Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Małgorzata Byrska 09.10.2014

RPP: stopy procentowe w dół. Oprocentowanie kredytów również

W przypadku tej decyzji Rady Polityki Pieniężnej podkreślić trzeba liczbę mnogą – stopy. Bo mocno spada nie tylko stopa referencyjna: z 2,5 do 2 proc., ale i lombardowa: z 4 do 3 proc. Obniżka tej ostatniej przełoży się na zdecydowany spadek maksymalnego oprocentowania kredytów konsumenckich – z 16 do 12 proc. Istnieje jednak obawa, że przy tym niższym maksymalnym oprocentowaniu, banki będą mniej chętnie pożyczały pieniądze klientom.
RPP: stopy procentowe w dół. Oprocentowanie kredytów równieżGlow Images/East News
Posłuchaj
  • Jeżeli RPP chce dbać o to, żeby skończyła się deflacja i wróciła inflacja to powinna dbać także o to, żeby wzrost gospodarczy był relatywnie szybki – wyjaśnia w radiowej Jedynce dr Adam Czerniak, główny ekonomista centrum analitycznego Polityka Insight.(Krzysztof Rzyman, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Obniżka jest korzystna dla osób już zadłużonych i dla tych, którzy chcą zaciągnąć kredyty, ponieważ zostanie ograniczony koszt całkowity – wyjaśnia w Polskim Radiu 24 Roman Przasnyski, analityk z Open Finance.(Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Przedsiębiorstwa stały się bardziej wstrzemięźliwe, jeśli chodzi o inwestycje, tym samym ich zapotrzebowanie na kredyt, na zewnętrzne finansowanie jest także ograniczone – powiedziała na antenie radiowej Jedynki Małgorzata Krzysztoszek-Starczewska z Konfederacji Lewiatan.(Halina Lichocka, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • W opinii Łukasza Tarnawy głównego ekonomisty BOŚ Banku, dla polskiej gospodarki byłoby zbawienne wyzerowanie stóp procentowych. (Halina Lichocka, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
Czytaj także

Ekonomiści spodziewali się, że RPP obniży na swoim październikowym posiedzeniu stopy procentowe, a nie robiła tego już od roku. Co z tego wynika dla konsumentów?

– Konsumenci powinni się ucieszyć z tej decyzji. Stopy procentowe idą w dół, a to oznacza, że oprocentowanie kredytów mieszkaniowych, konsumpcyjnych także pójdzie w dół – mówił w radiowej Jedynce dr Adam Czerniak, główny ekonomista centrum analitycznego Polityka Insight.

Pożyczanie będzie korzystniejsze, a depozyty bez zmian

Ale kredyty mieszkaniowe zapewne będą tańsze dopiero za kilka miesięcy, a na rynku międzybankowym (gdzie oprocentowanie jest uzależnione od stopy WIBOR), była wyczekiwana ta obniżka, więc de facto wszyscy to już odczuli.

–  Częściowo w cenach ta obniżka już jest, ale oprocentowanie kredytów konsumpcyjnych spadnie, bo NBP obniżył stopę lombardową, i to znacznie mocniej niż stopę referencyjną – bo o 1 punkt procentowy. To oznacza, że maksymalne oprocentowanie w Polsce, które banki mogą wymagać od kredytów konsumpcyjnych czy kredytów na kartach, spadnie aż o 4 punkty procentowe, zgodnie z tzw. ustawą antylichwiarską – tłumaczy dr Adam Czerniak.

Czyli z 16 do 12 proc. – tak spadnie to maksymalne oprocentowanie.

– Wszystkie kredyty konsumpcyjne, zaciągane np. na zakup mebli czy samochodu, czy też w karcie kredytowej, będą tańsze. Równocześnie stopa depozytowa została utrzymana na poziomie 2 proc., a to ma wpływ na oprocentowanie depozytów. Banki nie mają takich możliwości, by mocniej to obniżyć. Nie może ono być zbyt niskie, gdyż takie są mechanizmy rynkowe. Wtedy część banków na rynku międzybankowym mogłaby uciekać do banku centralnego i tam składać środki na depozyty, na te 2 proc. Jednak i tak znacznie silniej spadnie oprocentowanie kredytów niż zmniejszy się oprocentowanie depozytów – dodaje gość radiowej Jedynki.

RPP martwi się o cała gospodarkę

Na konferencji prasowej RPP pojawiła się informacja, że nie byłoby decyzji o obniżce stóp procentowych, gdyby w perspektywie było odbicie gospodarcze. Czy to oznacza, że RPP zmienia nieco swój mandat? Już nie martwi się tylko o inflację, ale także o wzrost gospodarczy w Polsce?

– Przede wszystkim Rada powinna dbać o cel inflacyjny, ale w drugiej kolejności wspierać rząd w realizacji jego polityki i tutaj dbanie o wzrost gospodarczy jest bardzo ważne. Natomiast pamiętajmy, że tempo inflacji czy zmian cen w Polsce jest w pełni uzależnione od tego, jakie jest tempo ożywienia gospodarczego. Im wolniejszy wzrost gospodarczy, tym niższa presja na wzrost cen, ponieważ wolniej rośnie konsumpcja, a w efekcie inflacja jest niższa. W związku z czym, jeżeli RPP chce dbać o to, żeby skończyła się deflacja i wróciła inflacja w pobliże celu inflacyjnego NBP – 2,5 proc. – to powinna dbać także o to, żeby ten wzrost gospodarczy w Polsce był relatywnie szybki – wyjaśnia dr Czerniak.

Czyli utrzymywał się powyżej 3 proc. PKB. Bo dopiero takie tempo wzrostu gospodarczego pozwoli, żeby inflacja stopniowo pięła się w górę.

Jak pobudzić inwestowanie

Znacząca jest także obniżka stopy lombardowej, z 4 do 3 proc. Ale chyba uzasadniona, przynajmniej z punktu widzenia przedsiębiorców, bo ci mimo że kredyty tanieją, to jednak nie są zainteresowani ich zaciąganiem.

– Dzisiaj kredyt dla przedsiębiorstw jest dostępny i nie jest on drogi. Wydaje się, że  obniżka stóp procentowych nie zwiększy tego popytu firm na zewnętrzne finansowanie. A to dlatego, że gospodarka rozwija się troszkę słabiej niż żeśmy przypuszczali, a także ciągle mamy niepewność co do rozwoju sytuacji za wschodnią granicą. To zaś oznacza, że przedsiębiorstwa stały się bardziej wstrzemięźliwe, jeśli chodzi o inwestycje, tym samym ich zapotrzebowanie na kredyt, na zewnętrzne finansowanie jest także ograniczone – powiedziała na antenie radiowej Jedynki Małgorzata Krzysztoszek-Starczewska, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan.

Czyli jeśli ten „silnik”, związany z przedsiębiorcami,  gospodarki nie przyspieszy, to może konsumenci „naoliwią” całą maszynę – czy tak zakłada NBP? A przynajmniej ci członkowie RPP, którzy zagłosowali za obniżką, ponieważ nie była to zgodna decyzja.

– Ale zmniejszenie stopy lombardowej i nieruszanie stopy depozytowej, to już było bardzie jednomyślne, z tym zgadzała się większość członków Rady, jak powiedział prezes NBP Marek Belka. Warto jednak zwrócić uwagę, że faktycznie nie pobudzi to znacząco popytu na kredyty dla przedsiębiorstw, nie podniesie dynamiki inwestycji, ale zostawi więcej pieniędzy w kieszeniach przedsiębiorców, którzy mają już teraz zaciągnięte kredyty, i których oprocentowanie wyraźnie spadnie – zauważa ekonomista z Polityka Insight.

Tak samo konsumenci mają zaciągnięte kredyty, a ich oprocentowanie już częściowo spadło, i jeszcze trochę spadnie w najbliższych miesiącach. – A to zapewni więcej pieniędzy zarówno firmom, jak i konsumentom do wydawania na bieżącą konsumpcję. Jest to korzystne i powinno pobudzać wydatki konsumpcyjne, zwłaszcza przy tak niskim wzroście cen większości towarów – dodaje dr Czerniak.

Niższa stopa lombardowa grozi mniejszą podażą kredytów

Gdy spada stopa lombardowa, to wraz z nią obniża się maksymalne oprocentowanie kredytów. Jak się to przełoży na akcję kredytową, czy banki nie wycofają się z ich finansowania? Jak pisze na Twitterze Piotr Bujak, ekonomista z banku PKO BP – część instytucji może ograniczyć sprzedaż nowych kredytów konsumpcyjnych, jeśli uzna, że obniżone oprocentowanie nie rekompensuje ryzyka. Czyli efekt zakładany przez RPP nie zostanie osiągnięty, gdyż banki zamiast zarobić 16 proc. będą mogły pobierać tylko12 proc. i nie będą sprzedawały kredytów.

Od wysokości tej stopy zależy maksymalne oprocentowanie kredytów, szczególnie jeśli chodzi o zadłużenie na kartach kredytowych, jak również kredytów konsumpcyjnych.

– Dlatego ta obniżka jest bardzo korzystna  dla osób już zadłużonych i dla tych, którzy chcą zaciągnąć kredyty, ponieważ zostanie ograniczony koszt całkowity dla konsumentów – dodaje na antenie Polskiego Radia 24 Roman Przasnyski, analityk rynku finansowego z Open Finance.

Utrudnienie dla polityki banków

Problem jest złożony. Oczywiście może się tak zdarzyć, że te banki które mają relatywnie  niewiele depozytów i muszą się finansować z rynku bankowego, pożyczając po prostu pieniądze od innych banków,  zrezygnują z udzielania tego typu pożyczek na obecną skalę. Ale pamiętajmy, że w ostatnim czasie warunki i oprocentowanie tych kredytów zostało znacząco złagodzone, a mimo to popyt ze strony klientów nie wzrósł istotnie. W związku z tym banki nie zmagają się obecnie z bardzo dużym popytem na tego rodzaju kredyty konsumpcyjne, na zakup dóbr trwałego użytku. Wręcz przeciwnie  – popyt jest relatywnie niewielki – zauważa gość radiowej Jedynki.

Stąd nawet niewielkie zacieśnienie polityki kredytowej ze strony banków, raczej nie przełoży się na zmniejszenie podaży tych kredytów. Ponieważ większe banki, które mają wystarczająco dużo depozytów, by się samodzielnie finansować – będą dalej udzielały tych tańszych kredytów.

Jak złoty zareagował na obniżki stóp

Reakcja kursu walutowego była ograniczona, dlatego że częściowo przynajmniej ta decyzja była już w cenach. Złoty osłabił się o mniej niż 1 grosz w relacji do euro, a później nawet część tego osłabienia została odrobiona. Bardziej znacząca reakcja pojawiła się na rynku obligacji, ale to ma mniejsze znaczenie dla zwykłych konsumentów.

Obniżki stóp jako broń w walce z deflacją

Powinny pomóc w walce z deflacją.– Chociaż deflacja to długotrwały spadek cen, natomiast my mamy do czynienia z tym zjawiskiem dopiero od dwóch miesięcy. Cel inflacyjny banku centralnego wynosi ok. 2,5 proc., plus minus1 proc., a takiego poziomu nie widzieliśmy już od około dwóch lat. Stąd obniżki stóp mogą pomóc w pobudzeniu konsumpcji, tak jak osłabienie złotego, który reaguje na ruchy stóp procentowych – uważa analityk z Open Finance.

Strach przed deflacją jest powszechny, nie tylko w Polsce. U nas to już fakt. Natomiast np. w strefie euro – jest to sygnał niebezpiecznych tendencji w gospodarce. Jednak w Polsce gospodarka radzi sobie zupełnie dobrze. Mamy PKB powyżej 3 proc., a źródło polskiej deflacji jest poza nami, np. jest to sytuacja na rynkach surowcowych czy żywnościowych, gdzie są duże spadki cen zarówno ropy, jak soi czy kukurydzy.

Czy to początek cyklu obniżek

W Stanach Zjednoczonych stopy bliskie „0” są od sześciu lat. W strefie euro bardzo mocno się zbliżają do zera, ale od niedawna, od paru dni, kiedy EBC ściął je do wysokości 0,05 proc. – Natomiast w Polsce takie cięcia raczej nie będą potrzebne, ponieważ po krótkim okresie zadyszki nasza gospodarka wróci do wyższego tempa wzrostu – prognozuje Roman Przasnyski.

Naturalnym sposobem pobudzenia akcji kredytowej, czyli popytu konsumpcyjnego i inwestycyjnego jest zapotrzebowanie ze strony konsumentów. I nawet niskie koszty kredytu niewiele pomogą, jeśli firmy nie będą widziały potrzeby ich zaciągania. Bo firma bierze kredyt, inwestuje, ale potem musi sprzedać produkt. Dlatego dopóki nie będzie zainteresowania ze strony przedsiębiorców, to ożywienia nie będzie.

Firmy zaś nie chcą brać na siebie ryzyka inwestycyjnego także ze względu na ogólne nastroje na świecie, w gospodarce, szczególnie po ostatnich danych z Niemiec, gdzie produkcja przemysłowa jednak znacznie spada, o 4 proc., co jest bardzo niepokojące, bo to nasz główny partner handlowy.

Krzysztof Rzyman, Sylwia Zadrożna, Halina Lichocka, Małgorzata Byrska


''