Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Małgorzata Byrska 29.09.2014

Polska w strefie euro: gospodarczo jesteśmy prawie gotowi, ale politycznie to wciąż niemożliwe

W 2015 roku będziemy spełniali wszystkie kryteria konwergencji. Już dziś nie musimy się martwić o dwa z nich: poziom inflacji i stóp procentowych. A w przyszłym roku także o poziom deficytu i długu. Na drodze do przyjęcia wspólnej europejskiej waluty mogą jednak stanąć kwestie prawne, czyli brak konsensusu politycznego potrzebnego do zmiany konstytucji.
Wprowadzenie euro ułatwiłoby porównywanie cen, a cena nadal dla większości Polaków stanowi najważniejsze kryterium przy decyzji o zakupach.Wprowadzenie euro ułatwiłoby porównywanie cen, a cena nadal dla większości Polaków stanowi najważniejsze kryterium przy decyzji o zakupach. Glow Images/East News
Posłuchaj
  • Najlepiej jeszcze przed wejściem do tzw. węża walutowego zmienić ustawę zasadniczą. A poza spełnianiem kryteriów formalnych konieczna będzie też debata dotycząca korzyści wstępowania do strefy euro – uważa gość radiowej Jedynki Maciej Reluga, główny ekonomista Banku Zachodniego WBK. (Krzysztof Rzyman, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • wprowadzenie euro z punktu widzenia konsumentów oznaczałoby przede wszystkim eliminację kosztów wymiany walut dla osób podróżujących po Europie, a także kupujących przez Internet – podkreśla gość Polskiego Radia 24 Katarzyna Słupek z Europejskiego Centrum Konsumenckiego. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Kryteria nominalne, które znamy, są to sztywno narzucone warunki, które nie gwarantują nam, że przyjecie euro zakończy się sukcesem – powiedziała na antenie Jedynki Marta Petka-Zagajewska, główna ekonomistka Raiffeisen Polbank. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Peter Brezinschek, główny ekonomista Grupy Raiffeisen uważa, że przyjęcie euro będzie ostatnim krokiem na drodze pełnej integracji polskiej gospodarki z europejską i nastąpi to już niedługo. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Tak na poważnie o wprowadzeniu euro w Polsce możemy rozmawiać po wyborach parlamentarnych czyli od roku 2016 – uważa gość radiowej Jedynki Jarosław Janecki, główny ekonomista banku Societe Generale. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Dyskutować o tym, kiedy wejść do strefy euro możemy zawsze. Tutaj nie ma ograniczeń – podkreśla gość radiowej Jedynki Jarosław Janecki, główny ekonomista banku Societe Generale. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
Czytaj także

Prezydent Bronisław Komorowski sugeruje, żeby temat wejścia Polski do strefy euro stał się jednym z priorytetów rządu.

– Chodzi tutaj, jak sądzę, o rozpoczęcie poważnej debaty na temat wejścia do strefy euro. Czy powinniśmy, kiedy powinniśmy wejść. Nie chodzi o kalendarz, czy też podanie daty docelowej. Ponieważ przede wszystkim nie do końca zależy to od rządu – uważa Maciej Reluga, główny ekonomista Banku Zachodniego WBK i członek Rady Gospodarczej przy premierze.

Społeczeństwo trzeba informować…

Debata powinna przede wszystkim pokazać społeczeństwu bilans korzyści i kosztów wejścia do strefy euro i to, że te korzyści w długim terminie mogą przeważać nad kosztami. – Zwłaszcza, że dzisiaj poparcie dla wejścia do strefy euro jest bardzo niewielkie – dodaje ekspert. Wiosną tego roku, tych opowiadających się zdecydowanie na tak – było tylko 5 proc., a raczej tak – kilkanaście.

Jak wynika natomiast z wrześniowego sondażu TNS, o tym że przyjęcie euro będzie czymś dobrym przekonana jest jedna czwarta badanych kobiet (25 proc.), 35 proc. osób między 15. a 19. rokiem życia i 26 proc. mieszkańców miast powyżej 500 tys. mieszkańców.

Ponad połowa (51 proc.) badanych sądzi, że wprowadzenie euro w naszym kraju będzie czymś złym, a 16 proc. jest przeciwnego zdania.

Przekonanych, że euro nie wpłynie korzystnie na ich gospodarstwa domowe jest 64 proc. respondentów, natomiast przeciwnego zdania jest 14 proc. badanych, 10 proc. uważa, że nie będzie to miało znaczenia, 12 proc. zaś nie ma na ten temat zdania.

… warto też przedstawić korzyści

– Wprowadzenie euro z punktu widzenia konsumentów oznaczałoby przede wszystkim eliminację kosztów wymiany walut, np. dla osób podróżujących po Europie, a także kupujących przez Internet. To ważna sprawa, tym bardziej, że banki stosują różne kursy przeliczając złote na euro, często niekorzystne – podkreśla gość Polskiego Radia 24 Katarzyna Słupek z Europejskiego Centrum Konsumenckiego.

Do Centrum wpływają m.in. skargi pasażerów, którzy kupując bilety spodziewają się, że cena która jest wyrażona w złotych podczas zakupu na stronie internetowej, będzie ceną ostateczną. Niestety zdarza się też tak, że z konta spływa dużo większa kwota, nawet o kilkaset złotych. Czyli zawsze przed takim zakupem w Internecie warto sprawdzić jakie są kursy wymiany. Jeśli bylibyśmy w strefie euro – problemu by nie było.

Polacy będą mogli też skuteczniej i bezpieczniej inwestować w papiery wartościowe nominowane w euro.  – Można wówczas też bardziej dywersyfikować swój portfel, stopy procentowe będą inaczej przeliczane, i łatwiej będzie można zrozumieć to, co dzieje się na innych rynkach finansowych – dodaje gość Polskiego Radia 24.

Konsumenci zyskają też poczucie bezpieczeństwa

Nie trzeba będzie wymieniać walut podróżując po Europie, ale nie tylko, bo przecież w euro można też płacić w zamorskich terytoriach krajów członkowskich strefy, a nawet w krajach, które nie są w unii walutowej, Czarnogóra chociażby rozlicza  transakcje w euro. Ale wspólną walutą można też regulować należności na przykład w Egipcie, bardzo popularnym wśród Polaków. Euro stało się walutą akceptowalną w wielu miejscach na świecie, tak jak dolar.

Łatwiej będzie też naszym rodakom pracującym za granicą, gdyż nie będzie kosztów transakcyjnych, związanych z wymianą walut, może nie w Wielkiej Brytanii, bo tam euro nie ma, ale Polacy pracują też w Irlandii, czy też w Niemczech.

Wyrównywanie i porównywanie cen

Prostsze byłoby porównywanie cen, a cena nadal dla większości Polaków stanowi najważniejsze kryterium przy decyzji o zakupach. Chodzi nie tylko o zakupy w sklepach tradycyjnych, podczas podróży po Europie, ale również w sklepach internetowych, co  przecież Polacy robią często i chętnie.

– Szczególnie jest to ważne, gdy wybieramy towar z oferty sklepu internetowego, który podaje ceny w euro i wówczas często występuje psychologiczna bariera. Ponieważ klienci znają siłę nabywczą złotych, ale nie zawsze w euro, do tego dochodzi różnica kursu, po jakim ostatecznie banki przeliczają te należności. Mając euro i płacąc w euro klienci na pewno czuliby się pewniej – ocenia Katarzyna Słupek z ECK.

Euro powoduje też wyrównywanie się poziomu cen w Europie. Klienci podróżują i porównują ceny, co skłania do równania cen. Nie bez powodu kraje, które wprowadzają euro, przez pewien czas mają ceny podawane w dotychczasowej walucie i w euro, żeby było łatwiej je porównać, ale też żeby nie było pokusy podwyższania cen przez przedsiębiorców, handlowców czy restauratorów.

W momencie wprowadzania euro mówiło się o tzw. efekcie cappuccino (zaokrąglanie cen w górę), chociaż oficjalnie wzrostu cen nie stwierdzono.

Natomiast politycy powinni wypracować kompromis

Przekonanie opinii publicznej to jedna sprawa. Ale oprócz tego muszą się do tego przekonać politycy.

– Na dzisiaj Polska ma problem wypełnienia kryterium prawnego, żeby wejść do strefy euro. Ponieważ musimy zmienić konstytucję, a do tego nie ma większości parlamentarnej. Dopiero po zmianie ustawy zasadniczej, można myśleć o kryteriach związanych z czynnikami ekonomicznymi. Dlatego warto to zrobić, aby być gotowym na wszystkie zmiany ekonomiczne, i jeśli będziemy chcieli wejść do strefy euro, to tak zrobimy – ocenia gość Radiowej Jedynki.

Dzisiaj np. nie spełniamy kryterium fiskalnego, jesteśmy w tzw. procedurze nadmiernego deficytu (powinien być poniżej 3 proc. PKB), ale inflację mamy niską, stopy procentowe długoterminowe też mamy niskie. Czyli spełniamy cztery kryteria, a co z kursem walutowym?

– Załóżmy, że jeśli jutro wejdziemy do węża walutowego (złoty może się wówczas poruszać w wąskim paśmie wahań), to spędzamy tam 2 lata, złoty wciąż będzie walutą stabilną, czyli spełniamy kryterium. Po czym okazuje się, że nadal nie ma większości konstytucyjnej i nie możemy wejść do strefy euro z powodów prawnych. I wówczas musielibyśmy zostać tam na dłużej, tylko – po co? Zwłaszcza, że ten wąż walutowy, to najbardziej bezsensowne kryterium wchodzenia do strefy euro – zauważa Maciej Reluga.

Zmiany prawne są konieczne, by jak najszybciej wejść do strefy euro wtedy, kiedy będziemy już gotowi i będziemy chcieli.

Za 5 lat możemy być w euro

I jeszcze trzeci problem, obok prawnego i ekonomicznego, to sytuacja w strefie euro.

Peter Brezinschek,  główny ekonomista Grupy Raiffeisen uważa, że przyjęcie euro będzie ostatnim krokiem na drodze pełnej integracji polskiej gospodarki z europejską,  i nastąpi to już niedługo: – Uważam, że polski rząd i władze monetarne powinny dążyć do tego, aby wprowadzić euro w ciągu następnych 3–5 lat. Taki okres jest możliwy, wystarczyłby na przeprowadzenie procesów dostosowawczych, przezwyciężenie ewentualnych trudności, a nawet na złagodzenie napięć pomiędzy strefą euro i Stanami Zjednoczonymi. Napięć wynikających z innego podejścia do polityki monetarnej po obu stronach Atlantyku – dodaje ekspert.

Jego zdaniem, największe problemy będą z deficytem, który musi być poniżej 3 proc. PKB, nie widzi on natomiast zagrożenia dotyczącego ERM2, bo polska waluta jest stabilna, a optymalny jego zdaniem kurs – mógłby wynieść w granicach od 3,5 do 4 złotych.

Terminy dopiero po wyborach

Jeśli weźmiemy pod uwagę tylko kryteria ekonomiczne, to jest to możliwy wariant.     – Ale dokładając do tego konieczność zmiany konstytucji, to dopiero po wyborach w 2015 roku będziemy mogli odpowiedzieć na to pytanie. I jeszcze jedno. Nie tylko ze względu na przynależność do strefy euro warto spełnić te kryteria: niski deficyt, niski dług, niska inflacja. Ale też kurs walutowy, jego zmienność, jego osłabienie w trakcie dekoniunktury stanowi dosyć istotny element wspomagający gospodarkę. O czym w Polsce przekonaliśmy się w ciągu ostatnich paru lat. Złoty na skutek dekoniunktury osłabiał się, pomagając eksporterom. W długim terminie oczywiście kurs walutowy nie jest takim elementem, który nam może uratować gospodarkę, bo liczy się produktywność itd.  – podkreśla główny ekonomista Banku Zachodniego WBK.

Obecnie jesteśmy gospodarką cenowo konkurencyjną, ale gdybyśmy się pozbawili kryterium kursowego po wejściu do strefy euro, kursu jako instrumentu stabilizującego koniunkturę, to czy mamy inne instrumenty, które są wystarczająco dobre, elastyczne?

I tutaj trzeba wspomnieć po pierwsze o polityce fiskalnej, gdzie nie wystarczy tylko zejść z deficytem poniżej 3 proc., ale trzeba mieć bardzo niski deficyt, żeby w momencie dekoniunktury można było pobudzić gospodarkę. A po drugie – rynek pracy. Musi on być bardzo elastyczny i reagować bardzo szybko na zmianę koniunktury. Jednak obecnie nie jesteśmy jeszcze na tym etapie. Nasza gospodarka nie jest jeszcze gotowa na wspólną walutę.

Krzysztof Rzyman, Sylwia Zadrożna, Małgorzata Byrska


''