Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Małgorzata Byrska 02.09.2014

Budżet 2015: może być mniejszy deficyt. I inne wyborcze niespodzianki

Zdaniem ekonomistów, choć założenia do budżetu są realistyczne, to deficyt może być mniejszy niż zapisano. W projekcie zakłada się też wzrost PKB o 3,4 proc. i inflację na poziomie 1,2 proc., a spodziewana stopa procentowa ma być niższa o 50 punktów bazowych od obecnej. Natomiast kurs euro ma wynieść nieco mniej niż 4 zł, a dolara poniżej 3 zł.
Za półprocentowy wzrost wydatków odpowiada zmiana zasad korzystania z ulgi rodzinnej i nowa waloryzacja emerytur i rent. Ale to nie jedyne dodatkowe wydatki.Za półprocentowy wzrost wydatków odpowiada zmiana zasad korzystania z ulgi rodzinnej i nowa waloryzacja emerytur i rent. Ale to nie jedyne dodatkowe wydatki.Glow Images/East News
Posłuchaj
  • Założenia do budżetu są realistyczne, a w przyszłym roku może nas czekać przedwyborcza niespodzianka, czyli mniejszy niż zapisano deficyt – uważa główny ekonomista ING Banku Śląskiego Rafał Benecki, gość Radiowej Jedynki. (Krzysztof Rzyman, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Rząd czeka poważny problem: trzeba jak najszybciej ustabilizować popyt krajowy, bo ten spada – powiedział na antenie Polskiego Radia 24 Piotr Soroczyński, główny ekonomista KUKE . (Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Zawsze przed wyborami coś się zmienia w systemie emerytalnym. A powinien o działać w perspektywie 30-50 lat – uważa gość Radiowej Jedynki Aleksander Łaszek, ekspert FOR. (Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Podwyższanie płacy minimalnej to jest zawsze niedźwiedzia przysługa. Część ludzi zyskuje, a część wypada z rynku pracy – podkreśla gość Radiowej Jedynki Aleksander Łaszek, ekspert FOR. (Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Działania typu coś wydamy, coś zabierzemy, troszkę się zadłużymy - nie przybliżają nas do Europy Zachodniej – komentuje gość Radiowej Jedynki Aleksander Łaszek, ekspert FOR. (Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Zamiast ulgi prorodzinnej powinna być większa kwota wolna od podatku – uważa gość Radiowej Jedynki Barbara Surdykowska, ekspertka NSSZ Solidarność. (Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Dojrzeliśmy, my jako państwo członkowskie, do poważnej debaty, jeżeli chodzi o stworzenie pewnego mechanizmu ujednolicenia – podkreśla gość Radiowej Jedynki Barbara Surdykowska, ekspertka NSSZ Solidarność. (Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia).
  • Wszystkie zmiany zachodzą zbyt wolno i zbyt późno, np. dotyczące umów terminowych – twierdzi gość Radiowej Jedynki Barbara Surdykowska, ekspertka NSSZ Solidarność. (Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
Czytaj także

Dochody budżetowe prognozowane są na poziomie 297,25 mld zł, wydatki zaplanowano na 343,33 mld zł.

– Założenia odnośnie wzrostu gospodarczego, stóp procentowych czy inflacji oceniam, że są realistyczne. Przychody budżetu też są prognozowane rozsądnie, i nawet możliwe jest większe wykonanie tych przychodów. W roku wyborczym na pewno jest pożądane miłe zaskoczenie, dlatego warto tak skonstruować budżet centralny i deficyt całego sektora, by wykonanie deficytu było niższe niż się planuje – powiedział gość radiowej Jedynki Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego.

Struktura budżetu roku wyborów

I w tym budżecie widać pewne elementy takiej konstrukcji. Dochody są dosyć prognozowane ostrożnie, a wydatki mogłyby być niższe, szczególnie biorąc pod uwagę, że spore oszczędności będą pochodziły ze zmian w OFE, więc mogą one być nieco niższe niż przyjmuje plan, i w efekcie  deficyt centralny też może być niższy niż zaplanowane 46 mld zł.

–To wszystko ma służyć temu, by łatwiej było zejść z całym deficytem finansów publicznych poniżej 3 proc. PKB, nawet, gdyby wzrost gospodarczy był gorszy od spodziewanego – dodaje ekspert z ING Banku Śląskiego.

Ten cel, obniżenie deficytu poniżej 3 proc., jest bardzo istotny, ponieważ to zaleca KE, a Polska jest objęta procedurą nadmiernego deficytu, co wymusza na nas, że musimy więcej, pieczołowiciej i szybciej robić wszystko – by zmniejszać nasz deficyt.

Co może zagrozić projektowi budżetu

Resort ocenia, że potencjalne skutki ograniczeń w wymianie handlowej między Rosją, a UE są też istotnym bezpośrednim ryzykiem dla przyjętej prognozy inflacji, a w konsekwencji dla przyszłorocznego budżetu.

– Prowadzeniu biznesu nie sprzyjają konflikty, zwłaszcza zbrojne, zwłaszcza na tak dużą skalę, jak na linii Kijów – Moskwa. To nie zachęca ani do poważniejszych zakupów czy zamówień, ani tym bardziej inwestycji. Przedsiębiorcy są ostrożni i inwestują, gdy są pewni stabilnej sytuacji. Natomiast gdy nie ma stabilności, to wszyscy są bardziej wstrzemięźliwi – ocenia gość Polskiego Radia 24 Piotr Soroczyński, główny ekonomista KUKE.

Zachód coraz wolniej

Zwłaszcza, że nie tylko my wysyłamy towary do Rosji, czy też na Ukrainę.

– Rosja jest bardzo poważnym odbiorcą dóbr i konsumpcyjnych, i inwestycyjnych, a handluje z nią wiele krajów europejskich. Jeżeli stracą one część zamówień, to ich wzrost będzie mniejszy, a pracownicy nie zarobią tyle, ile by można oczekiwać i popyt będzie mniejszy – dodaje gość Polskiego Radia 24. A to wpłynie też m.in. na zmniejszenie naszego eksportu na Zachód.

Nasze dodatkowe wydatki…

Premier zapowiedział podczas wystąpienia w Sejmie, pod koniec sierpnia,  zmianę sposobu waloryzacji emerytur i rent oraz nowe zasady odliczania ulgi na dzieci. Z wyliczeń i analizy struktury budżetu wynika jednak, że to nie będą wszystkie czekające nas nowe koszty.

– Te nowe propozycje (ich koszt to ok. 3 mld zł) podnoszą wydatki o 0,2 proc. PKB albo o 0,5 proc. wydatków budżetowych. Inna istotna płatność to jest należność za samolot F16, czyli kolejne 5 mld zł (1,5 proc. wydatków). Razem to stanowi 2 proc., a łącznie wydatki rosną o ok. 5 proc., więc gdzieś jest jeszcze 3 proc. wzrostu wydatków – analizuje Rafał Benecki.

Natomiast zdaniem Piotra Soroczyńskiego z KUKE, najważniejszą sprawą obecnie to ustabilizować popyt w kraju. – Rząd będzie się starał i stymulować stronę popytową, od strony gospodarstw domowych, ale i od strony wydatków rządowych w tzw. usługach nierynkowych – uważa.

Czyli w tych usługach, które podatnicy płacąc podatki, niejako kupują od rządu – związanych z ochroną zdrowia, z administracją, z sądownictwem, z bezpieczeństwem.

– Oznacza to, że jeżeli będzie więcej pieniędzy np. na rewaloryzację, jeżeli będzie więcej funduszy pozostawionych w kieszeni podatnika ze względu na wyższe ulgi, to będą oni mogli więcej kupować, co przełoży się na stabilizację, i na nieco wyższy wzrost gospodarczy – dodaje gość Polskiego Radia 24.

…i zastrzyk gotówki z UE

Natomiast prezentem wyborczym, ukrytym w budżecie, jest absorpcja środków europejskich i dopłaty, czyli własne okołofinansowanie z tym związane. –To jest bardzo ważny element planu politycznego Platformy Obywatelskiej, aby tych pieniędzy było dużo, i aby one pozytywnie wpłynęły  na wzrost gospodarczy – komentuje gość radiowej Jedynki.

Wystarczy też na podwyżkę płacy minimalnej

W przyszłym roku płaca minimalna ma wynieść 1750 zł, a więc o 70 zł więcej niż obecna. Jak oceniają tę propozycję związkowcy?

– Jeżeli chodzi o płacę minimalną to wydaje się, że tak naprawdę dojrzeliśmy, my jako państwo członkowskie, Europejczycy do pewnej poważnej debaty, już w takim unijnym wymiarze, jeżeli chodzi o stworzenie pewnego mechanizmu ujednolicenia. Rzecz jednak nie jest w kwocie, która by była taka sama w poszczególnych państwach członkowskich, bo to jest absurdalne, ponieważ rozwój tych państw jest zróżnicowany. Chodziłoby o ustawienie pewnej relacji, pomiędzy przeciętnym wynagrodzeniem i płacą minimalną – uważa gość radiowej Jedynki Barbara Surdykowska, ekspertka NSSZ Solidarność.

Zdaniem związkowców, płaca minimalna powinna być powiązana ze wzrostem przeciętnego wynagrodzenia, i osiągnąć 50 proc. tego wynagrodzenia. Dojście do tego poziomu musi być powiązane ze wzrostem PKB. – Czyli zależnie od tego czy mamy ten wzrost, czy nie, dojście powinno być szybsze lub powinno zająć więcej czasu – dodaje Barbara Surdykowska.

VAT do budżetu, auto dla klienta

Kolejną budżetową niespodzianką może być loteria paragonowa. – To raczej ma mieć znaczenie psychologiczne, ale zakładam, że ten efekt zachęcenia ludzi do odbioru paragonów również przyniesie jakieś skutki po stronie przychodów budżetu – podkreśla główny ekonomista z ING Banku Śląskiego.

Celem loterii jest bowiem przede wszystkim zwiększenie wpływów z VAT, ale także budowanie świadomości obywatelskiej, że nasze działania mają bezpośredni wpływ na wysokość budżetu. To jedna z metod zwalczania nadużyć i zapobiegania unikaniu odprowadzania podatku przy świadczeniu usług. Ponieważ klienci płacą VAT w cenie, i jeśli nie domagają się  paragonu, to umożliwiają jego nieewidencjonowanie i tym samym – niepłacenie. Loteria ruszy zapewne w czerwcu przyszłego roku, a nagrodami, przyznawanymi konsumentom w drodze losowania mogą być m.in. samochody osobowe.

Polska szybciej w strefie euro

Gość Radiowej Jedynki Rafał Benecki skomentował także wybór Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej. – To pozytywna wiadomość dla naszej gospodarki – ocenił ekonomista. Ponieważ ważne dla nas projekty, takie jak unia energetyczna czy wspieranie Ukrainy wydają się być obecnie nieco łatwiejsze do przeprowadzenia.

– I możemy zbliżyć się bardziej do strefy euro. Ponieważ ze strony krajów tej strefy padają propozycje, które de facto oznaczają tworzenie się Europy dwóch prędkości. Natomiast dzięki temu wyborowi mamy możliwość lepszego poznania jak działa ten mechanizm – uważa ekspert.

I zapewne premier mógłby przekonywać krajowych polityków do szybszego przyjęcia wspólnej waluty. Będzie więc łatwiej podjąć decyzję o wstąpieniu – bądź nie.

Czy będą nowe warunki wejścia do strefy euro

Niewykluczone jest także, że zmienione zostałyby niektóre z wymogów dotyczących konwergencji (warunków koniecznych do przyjęcia euro).

– Te kryteria, które obecnie obowiązują powstały wiele lat temu, i niekoniecznie przystają do tej obecnej sytuacji, związanej np. ze stabilnością kursu. Jeśli trzeba by było, to możemy oczywiście je spełnić  – potwierdza ekspert z ING Banku Śląskiego.

Pytanie tylko, czy pewne argumenty polityczne są już na tyle ważne i istotne, aby wstępować do strefy euro i czy one przeważają ponad swobodą prowadzenia wolnej polityki gospodarczej, płynnego kursu, własnych stóp procentowych.

Z pewnością łatwiej będzie to ocenić, mając kogoś „tam”, w środku.

 

Krzysztof Rzyman, Justyna Golonko, Małgorzata Byrska

 

 

''