Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Agnieszka Kamińska 20.02.2019

Dyrektywa to koniec eldorado Gazpromu. Były szef PE: Nord Stream 2 nigdy nie powinien powstać, to nie koniec gry

- Dyrektywa gazowa kończy eldorado monopolistów gazu. Ostrze monopolu jest mocno stępione – mówił portalowi PolskieRadio24.pl Jerzy Buzek, poseł sprawozdawca PE ds. tego projektu. Dodał, że zasadność budowy Nord Streamu 2 zmniejsza się po wprowadzeniu w życie dyrektywy. Jeśli zostanie uchwalona - daje solidne narzędzia do dalszych działań. Niezależnie od tego, Parlament Europejski będzie wciąż starał się o to, by Nord Stream 2 ostatecznie nie został zbudowany.

Europoseł Jerzy Buzek mówi, że nowelizacja dyrektywy gazowej to maksimum tego, co można było osiągnąć. Efekt będzie miał przełożenie na rentowność projektu. Były szef PE ma nadzieję, że prawo wejdzie w życie do połowy tego roku – z głosowaniem w Parlamencie Europejskim nie powinno być problemów. Jerzy Buzek ostrzega jednak, że sprawa nie jest do końca zamknięta.

Poza tym, choć dyrektywa mocno stępia zagrożenia ze strony takich monopolistów jak Gazprom, to Nord Stream 2 w ogóle nie powinien powstać – mówi Jerzy Buzek. - Nadal mam nadzieję, że Nord Stream 2 nie będzie budowany, bo powoduje olbrzymie napięcia między państwami członkowskimi. Jest prowadzony tą samą trasą co Nord Stream 1. Nie jest to bynajmniej dywersyfikacja dostaw. Jeśli się go wybuduje, zagrozi zdrowej konkurencyjności na rynku europejskim. Może spowodować odcięcie dostaw gazu przez Ukrainę. To byłby bardzo zły sygnał – powiedział portalowi PolskieRadio24.pl

- Nord Stream 2 jest trudny do zaakceptowania. Jestem przekonany, że Parlament Europejski, komisja, będą robić wszystko, by przerwać tę budowę, by firmy, które uczestniczą  w tym projekcie zrezygnowały. To gazociąg niekorzystny – podkreślił Jerzy Buzek.

Więcej na temat dyrektywy i Nord Streamu 2 – w rozmowie portalu PolskieRadio24.pl.

PolskieRadio24.pl: Jakie przełożenie na projekt będzie miała nowelizacja dyrektywy gazowej?

Jerzy Buzek, sprawozdawca projektu dyrektywy w PE, były przewodniczący Parlamentu Europejskiego: Wszystkie rurociągi dostawcze z krajów trzecich do Unii Europejskiej, także te podmorskie, mają być na mocy objęte prawem Unii Europejskiej.

Prawo UE mówi, że należy dokonać rozdzielenia pomiędzy właścicielem rurociągu, a firmami, które chcą przesyłać tym rurociągiem gaz. Dotąd było tak, że określony rurociąg był własnością  firmy i ta sama firma wysyłała gaz, to znaczy, że była pełnym monopolistą.

Mało tego, należy udzielić pozwolenia na przesyłanie gazu tym rurociągiem przez inne firmy. Zaczyna się konkurencja. Nie ma już monopolu. Wiadomo, że monopol najbardziej wpływa na ceny produktu, bo eliminuje konkurencję. Teraz będzie konieczność dostępu stron trzecich. Konieczne będą też przejrzyste taryfy – musi być wiadomo, ile się płaci za transport rurociągiem, jakie firmy transportują gaz. To zupełnie nowe warunki. Jesteśmy w zupełnie innej przestrzeni prawnej niż dotąd.

Do tej pory bywało tak, że rosyjski gaz na polskim rynku był droższy niż na niemieckim. A przecież gaz transportowany z Rosji trzeba było przesyłać do Niemiec znacznie dalej niż do Polski – zatem w Niemczech powinien być droższy.  

Brało się to stąd, że mieliśmy monopolistę, który decydował w dowolny sposób o cenach na rynkach polskich, niemieckim, słoweńskim czy słowackim.

Teraz będzie można wysyłać gaz poprzez różne firmy – a właściciel musi być inny niż wysyłający. To zasadnicza zmiana z punktu widzenia otwartego, konkurencyjnego rynku.

Monopolistyczne ostrze działania niektórych rurociągów na rynek europejski i bezpieczeństwo dostaw zostało stępione. Skończyło się eldorado monopolisty. Skoro decydował o cenach, sposobie wielkości transportu, miał w rękach wszelkie argumenty. Teraz będzie to otwarta konkurencja. I o to dokładnie nam chodziło.


Jerzy Buzek Jerzy Buzek

Czyli dyrektywa daje nam narzędzia do kontroli dostaw gazu?

Odpowiedzialność za stosowanie prawa unijnego w odniesieniu do rurociągów dostawczych z krajów trzecich UE będzie w rękach Komisji Europejskiej. Komisja Europejska jest strażnikiem traktatu i przestrzegania prawa.

Jeśli jakiś kraj członkowski nie stosuje się do zasad prawnych, czyli na przykład kraj, który otrzymuje gaz z zewnątrz UE od trzeciego kraju, nie stosuje reguł, które obowiązują w UE, a taką regułą jest np. rozdzielnie właścicielskie, trzeci pakiet energetyczny, to KE może zaskarżyć to państwo do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. W przypadku niewykonywania prawa europejskiego to Trybunał wydaje wyrok. Najczęściej to bardzo duże kary finansowe. To bardzo silny bicz na stosowanie europejskiego prawa.

Jeśli Państwo członkowskie wynegocjowało porozumienie z krajem trzecim, to Komisja Europejska może się nie zgodzić na jego podpisanie, bo musi mieć do wglądu przed podpisaniem treść porozumienia. Po lekturze może nie wydać zgody.

Z punktu widzenia prawnego to najmocniejszy zapis, jaki mogliśmy sobie wyobrazić.

Czyli dyrektywa stępia skutki budowy Nord Streamu 2, ale nie eliminuje ich całkowicie.

Dyrektywa stępia niedobre skutki i zagrożenia związane z monopolistycznymi dostawami gazu na rynek UE. Ale nie możemy prawnie zakazać budowy rurociągu. Ta dyrektywa nie miała nigdy tego na celu,  nie była planowana z myślą, by zakazać budowę gazociągu. Jednak po dyrektywie rola takie gazociągu będzie zupełnie inna niż monopolisty.

Czy Gazprom może wynegocjować korzystne dla siebie warunki?

Wyjściowe warunki pogarszają biznesowy efekt działania gazociągu. Monopolista jeśli traci monopol – mniej zarabia. Biznesowo taki gazociąg mniej się opłaca.

Przyjęcie dyrektywy jest pewne?

Nie widzę zagrożeń. Jednak jeszcze trzeba jeszcze m.in. przegłosować ją w Parlamencie Europejskim. Na razie wydaje się, że tak będzie. Jednak absolutnie nie mówię, że sprawa została zakończona.  Nie jest zakończona.

Czy to wszystko, co można było osiągnąć?

Na obecnym etapie to maksimum. Nie mogliśmy więcej osiągnąć. Cieszę się, że dyrektywa ma szansę wejść w życie jeszcze przed końcem kadencji Parlamentu Europejskiego.  

To zwieńczenie naszej dziesięcioletniej działalności. Proponowałem Europejską Wspólnotę Energetyczną w 2010 roku. Mamy unię energetyczną. To ostatnia akcja, którą przeprowadzamy, jeśli chodzi o morskie gazociągi.

Czy gdyby wszystko udało się zrobić szybciej, można byłoby osiągnąć więcej? Gdyby prace postępowały szybciej za poprzednich prezydencji, nie były przez nie blokowane?

Nie widzę słabych stron tej dyrektywy. Być może pewne sformułowania można byłoby wyostrzyć. Jednak zasady prawne są dość rygorystyczne.

W Polsce możemy spać spokojnie, jeśli ta dyrektywa  zostanie przyjęta?

Nadal mam nadzieję, że Nord Stream 2 nie będzie budowany, bo powoduje olbrzymie napięcia między państwami członkowskimi. Jest prowadzony tą samą trasą co Nord Stream 1. Nie jest to bynajmniej dywersyfikacja dostaw. Jeśli się go wybuduje, zagrozi zdrowej konkurencyjności na rynku europejskim. Może spowodować odcięcie dostaw gazu przez Ukrainę. To byłby bardzo zły sygnał.

Nord Stream 2 jest trudny do zaakceptowania. Jestem przekonany, że Parlament Europejski, komisja, będą robić wszystko, by przerwać tę budowę, by firmy, które uczestniczą  w tym projekcie zrezygnowały. To gazociąg niekorzystny.

Ma inne ostrze zagrożeń, niż miał dotąd, bez nowego prawa unijnego (dyrektywy). Jednak nadal jest niekorzystny, nie daje dywersyfikacji dostaw i trzeba robić wszystko, aby wstrzymać jego budowę.

Nord Stream 2 dzieli wewnętrznie Unię Europejską, ale również Niemcy. W Niemczech jest duże napięcie wokół tego gazociągu, przepuszczam, że około 20-30 procent opinii publicznej w Niemczech jest wyraźnie przeciwko temu gazociągowi. Nie jest tak, że całe społeczeństwo niemieckie opowiada się za budową gazociągu.

Ale zasadność budowy gazociągu zmniejsza się po wprowadzeniu w życie dyrektywy.

Z drugiej strony, być może nie możemy traktować tej dyrektywy jako panaceum na wszystkie problemy regionu – bezpieczeństwa etc./

Dwa lata temu byłem sprawozdawcą dyrektywy o bezpieczeństwie dostaw gazu. Tam większość problemów dotyczących dostaw zostało rozwiązanych.

W związku z Nord Streamem 2 podnoszone są kwestie zagrożeń militarnych – bo mówi się o militaryzacji Morza Bałtyckiego. Jest zatem wymiar bezpieczeństwa Nord Streamu 2, na który wskazują na przykład amerykańskie think tanki, ale też polski MSZ. Czy UE ma tu możliwości działania?

Zagrożenia związane z budową Nord Streamu 2 są liczne, dlatego ten rurociąg absolutnie nie może liczyć na poparcie polityczne w UE. Na pewno PE utrzyma linię przeciwko budowie tego gazociągu. Będę o to zabiegał również osobiście.

Nord Stream 2 jest bardzo niekorzystny dla Europy, pomimo dyrektywy.


***

Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

Jerzy Buzek był gościem Biura Parlamentu Europejskiego w Warszawie.