W styczniu 2008 r. ceniona i lubiana w szkole oraz w harcerstwie pani Justyna urodziła córkę, jeszcze jako zupełnie zdrowa kobieta. – Nawet w czasie ciąży pracowałam z dziećmi, wyjeżdżałam. Nagle, po porodzie okazało się, że nie jestem w stanie dojść do łazienki i wykąpać dziecka, potwornie zaczęłam słabnąć, przestałam nawet mówić – wspomina bohaterka reportażu.
-Trudno jest patrzeć na nauczyciela, który ma tyle pomysłów, jest taki aktywny i zachęca młodzież do działania, a sam z dnia na dzień gaśnie. Jej dzieci podróżowały po świecie, angażowały się w ciekawe akcje, dużo pomagały innym. A ona zawsze dawała im najlepszy przykład - opowiada jedna z nauczycielek ze szkoły, w której pracowała pani Justyna.
Justyna Piotrowska
Szukanie przyczyny złego stanu zdrowia trwało ponad dwa lata, a lekarze zamiast pomóc, nawet jej szkodzili. – Przy tej chorobie bardzo ważne jest ograniczenie wysiłku, a mi lekarze zalecali dużo ruchu. Dopiero kiedy zobaczyła mnie przyjaciółka mamy - kardiolog, zabrała mnie do siebie do szpitala i po 5 minutach badania USG usłyszałam wyrok – wspomina Justyna Piotrowska. U kobiety zdiagnozowano tętnicze nadciśnienie płucne.
Przez około 3 tygodnie rodzina i znajomi Justyny Piotrowskiej musieli zgromadzić 150 tysięcy euro na rodzinny przeszczep płuc - jedyny ratunek dla chorej kobiety. Operacja ma być przeprowadzona w Wiedniu. - Jestem harcerką i zdawałam sobie sprawę, że wiele razy udało nam się pomóc innym ludziom, a za mną stoi duża grupa moich przyjaciół. Proszenie o pieniądze dla mnie było jednak najgorszym, co mnie w życiu spotkało – dodała Justyna Piotrowska.
Wszyscy zaangażowani w pomoc zgodnie podkreślają, że udana zbiórka to cud. Teraz czas na kolejny - na udaną operację.
Reportaż w Trójce - słuchaj, kiedy chcesz >>>
Bohaterka reportażu prowadzi blog, na którym dzieli się swoimi przeżyciami.
Reportaż "Dobro za dobro" przygotowała Magda Skawińska.
(ei)