Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Jarosław Krawędkowski 03.07.2014

Czy Polsce grozi wojna gazowa z Rosją?

Ukraina jest zainteresowana budową interkonektora gazowego z Polską. Jego zdolność przesyłowa mogłaby wynosić 7-10 mld m3 gazu rocznie. Tyle, że ewentualna inwestycja z pewnością wpłynęłaby na dalsze pogorszenie i tak złych stosunków pomiędzy Warszawą i Moskwą. Nasz kraj musiałby się także liczyć z retorsjami.
Mający liczyć 3600 km South Stream - wspólny projekt Gazpromu i włoskiej firmy ENI - miał zapewnić dostawy gazu z Rosji do Europy Środkowej i PołudniowejMający liczyć 3600 km South Stream - wspólny projekt Gazpromu i włoskiej firmy ENI - miał zapewnić dostawy gazu z Rosji do Europy Środkowej i PołudniowejGlow Images/East News

Jak mówi wiceprezes Nafthazu Aleksandr Tadiczuk, w ciągu dwóch miesięcy Ukraina chciałaby mieć możliwość zakupu z tzw. rewersu 18-20 mld m3 gazu. Sytuacja wyglądałaby więc w następujący sposób. Spółka z Unii Europejskiej kupowałby surowiec w Rosji. Jednak nie odbierałaby go. Wcześniej zrobiliby to Ukraińcy, płacąc europejskiemu odbiorcy za gaz i dodatkowo prowizję.

Na rewersie zarabia Ukraina, pośrednik, traci - Rosja

Byłoby to na pewno opłacalne dla Ukraińców, którzy kupowaliby gaz najpewniej po cenach niższych niż bezpośrednio w Rosji (ceny bezpośrednich dostaw surowca z Rosji są wyższe o 100 dolarów za 1000 m3 niż średnia w krajach Unii). Zarabiałby też pośrednik. Traciłaby Rosja, która nie tylko sprzedawałaby gaz po niższych cenach, ale zmniejszała także wpływy na Ukrainie.

W rewersie byłby gaz rosyjski

Jednak rozwiązanie z wykorzystaniem rewersu ma poważną rysę. Nadal w grę wchodzi gaz z Rosji. Już teraz Moskwa bardzo krytykuje to rozwiązanie. Co więcej pojawiają się groźby podwyżek cen surowca, dla tych odbiorców, którzy odsprzedawaliby gaz Ukrainie.

Niezależny interkonektor lepszy od rewersu

Co innego w przypadku budowy niezależnego od Rosji interkonektora. Gaz płynąłby z zachodu na wschód. Podatność tego rozwiązania na rosyjską presję byłaby znikoma, nawet wówczas, gdyby w rurze był rosyjski gaz. Mógłby on pochodzić np. z gazociągu Nord Stream.

Interkonektor to zła wiadomość dla Gazpromu

Dla Rosji budowa i uruchomienie interkonektora o dużej przepustowości byłoby fatalną informacją. Obecny dyktat gazowy Rosji na Ukrainie wynika bowiem z braku alternatywy. Ukraina jeśli chce mieć gaz musi płacić dyktowane przez Rosjan ceny. Jednak uruchomienie interkonektora znacząco wzmocniłoby pozycję negocjacyjną Kijowa wobec Moskwy. Nie jest przypadkiem, że nasz PGNiG zaczął za rosyjski gaz płacić mniej, gdy okazało się, że budowa terminala gazowego w Świnoujściu to nie mrzonka.

Polska zapłaciłaby za interkonektor mniejszymi obniżkami za gaz, zagrożeniem tranzytu paliwa

Czym ewentualna budowa połączenia gazowego z Ukraina groziłaby Polsce? Po pierwsze należałoby się spodziewać usztywnienia stanowiska Gazpromu. PGNiG nie mógłby liczyć także na obniżki cen surowca, choć z pewnością mógłby próbować je wywalczyć na drodze procesowej.

Jeśliby okazało się, że wraz z budową interkonektora uruchomiony zostałby gazociąg South Stream karą mogłoby być zmniejszenie tranzytu rosyjskiego gazu poprzez Polskę. Być może spadłby on nawet do minimalnej wielkości. W końcu jak uczy nieodległa historia w każdej chwili rurociąg przesyłający gaz może doznać awarii i być "nienaprawialny". Taką historię przerabiał Orlen w rafinerii Możejki.

Dariusz Malinowski

/