Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 26.10.2015

Wybory parlamentarne 2015. Według sondażu Ipsos PiS może sam sformować rząd

Wybory parlamentarne wygrało Prawo i Sprawiedliwość, uzyskując 37,7 procent poparcia. Tak wynika z najnowszych badań late poll, przeprowadzonych przez Ipsos. Wieczorem Państwowa Komisja Wyborcza ma podać wyniki procentowe partii, które weszły do Sejmu.

PiS z poparciem 37,7 proc. wyborców zwyciężyło w niedzielnych wyborach parlamentarnych. Partia ta zdobyła prawdopodobnie 232 mandaty w Sejmie i będzie mogła samodzielnie sformować rząd - wynika z sondażu late poll Ipsos dla TVP1, TVN24 i Polsat News.

Wybory parlamentarne - zobacz serwis specjalny >>>

PO uzyskała 23,6 proc. głosów, co - według sondażu - przełoży się na 137 mandatów poselskich. Trzeci wynik - 8,7 proc. - osiągnął ruch Kukiz'15, który będzie miał 42 posłów. Do Sejmu wejdzie też Nowoczesna Ryszarda Petru z wynikiem 7,7 proc. (30 posłów) i PSL - 5,2 proc. (18 posłów). Jeden mandat w Sejmie przypadnie mniejszości niemieckiej.

Tuż pod progiem wyborczym dla komitetów koalicyjnych (8 proc.) jest Zjednoczona Lewica, która uzyskała 7,5 proc. Poniżej 5-proc. progu dla partii znalazły się partia KORWiN (4,9 proc.) i Partia Razem (3,9 proc.).

Według sondażu frekwencja wyniosła 51 proc.

W sondażu late poll, którego wyniki podano w poniedziałek rano, uzupełniono badanie exit poll o realne wyniki z 90 proc. badanych komisji wyborczych.

PKW: wieczorem dowiemy się, kto przekroczył próg wyborczy

Przewodniczący PKW poinformował, że pod wieczór, nie wcześniej jak po godzinie 18, ma pojawić się informacja o tym, które partie przekroczyły progi wyborcze 5- i 8-procentowe i jaki procent głosów uzyskały. Natomiast nie będzie jeszcze danych o liczbie mandatów.

(Wideo: fragment briefingu prasowego szefa PKW Wojciecha Hermelińskiego)

(TVN24/x-news)

Wojciech Hermeliński poinformował, że pod wieczór, ma pojawić się informacja o tym, które partie przekroczyły progi wyborcze 5- i 8-procentowe i jaki procent głosów uzyskały. Natomiast nie będzie jeszcze danych o liczbie mandatów.

Reakcje sztabów w niedzielę wieczorem - pierwsze chwile

(TVN 24/x-news)

W sztabach o wynikach wyborów

W pierwzym przemówieniu po wygranych prawdopodobnie wyborach Jarosław Kaczyński wspomniał o poszerzeniu bazy w Sejmie. Mówił o wyciągnięciu ręki do innych ugrupowań w Sejmie w celu stworzenia "biało-czerwonej koalicji" do zmian w Polsce. Zapewnił równocześnie, że PiS nie będzie mścił się na przeciwnikach i kopał "tych, którzy upadli", nawet jeśli upadli "z własnej winy i słusznie".

Jarosław Kaczyński zameldował też "wykonanie zadania" swojemu nieżyjącemu bratu, Lechowi Kaczyńskiemu. Gdy 10 lat temu wybrano go na prezydenta, wykonał on wówczas podobny gest w kierunku prezesa PiS. Jarosław Kaczyński wspominał też innych członków PiS, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej.

W wywiadzie dla TVN24 kandydatka PiS na premiera Beata Szydło zapowiedziała, że przy takich wynikach będzie premierem. Radziła jednak poczekać na końcowe rezultaty. Zapowiedziała, że ma już w głowie nazwiska ministrów, ale decyzje będą musiały zapaść na szczeblu partyjnym. Szydło nie chciała ujawniać tych nazwisk, potwierdziła tylko, że najbardziej prawdopodobnym kandydatem na ministra obrony pozostaje Jarosław Gowin. Ona sama zapowiedziała, że będzie podtrzymywać ministerialną propozycję dla niego, choć zastrzegła, że sam Gowin też musi podjąć decyzję. Sam lider Polski Razem nie chciał potwierdzić, czy w rządzie PiS-u będzie ministrem obrony. Powiedział jedynie, że nowy rząd będzie tworzył premier wskazany przez władze PiS, a to - jak mówił - jeszcze oficjalnie nie nastąpiło. - Beata Szydło to na razie kandydatka wskazana przez prezesa Kaczyńskiego - dodał lider Polski Razem.

Wideo: po ogłoszeniu wyników sondażowych w sztabie PiS

Źródło: TVN24/x-news

Druga według sondaży jest Platforma Obywatelska. Mimo dużo słabszego wyniku od PiS Ewa Kopacz mówi o sukcesie - po 8 latach rządów PO Polska jest piękniejsza, rozwijamy się gospodarczo, a bezrobocie jest jednocyfrowe. Podczas trwającego zaledwie 5 minut wieczoru wyborczego premier Kopacz zapowiedziała, że jej partia będzie stała na straży wzrostu gospodarczego, neutralności światopoglądowej i dbałości o ludzi.

Radosław Sikorski nazwał porażkę "wielkim rozczarowaniem" i apelował o silne przywództwo w partii. Jak mówił, ugrupowanie było dotąd dowodzone jednoosobowo, co oznacza jednoosobową odpowiedzialność za wynik. - Jestem przekonany, że Ewa Kopacz będzie wiedziała co w takiej sytuacji zrobić - mówił.

Innego zdania jest wicepremier, minister obrony, Tomasz Siemoniak. Uważa on, że mimo przegranej PO, Ewa Kopacz powinna pozostać jej liderem. Jego zdaniem, jest ona "wielką wartością" dla swego ugrupowania i ma "wszelkie cechy, by przez długie lata Platformą dowodzić". Siemoniak przekonywał, że PO jest "mocno skonsolidowana" wokół Ewy Kopacz, która pokazała duże zaangażowanie w kampanii wyborczej.

Minister sprawiedliwości Borys Budka mówił, że jego partia dostała "żółtą kartkę", ale - jego zdaniem - za jakiś czas ludzie docenią efekty ośmiu lar rządów Platformy. Borys Budka mówił, że w następnych wyborach PO będzie silniejsza i zaproponuje lepsze rozwiązania.

Wideo: po ogłoszeniu wyników w sztabie PO

Źródło: TVN24/x-news

Z sondażu IPSOS-u wynika, że trzecią siłą w Sejmie będzie Kukiz'15 - ugrupowanie Pawła Kukiza. Lider ugrupowania mówi o początku nowego ruchu społecznego, który wkrótce zmieni konstytucję i "przywróci państwo obywatelom". Paweł Kukiz złożył też gwarancję, że w ciągu 2 lat obecny system pęknie. Nie chciał natomiast mówić o koalicjach, ale przyznał, że przy zmianie konstytucji trzeba będzie porozumieć się z PiS, i nie tylko. Jest gotowy wspierać rząd, ale pod pewnymi warunkami. Zapowiedział, że jego ugrupowanie już na początku złoży w Sejmie kilka projektów ustaw - między innymi ustawę antysitwową i deregulacyjną. - Będziemy obserwować jakim kluczem kieruje się zwycięska partia w spółkach skarbu państwa i na wysokich urzędach - mówił Paweł Kukiz.-

Sztab Kukiz'15 po wyborach

Źródło: TVN24/x-news

Czwarty wynik uzyskała Nowoczesna Ryszarda Petru. Jej lider przyjął to z zadowoleniem, ale bez euforii. Ryszard Petru zapowiedział, że w Sejmie będzie współpracował tylko z tymi, którzy są "odpowiedzialni za państwo, szanują innych i są zdolni do porozumienia". - Będziemy zmieniać Polskę nie tylko na taką, którą się kocha, ale taką, w której chce się żyć" - mówił Ryszard Petru. - To dopiero początek, to jest dłuższy marsz - zapowiada lider Nowoczesnej.

Petru na razie nie chce składać deklaracji, co do pierwszych kroków. Wiadomo, że ma przygotowaną ustawę o likwidacji przywilejów emerytalnych i kilka innych. Wiele zależy jednak od tego ilu Nowoczesna będzie miała posłów w Sejmie.

Ryszard Petru po ogłoszeniu wyników sondażu Ipsos

Źródło: TVN24/x-news

Według sondażu do Sejmu wejdzie też PSL, choć zaledwie z kilkunastoma posłami. Jego lider, Janusz Piechociński jest zadowolony z wyniku nieco przekraczającego 5 procent. - Byliśmy, jesteśmy i będziemy w parlamencie - mówił Piechociński. Dodał, że jego ugrupowanie, mimo skromnej prawdopodobnie reprezentacji w Sejmie, będzie stało na straży konstytucji i praw naszego narodu.

Wiceprezes ludowców, Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiada, że rozliczeń w partii nie będzie, a pozycja prezesa nie jest zagrożona. Kosiniak-Kamysz dodał, że ludowców prawdopodobnie czeka praca w opozycji.

PSL komentuje wyniki sondażowe

Źródło: TVN24/x-news

Choć Zjednoczona Lewica ma wyższe poparcie od PSL (6,6 procent), prawdopodobnie nie znajdzie się w Sejmie. Wszystko dlatego, że jest koalicją, dla których próg wyborczy wynosi 8 procent. Politycy lewicy już szukają przyczyn słabego wyniku. Leszek Miller przekonuje jednak, że jest miejsce dla takiego ruchu. Podobnie - Barbara Nowacka. "To nie był projekt na wybory, to jest projekt na lata. I będziemy razem" - mówiła. Nowacka obiecała, że lewica nadal będzie dbała o wolności i prawa człowieka, "jeśli nie w Sejmie, to pod Sejmem". Rozliczenia - możliwe, że jeszcze w tym tygodniu - zapowiada rzecznik SLD, Dariusz Joński.

Włodzimierz Czarzasty uważa, że jego ugrupowanie za słabo ostrzegało przed partią Jarosława Kaczyńskiego. - Efekt: PiS ma większość w Sejmie - mówi. Na potwierdzenie swoich słów tłumaczy, że jeśli przedstawione dziś wyniki wyborów się potwierdzą, PiS dostanie w nowym Sejmie pięćdziesiąt procent plus jeden w mandatach. - To dzięki niewejściu lewicy do Sejmu, PiS ma taką władze - podkreśla Włodzimierz Czarzasty. Tłumaczy, że Zjednoczona Lewica przed tym ostrzegała, ale za słabo.

To nasza klęska wyborcza - tak wyniki sondażowe exit poll skomentował dotychczasowy poseł Zjednoczonej Lewicy Zbyszek Zaborowski. - Kluczowy był ostatni tydzień kampanii, kiedy zyskiwać zaczęła Partia Razem - zaznacza poseł Zaborowski. Jej sukces oznacza paradoksalnie klęskę całej lewicy - dodał.

Zjednoczona Lewica komentuje wyniki sondażowe

Źródło: TVN24/x-news

Na wynik z niepokojem czeka Partia KORWiN. Na razie jest tuż pod progiem wyborczym z poparciem 4,9 procent. Prezes Janusz Korwin-Mikke przyznaje, że wynik będzie teraz dla kandydatów z jego partii powodem do nerwów, ale- jak mówi- to lepsza sytuacja niż uzyskać w sondażach 5,1% poparcia, a potem bać się że wynik ostatecznie spadnie poniżej progu wyborczego.

Także poseł Przemysław Wipler nie traci nadziei na poprawę wyników jego partii, choć przyznaje że teraz kandydatów czeka nieprzespana noc i dzień. - Dystans do progu wyborczego jest jednak niższy niż wartość błędu statystycznego i wszystko się może jeszcze odmienić - uważa Wipler. Jest przekonany, że ostateczny wynik jego ugrupowania się poprawi - zostaną policzone głosy oddane za granicą. - Ludzie za granicą wiedzą dlaczego wyjechali, kto ich wygonił z tego kraju, przed kim uciekali i wiedzą na kogo głosować, żeby do Polski wracać - mówił Wipler.

Janusz Korwin-Mikke w sztabie po wyborach

Źródło: TVN24/x-news


Z wyniku cieszy się też ostatnia Partia Razem, choć rezultat nie daje jej żadnego posła. Jeden z najbardziej rozpoznawalnych przedstawicieli Razem, Adrian Zandberg, mówi o sukcesie. Zapowiada on, że ugrupowanie to będzie działać niezależnie od ostatecznego wyniku. Tym bardziej, że w ostatnich 3 dniach zgłosiło się do niego około 3 tysięcy osób. Jako swój cel Zandberg wymienia zbudowanie demokratycznego, oddolnego ruchu, który "od Lęborka po Sanok i od Złotoryi po Koszalin stanie walczyć o prawa pracownicze."

Wieczór wyborczy Partii Razem odbył się w warszawskim kinie Luna. Panowała tam atmosfera wielkiego święta. Jedna z liderek i założycielek partii Marcelina Zawisza mówiła, że nie spodziewała się aż tak dobrego wyniku. Jak mówiła, wszyscy są nim usatysfakcjonowani. Jej zdaniem, reprezentanci partii w Sejmie i tak byliby bez znaczenia, jeśli nie stałby za nimi masowy ruch.

Adrian Zandberg po ogłoszeniu wyników sondażu Ipsos

Źródło: TVN24/x-news

PAP/IAR/agkm