Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Anna Wiśniewska 27.07.2014

Raport NIK o elektrowniach wiatrowych. Prywata, korupcja i brak zgody społecznej

Elektrownie wiatrowe powstają wbrew lokalnym społecznościom, a często z korzyścią dla władz decydujących o ich lokalizacji. NIK krytykuje okoliczności powstawania elektrowni wiatrowych w Polsce. Izba wskazuje w raporcie, że często staje się to wbrew sprzeciwowi społecznemu i czasem na pograniczu prawa.

Izba zbadała okoliczności powstawania farm wiatrowych w latach 2009 - 2013 i wykryła sporo niedociągnięć. Z raportu wynika, że temu procesowi towarzyszyły konflikt interesów, brak przejrzystości, a nawet korupcja.

Korupcja i brak zgody społecznej
W raporcie czytamy, że władze samorządowe często zgadzały się na elektrownie, jeśli operatorzy przekazali na rzecz gminy darowiznę lub sfinansowały dokumentację planistyczną. W żadnej ze skontrolowanych przez NIK gmin nie odbyło się referendum w sprawie elektrowni, nawet jeśli budziła ona sprzeciw mieszkańców. Brakowało też konsultacji społecznych. W co trzeciej gminie inwestycje zlokalizowano na działkach samorządowców lub innych osób, które miały wpływ na proces decyzyjny.

Nieprecyzyjność prawa
Prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski podkreślił, że ważny sektor zielonej energii rozwija się w złych warunkach: prawo jest nieprecyzyjne, nie ma rzetelnego nadzoru technicznego, są niejasne związki inwestorów z osobami zatrudnionymi w gminach, a czasami towarzyszą temu lokalne konflikty społeczne.

- Potrzebna wszystkim zielona energia powinna wiązać się z przejrzystością w działaniach samorządów i precyzyjnym prawem, a nie, jak w przypadku wielu elektrowni wiatrowych, z korupcją i z prywatą. Zgoda większości gmin na lokalizację elektrowni wiatrowych była uzależniana od sfinansowania przez budowniczych farm dokumentacji planistycznej lub przekazania na rzecz gminy darowizny. To jest mechanizm korupcjogenny - ocenił prezes Izby.
NIK zwróciła uwagę, że polskie przepisy nie określały dopuszczalnej odległości elektrowni od domów, a rozwiązania w innych państwach UE były różne. Odległość budowy turbin od domów mieszkalnych określano najczęściej w metrach, ale czasami na podstawie poziomu dopuszczalnego hałasu.
Gminy inwestują w odnawialne źródła energii >>>
W naszym kraju odległość elektrowni wiatrowej od zabudowań mieszkalnych warunkowana jest głównie dopuszczalnym poziomem hałasu. Jednak przepisy dotyczące metod pomiaru emisji hałasu nie gwarantowały miarodajnej oceny uciążliwości takich urządzeń. Zgodnie z przepisami pomiary mogły być wykonywane tylko przy słabym wietrze (poniżej 5 m/s), a elektrownie największy hałas generują dopiero przy prędkości wiatru 10-12 m/s. W takich warunkach pomiary nie były już jednak robione.
Izba zwróciła też uwagę na to, że dozór techniczny nie interesował się bezpieczeństwem działania generatorów, wirników, transformatorów czy łopat śmigła. Powiatowi inspektorzy nadzoru budowlanego sprawdzali jedynie fundamenty, maszty czy infrastrukturę towarzyszącą. - Kwestia zapewnienia bezpiecznego użytkowania zasadniczej, technicznej części elektrowni wiatrowych pozostawała i pozostaje poza zainteresowaniem jakichkolwiek organów inspekcyjnych państwa - podkreślono w raporcie.

Kwestie podatkowe
NIK zwróciła też uwagę na kwestie podatkowe. Organy podatkowe z jednej strony, a inwestorzy - z drugiej, inaczej interpretowali podstawę opodatkowania elektrowni podatkiem od nieruchomości. Kwestią sporną było to, czy do zakresu przedmiotowego podstawy opodatkowania wliczać całą wartość elektrowni, czy tylko wartość części budowlanych - fundamentów, masztów.
W przepisach prawa budowlanego elektrownie wiatrowe nie zostały przypisane do żadnej kategorii obiektów budowlanych. W wydawanych przez starostów decyzjach o pozwoleniu na budowę kategoryzowano je jako "wolno stojące kominy i maszty", "sieci elektroenergetyczne", czy jako "inne budowle".
Wiatraki na terenach chronionych
Ponadto inwestorzy, mimo protestów, mogli stawiać wiatraki na terenach chronionych. - W efekcie turbiny wiatrowe na wiele lat staną się elementem krajobrazu m.in. Pojezierza Suwalskiego (w tym Doliny Rospudy) czy też Goplańsko-Kujawskiego Obszaru Chronionego Krajobrazu - napisano w raporcie. Z powodu nieprecyzyjnych przepisów elektrownie mogły powstawać też na gruntach rolnych najwyższej klasy.
Potrzebna zmiana przepisów
Najwyższa Izba Kontroli zaleciła zmianę przepisów dot. m.in. prawa budowalnego i zagospodarowania przestrzennego. Wskazała też na potrzebę opracowania jednolitej metodologii pomiaru emisji hałasu generowanego przez elektrownie wiatrowe, problem ulokowania farm na obszarach przyrodniczo chronionych, a także objęcie nadzorem technicznym eksploatacji turbin wiatrowych.
Kontrola, dotycząca lat 2009 - 2013, została przeprowadzona od 29 sierpnia 2013 r. do 14 lutego br. na terenie 10 województw. Objęła 28 urzędów gmin, 19 starostw powiatowych oraz 19 powiatowych inspektoratów nadzoru budowlanego.
Informację o wynikach kontroli NIK przekazała m.in. prezydentowi, premierowi, odpowiednim resortom, a także CBA i ABW.

W związku z tymi nieprawidłowościami NIK wnioskuje między innymi o stosowną nowelizację prawa budowlanego i ustawy o samorządzie.

Wojciech Cetnarski, Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej: nie ma dowodów na szkodliwość farm wiatrowych.

Źródło: Agencja TVN/x-news

IAR/PAP, awi