Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio 24
Tomasz Jaremczak 26.03.2017

Kolejne zatrzymania na Białorusi. "Reżimowi puściły nerwy"

W stolicy Białorusi doszło w niedzielę do kolejnych zatrzymań uczestników spontanicznego protestu solidarności z osobami zatrzymanymi dzień wcześniej podczas akcji z okazji Dnia Wolności. Wydarzenia u naszych wschodnich sąsiadów komentowali na antenie Polskiego Radia 24 Aleksy Dzikawicki (TV Biełsat) oraz były dyplomata Marek Bućko.
Posłuchaj
  • 26.03.17 Aleksy Dzikawicki: władzy puściły nerwy
  • 26.03.17 Marek Bućko: Łukaszenka poczuł, że niezadowolony lud może go obalić
Czytaj także

Po sobotnich masowych zatrzymaniach w związku z protestem z okazji Dnia Wolności, w niedzielę odbyła się akcja solidarności z poszkodowanymi osobami. Według relacji świadków, około południa na Placu Październikowym w centrum Mińska zebrało się kilkadziesiąt osób. Milicja wezwała ich do rozejścia się, informując, że zgromadzenie jest nielegalne. Wobec braku reakcji, do akcji wkroczył OMON. Według świadków, zatrzymano co najmniej 40 osób.

– Reżimowi puściły nerwy. W protestach odbywających się pod hasłami socjalnymi i gospodarczymi władza nie wiedziała, co robić. Dotąd nie reagowała. Reżim stasuje taktykę znaną z końca lat 30. i wykorzystał brutalną siłę, by zbić falę protestów – mówił w Polskim Radiu 24 Aleksy Dzikawicki (TV Biełsat). – Kilku naszych dziennikarzy zostało wczoraj pobitych. Nie wykluczam, że jest jakiś plan, ile osób trzeba zatrzymać – dodał.

Marek Bućko, były dyplomata zajmujący się wspieraniem przez Polskę środowisk demokratycznych na Białorusi, podkreślał na antenie Polskiego Radia 24, że to bezprecedensowy atak na opozycję i największa akcja pacyfikacyjna od 2010 roku.

– Opozycja zaliczyła niesamowity cios od Aleksandra Łukaszenki i jest w stanie dezorganizacji porównywalnej z tą jaką miała miejsce podczas pacyfikacji po wyborach w 2010. Za organizację masowych zamieszek można dostać wyrok 7-8 lat. Dlatego grozi to paraliżem na dłuższy czas partii politycznych, organizacji pozarządowych, mediów niezależnych i organizacji praw człowieka – mówił gość polskiego Radia 24.

W czasie sobotniego protestu z okazji Dnia Wolności w Mińsku, który siły porządkowe próbowały uniemożliwić, zatrzymano kilkaset osób. Różne dane mówią o liczbie od 700 nawet do 900 osób. Część z nich wypuszczono jeszcze w sobotę. W niedzielę mają się rozpocząć procesy administracyjne pozostałych, m.in. za złamanie przepisów o masowych zgromadzeniach.

Całość rozmowy do wysłuchania w nagraniu audycji.

Program prowadził Jakub Kukla.

Polskie Radio 24/dds/PAP