Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio 24
Anna Wiśniewska 25.10.2017

Ruszają prace nad tzw. rynkiem mocy. Opłaty za prąd pójdą w górę?

W Sejmie ruszają prace nad ustawą o tzw. rynku mocy. Na czym polega ta koncepcja i co oznacza dla odbiorcóe energii elektrycznej, wyjaśnia w rozmowei z Naczelną Redakcją Gospodarczą Polskiego Radia Bartłomiej Derski z portalu wysokienapiecie.pl.
Posłuchaj
  • O koncepcji rynku mocy mówił w Polskim Radiu 24 Bartłomiej Derski z portalu wysokienapiecie.pl (Błażej Prośniewski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
Czytaj także

Koncepcja rynku mocy polega na tym, że konwencjonalne elektrownie, czyli np. węglowe, otrzymywałyby pieniądze nie tylko za wyprodukowaną energię elektryczną, ale także i za gotowość do jej produkcji. Za tę gotowość zapłacić mają odbiorcy energii w postaci tzw. opłaty mocowej doliczanej do rachunków za energię. Rocznie będzie to ok. 4 miliardów złotych, mówił Bartłomiej Derski.

- Jeżeli przeliczylibyśmy to na rachunek odbiorców w gospodarstwach domowych, którzy będą raczej preferowani, czyli będą mieli niższe te stawki mimo wszystko, to oni zapłacą ok. 8 zł miesięcznie więcej w rachunkach za prąd. Natomiast najmniej preferowany będzie biznes, np. galerie handlowe, duże biurowce, firmy, mniejszy przemysł. Oni zapłacą zdecydowanie większą część tego tortu. Jeszcze jedna grupa, która będzie preferowana bardzo mocno, to przemysł energochłonny, czyli np. huty, walcownie, także kopalnie, czyli te firmy, gdzie koszt energii ma istotne znaczenie w koszcie produktu i teoretycznie produkcja może uciec poza Polskę – wyjaśnia rozmówca Naczelnej Redakcji Gospodarczej Polskiego Radia.

Koszt energii o ponad 30 mld zł niższy

Jednocześnie, jak wynika z analiz wykonany na zamówienie Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej, paradoksalnie, po wprowadzeniu mechanizmu rynku mocy, koszt energii dla polskich odbiorców będzie - w perspektywie 2040 r. - o ponad 30 mld zł niższy, niż w scenariuszu, gdyby go nie było.

- Gdyby pozamykały się te najstarsze bloki węglowe, które są dziś niekonkurencyjne na rynku, to wówczas mielibyśmy np. ograniczenia w dostawach energii elektrycznej. Każda w ten sposób niedostarczona kilowatogodzina energii elektrycznej niesie za sobą gigantyczny koszt dla gospodarki, wielokrotnie większy niż wartość tej energii na rynku hurtowym, czy koszt jej produkcji. Z tego tytułu te potencjalne oszczędności, czyli brak tych kosztów niedostarczanej energii są tak duże – zauważa ekspert.

Sporne kwestie ekologiczne

Na przeszkodzie w wejściu w życie nowego prawa może stanąć Komisja  Europejska, która musi zgodzić się na te rozwiązania. Problemem jest m.in. kwestie ekologiczne.  Bruksela niechętnie patrzy na energię wytwarzaną z węgla, a to właśnie elektrownie wykorzystujące  ten surowiec miałby generować "rezerwę" mocy.

- Teraz mamy negocjacje prowadzone z Komisją Europejską właśnie na temat ustawy o rynku mocy. Z naszych informacji wynika, że ta ustawa będzie już modyfikowana właśnie po to, żeby dostosować ją do wymogów Komisji Europejskiej. Bruksela zarzuca nam np. że polski rząd chciałby wprowadzić tzw. koszyki technologiczne, czyli mógłby ręcznie preferować źródła wytwórcze, które by powstawały. Podczas gdy Komisja Europejska mówi: jeżeli macie problem z tym, że możecie niedługo nie mieć mocy, żeby zabezpieczyć potrzeby klientów, to zróbcie to jak najtaniej, otwórzcie aukcje na moce dla każdego rodzaju źródła – mówi Bartłomiej Derski.

Według założeń, ustawa o rynku mocy ma wejść w życie 1 stycznia 2018 roku.

Błażej Prośniewski, awi