Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Trójka
Agnieszka Szałowska 08.11.2011

Czy jest alternatywa dla elektrowni atomowych?

Dr Stanisław Latek (rzecznik Państwowej Agencji Atomistyki): - Powinniśmy świadomie odrzucić wszelkie konotacje energetyki cywilnej z bronią jądrową.
Czy jest alternatywa dla elektrowni atomowych?Glow Images/East News

Do katastrof w elektrowni Three Mile Island (1979) i w Czarnobylu (1986) elektrownie jądrowe uznawane były za oczywistą przyszłość energetyki. Argumenty za i przeciw elektrowniom tego typu przedyskutowali goście Jerzego Sosnowskiego w "Klubie Trójki".

Obecnie, po marcowej awarii w Fukushimie, przyszła druga fala sceptycyzmu: wiele krajów wycofuje się z budowy nowych elektrowni tego typu i deklaruje zamykanie starych. Jednocześnie jednak brak przekonującej alternatywy – choć ekolodzy zwracają uwagę na możliwość pozyskiwania energii ze źródeł odnawialnych…

Jakie są argumenty za i przeciw w tym sporze? Czy za sprzeciwem wobec elektrowni atomowych stoi tylko niewiedza i, jak to określają adwersarze, "ekologiczny fanatyzm"? I z drugiej strony, czy zachęcanie do elektrowni jądrowych jako wyjątkowo czystego i, mimo wszystko, bezpiecznego źródła energii, to efekt zmowy, skrytego lobby, lekceważenia zagrożeń?

Elektrownia nie wybucha jak bomba

Ta obawa, głęboko zakorzeniona w tych, którzy pamiętają Czarnobyl, powinna odejść w przeszłość. Elektrownia jądrowa nie wybucha jak bomba jądrowa. - Można porównać to trochę tak jak nóż do krojenia chleba i bagnet – jedno i drugie jest z metalu, jedno i drugie ma ostrze, natomiast wykorzystuje się je do zupełnie czegoś innego - przekonuje dr Tomasz Rożek, szef działu naukowo-ekonomicznego "Gościa Niedzielnego". Ale różnic jest zdecydowanie więcej – ta podstawowa dotyczy tego, iż w bombie atomowej następuje niekontrolowane rozszczepienie uranu i szybkie uwolnienie energii, zaś w elektrowni jądrowej do reakcji niekontrowanej dojść nie może, proces jest sterowalny, a w przypadku awarii nie dochodzi do "podgrzewania" reakcji, a do jej wygaszania.

- 250 miliardów dolarów to jest rachunek jaki wystawiamy przyszłym pokoleniom za katastrofę w Fukushimie. To wydatki, by wygasić reaktor i doprowadzić obszar do stanu w miarę bezpiecznego – mówi Dariusz Szwed, współprzewodniczący partii Zieloni 2004. Publicysta "Gościa Niedzielnego" przekonuje, iż żadna technologia nie jest czysta i wszystko, co robimy wpływa na nasze środowisko i to jest tylko i wyłącznie wybór podyktowany tym, czego oczekujemy od środowiska oraz co chcemy środowisku dać. – Jeśli biliony dolarów kosztuje odbudowanie jednej prowincji, a w 250 mld zrekultywowanie miejsca, w którym była elektrownia, to myślę, że to wcale nie jest rachunek zawyżony, biorąc pod uwagę to, że takie wypadki zdarzają się rzadko – podkreśla dr Rożek. Dariusz Szwed dopowiada: - Energetyka jądrowa musi uwzględniać cenę tego, że co 25 lat zdarzają się takie katastrofy.

Co dalej z odpadami?

- Wypalone paliwo najpierw się składuje na terenie elektrowni, a potem trzeba to przenieść do innych składowisk. Zakłada się, że ponieważ promieniowanie cały czas maleje, po kilkudziesięciu latach będzie można przygotować kolejne składowisko tłumaczy dr Latek. W mediach najczęściej pojawiają się argumenty, że energia z elektrowni jądrowych jest "czysta", tymczasem zużyte paliwo przechowywane jest przy elektrowniach na powierzchniowym basenie.

Jednak – jak przekonuje gość Trójki - 90 proc. wszystkich składowanych rzeczy w składowiskach odpadów to są odpady medyczne, przemysłowe wykorzystywane w zupełnie innych sektorach niż energetyka atomowa. - Nawet gdybyśmy zamknęli wszystkie elektrownie atomowe, nie rozwiązujemy sprawy odpadów radioaktywnych, chyba że zrezygnujemy z medycyny nuklearnej, takich procedur jak sprawdzanie skrzydeł samolotów czy nie mają mikropęknięć, filarów pod mostami. Inaczej składowiska i tak będą budowane – wyjaśnia dr Rożek.

Plan budowy elektrowni jądrowej w Polsce to nadzieja na dywersyfikację źródeł energii i niezależność energetyczną kraju. Pytanie jaki jest bilans, gdy wliczy się całkowite koszty wytworzenia urządzeń. - Inwestycja w elektrownię atomową jest droga, natomiast potem koszt produkcji wytworzonej już energii jest zdecydowanie niższy. Energetyka jądrowa jest wciąż konkurencyjna ekonomicznie - uważa dr Stanisław Latek, który od 15 lat wydaje "Postępy techniki jądrowej".

Czy mamy realną alternatywę?

Cały problem z liczeniem kosztów energetyki jądrowej – zdaniem współprzewodniczącego Zielonych – sprowadza się to tezy o tzw. niezamknięciu technologii, tj. jeżeli nie będziemy uwzględniać kosztów składowania odpadów jądrowych, pełnych kosztów całego cyklu funkcjonowania elektrowni, czyli do ich zamknięcia, rozebrania, przetworzenia odpadów po rozebraniu instalacji, nie poznamy prawdziwego rachunku za tę energię. - Lobby jądrowe robi wszystko, by przedłużać funkcjonowanie elektrowni – zauważa Dariusz Szwed.

Wśród szeregu pytań kluczowych są m.in. te, co robić ze zużytym paliwem jądrowym, z elektrownią, kiedy trzeba będzie ją już zamknąć, oraz kto ma ponieść koszty ubezpieczenia w przypadku katastrofy. - Elektrownia jądrowa nie powstanie szybciej niż za 10, a najprawdopodobniej za 15 lat. Prądu może zabraknąć za 3-4 lata, dlatego że 40 proc. naszych elektrowni węglowych jest obecnie 40-letnia, one w zasadzie powinny natychmiast zostać przeniesione do muzeum techniki – stwierdza dr Latek.

Ważna jest efektywność energetyczna i lepsze zarządzanie tym, co już mamy - choćby poprzez wprowadzenie inteligentnej sieci energetycznej – ale to nie rozwiązuje realnego problemu, a jedynie – zdaniem ekspertów - przesuwa go w czasie.

Czy "zielona energia" faktycznie jest lekka, łatwa i przyjemna oraz jak wygląda jej efektywność, dowiesz się słuchając całej dyskusji w audycji "Klub Trójki, 8 listopada 2011".

Audycji "Klub Trójki" można słuchać od poniedziałku do czwartku o 21. Zapraszamy.

(ed)