Jedną z nowości są pieniądze na uruchomienie przydomowych przetwórni wyprodukowanych przez siebie owoców czy warzyw.
O potrzebie wprowadzenia takiego mechanizmu świadczą chociażby problemy z jabłkami, z jakimi od kilku miesięcy boryka się Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna Święciechowa po wprowadzeniu rosyjskiego embarga na polskie owoce.
- Na magazynie zostało ok. 600 ton jabłek. Sprzedajemy je bardzo powoli, będzie problem, żeby je wszystkie zbyć. Połowę importowaliśmy do Rosji, teraz owoce zostały – mówi prezes spółdzielni Czesław Fabiański.
Dotacja w wysokości do 100 tys. zł
Pewnym rozwiązaniem tego problemu może być jedna z propozycji z nowego PROW, wskazuje wiceminister rolnictwa Zofia Szalczyk.
- Dla tych gospodarstw, które są w stanie same przetworzyć swoje płody rolne, planowana jest dotacja na inwestycje pozwalające uruchomić to przetwórstwo, w wysokości do 100 tys. zł na jednego rolnika – mówi wiceminister.
Rozwiązanie to pozytywnie oceniają rolnicy, plantatorzy czy np. sadownicy, którzy zapowiadają przemyślenie takiej inwestycji, ale wskazują również na pewno „ale”, czyli biurokrację, która według ich przewidywań, może być bardzo uciążliwa w tym wypadku.
Konsumenci zainteresowani produktami naturalnymi
Wiceminister Zofia Szalczyk wskazuje z kolei na pewną tendencją obecną w Polsce.
- Konsumenci, zwłaszcza z miast, poszukują produktów, które są wytwarzane w sposób naturalny. Chcemy tę tendencję wspierać – mówi wiceminister.
Najwcześniej program małych przetwórni uruchomiony zostanie w II połowie tego roku. Na razie wiadomo, że polscy rolnicy do 2020 roku będą mieli do wydania 13,5 mld euro.
Jacek Marciniak, awi