek NATO wzdraga się przed wysłaniem swojej armii przeciw dżihadystom - pomimo gwałtownych protestów przedstawicieli kilkunastomilionowej mniejszości kurdyjskiej w Turcji.

- Nierealistycznie jest oczekiwać od Turcji, że na własną rękę przeprowadzi operację lądową. Prowadzimy rozmowy (...) Gdy będzie wspólna decyzja, Turcja nie powstrzyma się od odegrania swej roli - zadeklarował szef tureckiej dyplomacji.

- Turcy boją się, że broń wpadnie w ręce tureckich i syryjskich Kurdów. Dlatego Kurdowie są w bardzo niedobrej sytuacji, są skazani wyłącznie na siebie - mówił w Polskim Radiu arabista z Uniwersytetu Warszawkiego George Yacoub.

Ankara prowadzi natomiast intensywną ofensywę dyplomatyczną. Apeluje do państw zachodnich o wspólne działanie i utworzenie strefy bezpieczeństwa na obszarze przygranicznym w Turcji. Pomysł ten poparł prezydent Francji Francois Hollande, ale rezerwę zachowuje Waszyngton.Pentagon oświadczył, że tureckiej propozycji nie ma wśród rozważanych obecnie opcji militarnych

- Pomysł utworzenia strefy zakazu lotów oraz strefy buforowej w Syrii nie jest omawiany przez NATO - poinformował w czwartek w Ankarze nowy sekretarz generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego Jens Stoltenberg po spotkaniu z szefem tureckiej dyplomacji.
- Uważam, że nie ma prostych, ani jasnych rozwiązań problemów, które widzimy - powiedział szef NATO.
Stoltenberg zapewnił jednocześnie o solidarności z Turcją, która jest członkiem Sojuszu.  - NATO rozmieściło już w Turcji pociski (ziemia-powietrze) typu Patriot; jest to bardzo konkretna oznaka solidarności w ramach NATO - podkreślił.
Sojusz Północnoatlantycki rozmieścił Patrioty na południu Turcji na początku 2013 roku - na wypadek ataku ze strony reżimu w Syrii, gdzie od marca 2011 roku trwa wojna domowa.

O Kobani (Ajn al-Arab), które jest trzecim co do wielkości kurdyjskim miastem w Syrii, od połwoy września  toczą się walki między kurdyjskimi bojownikami a dżihadystami z Państwa Islamskiego. Kobani jest też bombardowane z powietrza przez siły międzynarodowej koalicji kierowanej przez USA. W rękach dżihadystów znajduje się około jednej trzeciej miasta - poinformowało w czwartek syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka. Amerykańskie źródła wojskowe twierdzą jednak, że Kurdowie odzyskali już kontrolę nad miastem.

Przejęcie kontroli nad Kobani byłoby dla radykałów kluczowe. W ten sposób mogliby bowiem łatwo kontrolować pas przy granicy Syrii z Turcją i łatwo przemycać tamtędy bojowników i sprzedawać ropę.

Fanatycy z Państwa Islamskiego od kilkunastu tygodni zajmują kolejne tereny w Syrii i w Iraku. Ogłosili tam powstanie islamskiego kalifatu, a na zajętych terenach dokonują czystek etnicznych wśród chrześcijan, jazydów i szyitów. Są dobrze zorganizowani a utrzymują się m.in. ze sprzedaży ropy z zagarniętych rafinerii.

Pozycje islamistów w Iraku i Syrii od początku lipca bombardują amerykańskie myśliwce. W kolejnych tygodniach do nalotów przyłączyły się też Wielka Brytania, Francja, Holandia i Kanada oraz kilka krajów Zatoki Perskiej.

Część z uczestników koalicji zdecydowała się tylko na udział w bombardowaniach w Iraku. W Syrii nie chcą interweniować z uwagi na brak mandatu ONZ lub wniosku ze strony władz w Damaszku.

Ocenia się, że do tej pory dokonano ponad 370 nalotów na pozycje Państwa Islamskiego.

W Turcji od kilku dni dochodzi do gwałtownych manifestacji Kurdów, którzy oskarżają rząd w Ankarze o bierność wobec oblężenia Kobani przez Idżihadystów i niedostarczenie pomocy humanitarnej i wojskowej dla tego miasta. W starciach z policją śmierć poniosły już 22 osoby, a kilkadziesiąt zostało rannych.

W ubiegłym tygodniu turecki parlament zdecydowaną większością zaaprobował projekt rządowej rezolucji zezwalającej tureckiej armii na interwencję zbrojną przeciwko dżihadystom Państwa Islamskiego w Syrii i Iraku. Projekt zezwala również zagranicznym żołnierzom na stacjonowanie na terytorium Turcji i używanie jej baz wojskowych w celu zwalczania ekstremistów islamskich.
W Ankarze panuje jednocześnie przekonanie, że interwencja przeciwko nim wzmocni reżim prezydenta Syrii Baszara al-Assada.

JU/IAR/PAP