Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Anna Wiśniewska 24.10.2014

Szczyt klimatyczny: Co naprawdę wywalczyła Ewa Kopacz

Wracamy z tarczą, dostaliśmy 100 procent tego z czym jechaliśmy - mówiła premier Ewa Kopacz na konferencji prasowej w Brukseli podsumowującej unijny szczyt klimatyczny. Eksperci podchodzą do ustaleń mniej entuzjastycznie – mówią, że przyznane Polsce środki na modernizację energetyki są zbyt małe.
Premier Ewa Kopacz i wicepremier, minister gospodarki Janusz Piechociński na konferencji prasowej po zakończeniu drugiego dnia posiedzenia Rady EuropejskiejPremier Ewa Kopacz i wicepremier, minister gospodarki Janusz Piechociński na konferencji prasowej po zakończeniu drugiego dnia posiedzenia Rady EuropejskiejPAP/Radek Pietruszka
Posłuchaj
  • Ewa Kopacz jest zadowolona z ustaleń szczytu klimatycznego. Po zakończonym spotkaniu w Brukseli premier poinformowała, że nie będzie nowych obciążeń dla Polski w związku z nowymi ramami polityki klimatycznej Unii Europejskiej./IAR/.
  • Jak tłumaczy Justyna Piszczatowska z portalu wysokienapięcie.pl, główny cel szczytu, czyli redukcja emisji CO2 o 40 proc jest aktualny, ale Polska dostała taryfę ulgową. /IAR/.
  • Silne kraje unijne zdawały sobie sprawę, że lepsze od weta będzie zaoferowanie Polsce kilku propozycji, mówi Justyna Piszczatowska z portalu wysokienapięcie.pl. /IAR/.
Czytaj także

Premier powiedziała, że dzięki sukcesowi negocjacyjnemu Polski możliwa będzie realizacja obietnic złożonych przez nią podczas expose.

"Pamiętacie moje expose? – Mówiłam - z tego szczytu nie przyjedziemy z dodatkowymi obciążeniami i rzeczywiście nie ma dodatkowych obciążeń - powiedziała premier Ewa Kopacz po zakończeniu pierwszego dnia obrad unijnego szczytu polskim dziennikarzom. Jak zaznaczyła, negocjacje były ciężkie, ale "domowa praca została odrobiona". Kopacz zapowiadała wcześniej, że nie zgodzi się na dalsze obciążenia polskiej gospodarki i takie ustalenia szczytu, które zaskutkują wzrostem cen energii w kraju.

Premier po szczycie klimatycznym: Wróciliśmy z tarczą, dostaliśmy 100 proc.

Źr. TVP/x-news

Premier kilka razy podkreśliła, że cena energii elektrycznej musi być na tyle niska, by była satysfakcjonująca dla klientów.

Piechociński: do końca groziliśmy wetem

Z kolei wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński powiedział PAP, że Polska była osamotniona w walce o europejski przemysł. "Było nerwowo; do końca trzeba było grozić wetem" - mówił Piechociński.

W utrzymaniu cen w ryzach pomoże przedłużenie dla Polski darmowych emisji CO2

Premier Kopacz wyjaśniała, że darmowe emisje dwutlenku węgla, z których teraz korzysta Polska miały zniknąć do 2019 roku, ale na drodze negocjacji okres ten został wydłużony do 2030 roku.

Zachowanie 40 procent darmowych emisji było jednym z celów polskiego rządu. Ewa Kopacz mówiła, że podczas negocjacji zastosowała twardą metodę negocjacyjną, po prostu mówiła "nie, nie zgadzam się".

Co uzgodniono na szczycie

Przywódcy państw i rządów UE uzgodnili w nocy z czwartku na piątek na szczycie w Brukseli, że Unia ograniczy emisję CO2 o co najmniej 40 proc. do 2030 r., względem roku 1990.

Udział OZE do 2030 r. wyniesie w UE 27 proc., jednak nie jest to wiążące dla poszczególnych krajów

Ostateczne porozumienie przewiduje, że udział energii ze źródeł odnawialnych w całkowitym zużyciu energii elektrycznej w UE wyniesie co najmniej 27 proc. w 2030 r. Cel ten będzie wiążący na poziomie całej Unii, ale nie dla poszczególnych państw członkowskich.

Mniej zamożne kraje UE otrzymają wsparcie na modernizację – polska: 7,5 mld euro do 2030 r.

Najmniej zamożne państwa UE podzielą się też środkami ze specjalnej rezerwy utworzonej z 2 proc. pozwoleń na emisję. Według nieoficjalnych wyliczeń przekazanych przez źródła dyplomatyczne oznacza to, że Polska otrzyma ok. 7,5 mld zł do 2030 r. na modernizację energetyki.

Mniej zamożne kraje mogą przekazywać darmowe pozwolenia na emisję CO2 elektrowniom. Polska ma prawo do 31 mld zł do 2030 r.

Porozumienie ustalone na szczycie w Brukseli przewiduje także, że mniej zamożne kraje UE (z PKB poniżej 60 proc. średniej unijnej) - wśród nich Polska - będą mogły przekazywać darmowe pozwolenia na emisję CO2 elektrowniom do 2030 r. Według źródeł dyplomatycznych Polska energetyka będzie mogła otrzymać pulę darmowych uprawnień o wartości 31 mld złotych.
Bieńkowska: mamy kilkanaście lat na dostosowanie do nowych wymogów

Elżbieta Bieńkowska oceniła, że przyjęty na unijnym szczycie mechanizm niwelujący obciążenia związane z polityką klimatyczną na kilkanaście lat zabezpiecza polską gospodarkę przed spadkiem konkurencyjności, który mógłby nastąpić, gdyby ustalania były zbyt dotkliwe dla energetyki.

– Wczorajsze decyzje są dla Polski naprawdę korzystne - to jest coś, co pozwoli nam zarówno wymienić przestarzałe elektrownie, przy jednoczesnym rozłożeniu tego procesu w czasie, jak i w dość długiej perspektywie przestawić się na to, co zamierza UE - mówiła w Sosnowcu PAP Bieńkowska, która z początkiem listopada obejmie funkcję komisarza UE ds. rynku wewnętrznego i usług, przemysłu, przedsiębiorczości oraz małych i średnich przedsiębiorstw.

Mniej entuzjazmu wśród ekspertów
Natomiast eksperci podchodzą z dystansem do oceny wyników szczytu. Krzysztof Żmijewski z Politechniki Warszawskiej uważa, że na nowych zasadach polityki klimatycznej UE prawdopodobnie zyskają bogate państwa, a biedniejsze stracą.

Pytany o 7,5 mld zł, które mogą przypaść Polsce ze specjalnej rezerwy na modernizację energetyki wskazał m.in., że nie wiadomo, jakie będą mechanizmy przekazywania tych pieniędzy.

Ekspert od ekonomii energetyki dr Maciej Bukowski z Warszawskiego Instytutu Studiów Ekonomicznych (WISE) jest także sceptyczny w sprawie tej kwoty. "Ostateczna kwota zależy bowiem od ceny, za jaką uda się sprzedać uprawnienia do emisji CO2, a trudno zgadnąć, jaka ona będzie. Z punktu widzenia potrzeb modernizacyjnych całej energetyki te 7,5 mld zł to jest mało" - ocenił.

IAR, PAP, jk