Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Piotr Grabka 08.04.2014

Jedynka dotarła na Horn! Wyprawa trwa jednak dalej

- To już za nami. Możemy zaliczyć się do klubu "Cape Horn'owców". Na szczęście sprzyja nam pogoda. Fala oceaniczna jest bardzo delikatna, a wiatr lekki - relacjonował w Jedynce Krzysztof Horwat, członek załogi polskiego jachtu "Selma Expeditions", który pływa po wodach Ameryki Południowej.
Jacht Selma Expedition w drodze na Przylądek hornJacht "Selma Expedition" w drodze na Przylądek hornPolskie Radio
Galeria Posłuchaj
  • Jacht "Selma Expeditions" dopłynął do Przylądka Horn (Popołudnie z Jedynką)
  • Krzysztof Horwat w miejscowości Puerto Williams (Popołudnie z Jedynką)
Czytaj także

Trzy dni po wylądowaniu w stolicy Argentyny, Buenos Aires załoga "Selma Expeditions" opłynęła owiany złą sławą Przylądek Horn. - Podziękowania za ciężką pracę należą się całej załodze, w szczególności kapitanowi Piotrowi Kuźniarowi i co-skipperowi Krzysztofowi Jasicy, którzy bardzo dobrze się nami opiekują. Nie tylko nami nawigują, kierują, dowodzą, ale też dobrze karmią - nie mógł się nachwalić Krzysztof Horwat.

Uczestniczący w wyprawie reporter Jedynki podkreślał emocje, które czuł, gdy na własne oczy zobaczył Przylądek Horn. - Zobaczyć koniec świata, zobaczyć skałę i klif, który strzela w niebo prosto z morza na ponad 400 metrów… to niesamowite uczucie - mówił w "Popołudniu z Jedynką".

/

Ostatni etap podróży przed opłynięciem Przylądka Horn Krzysztof Horwat i reszta załogi "Selma Expeditions" rozpoczęli z Puerto Williams. To niewielka chilijska osada, w której główna ulica nosi imię Jana Pawła II. - Przez pewien czas stosunki między Chile a Argentyną były bardzo napięte. Wybuch wojny o to, jak będzie przebiegać granica na Kanale Beagle, wisiała na włosku. To właśnie wysłannik Jana Pawła II mediował między oboma państwami. Dzięki temu nie doszło do wojny. Chilijczycy są za to wdzięczni papieżowi - tłumaczył Krzysztof Jasica.

Dopłynięcie do Przylądka Horn nie kończy jednak wyprawy jachtu "Selma Expeditions". - Chcemy teraz przede wszystkim zejść na ląd. Latarnik już wie, że u niego będziemy. A potem wracamy w kierunku Puerto Williams, gdzie będziemy mogli wstąpić do elitarnego baru na starej barce, w którym wznosi się toasty po opłynięciu Przylądka Horn. Czeka nas jeszcze masa innych atrakcji. Wczoraj widzieliśmy taniec delfinów tuż przy naszym jachcie. Przed nami jeszcze lwy morskie, pingwiny, fiordy Ziemi Ognistej i chilijska Patagonia - wyliczał Krzysztof Horwat.

Kolejne meldunki z wyprawy w "Sygnałach dnia" i w "Popołudniu z radiową Jedynką" do 18 kwietnia.

pg/mm