Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Jarosław Krawędkowski 05.08.2014

Odkładajmy na emeryturę. A co my do diabła robimy?

Dzisiejszego poranka rzucił mi się w oczy banalny tytuł w jednej z agencji informacyjnych „Żyjemy długo, trzeba odkładać na emeryturę”. I trochę mnie zatkało – no bo co do diabła cały czas robimy, gdy pracujemy, jeśli nie odkładamy pieniędzy na starość?
Jarosław KrawędkowskiJarosław Krawędkowski

Przypominam, przede wszystkim młodym, że obecnie w Polsce mamy system emerytalny oparty formalnie na trzech filarach.

W pierwszym odkładamy (z podkreśleniem słowa – odkładamy albo lepiej powiedzieć składujemy) część zarabianych pieniędzy w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych.

W drugim – możemy inwestować (z podkreśleniem słowa – inwestować) niewielką część naszych zarobków  w Otwartych Funduszach Emerytalnych.

W trzecim zbieramy i inwestujemy (z podkreśleniem słowa – zbieramy) pieniądze w dwóch instytucjach – IKE i IKZE, które na starość możemy dołożyć do naszego uposażenia. Przypomnę, że oba plany emerytalne zawierają solidny bonus w postaci zwolnień z podatku dochodowego. A po kilkunastu latach to może sporo znaczyć.

W tym miejscu musimy wspomnieć o Pracowniczych Programach Emerytalnych  (z podkreśleniem słowa wspomnieć), a to za sprawą nikłej popularności tej formy oszczędzania na starość – wszak po 14 latach od wprowadzenia, uczestniczy w nich ok. 360 tys. zatrudnionych osób. Nie zachęca ich brak zachęt podatkowych oraz konieczność przeznaczenia części wynagrodzenia na składki.

Podsumujmy, wszyscy pracujący na etatach w Polsce czy na umowach zlecenia, odkładają na swoje emerytury od pierwszego dnia pracy – w I. lub II. filarze. Mogą jeszcze oszczędzać w trzecim.

Jednocześnie ci, którzy namawiają nas do dodatkowego oszczędzania, dają nam sygnał: chcesz mieć większą emeryturę (wystarczającą?) – oszczędzaj samodzielnie.

Tłumaczą to tym, że w  systemie, który polega na wydawaniu pieniędzy przyszłych emerytów na emerytów obecnych, i jednoczesnym dofinansowywaniu emerytur rolniczych  i emerytur specjalnych, czyli mundurowych, górniczych – brakuje pieniędzy.

W przekonaniu namawiających, powiedzmy dokładnie Państwa, jedynym pomysłem na polepszenie losu emeryta jest sytuacja, gdy sam o siebie zadba.

Słusznie – Polacy powinni bardziej zadbać o swój los.

Mam jednak jedno pytanie – a co robi Państwo: Rząd, Parlament, ci których wybraliśmy, aby nam służyli – żeby rozwiązać problem niskich emerytur?

Jaki pomysł mają rządzący, aby zmniejszyć deficyt Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, o którym wiadomo, chociażby z ostatniego raportu NIK, że bez wsparcia budżetowego, czyli zaciągania kolejnych pożyczek, będzie miał problem z wypłacaniem uposażeń emerytów.

Co zrobiono, aby poprawić finanse KRUS-u? Czy naprawdę wszyscy musimy dopłacać do każdego rolnika, nawet tego, który ma wysokie dochody, i którego po prostu stać na zapłacenie normalnej składki?

Czy oprócz zapowiedzi, zrobiono cokolwiek, aby zmniejszyć wydatki na emerytury górnicze? A może przeoczyłem coś, i jednak mniej dokładamy do emerytur mundurowych?

To zaniechania dotyczące sfery wydatków emerytalnych. A co ze sferą inwestycyjną?

W tej sprawie rządowi udało się, wraz ze zmniejszeniem deficytu finansów publicznych (temu służyła reforma OFE), wylać dziecko z kąpielą i zmniejszyć radykalnie możliwości inwestycyjne Otwartych Funduszy Emerytalnych.

A dlaczego nikt nie proponuje Polakom, wzorem Norwegii czy  Japonii, stworzenia funduszu emerytalnego, opartego o bogactwa narodowe?

Wiem – Norwegowie mają ropę naftową, z której olbrzymie dochody zasilają taki fundusz. Polska ma mieć gaz z łupków, ale jak na razie nie słychać, aby dochody z tego surowca miały zasilić jakikolwiek fundusz przyszłościowy.

Jak dotychczas jedynym pomysłem miał być Fundusz Rezerwy Demograficznej, założony w  2002 roku. Tam trafiały środki z prywatyzacji, które miały wspomóc system emerytalny po 2020 roku, gdy w wyniku kompensacji wyżu demograficznego liczba emerytów miała wzrosnąć o ponad 60 proc.

I co? Środki na Fundusz trafiały, ich strumień, po zakończeniu wielkich prywatyzacji właściwie wysechł, a w dodatku rząd, co jakiś czas, uszczupla zgromadzone w nim rezerwy. W tym roku np. przeznaczy na bieżące wsparcie FUS kolejne 2,5 mld zł. Od powstania FRD, wypłynęło z niego na wsparcie bieżących potrzeb emerytalnych ok. 20 mld zł.

Jak widać, nadal jedynym pomysłem na polepszenie losu emeryta, jest nałożenie nowych obowiązków właśnie na… emeryta.

Czy nie pora, aby tym zmartwieniem zajęło się również Państwo? Może czas zacząć prawdziwe reformy emerytalne, a nie udawać, że ktoś, coś z tym robi.

Jarosław Krawędkowski