Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Małgorzata Byrska 22.06.2015

Polska za 10 lat w strefie euro? Możliwe, ale mało prawdopodobne

W Sopocie 22 czerwca rozpoczął się V. Europejski Kongres Finansowy. Wiodącym tematem jest integracja europejska wobec kryzysu bezpieczeństwa, gdyż Europa utraciła to poczucie wynikające ze zrównoważonego wzrostu i ciągłej poprawy jakości życia społeczeństw. Pojawiło się także niebezpieczeństwo związane z konfliktem zbrojnym na Ukrainie.
Posłuchaj
  • Czas na nasze wejście to jeszcze nie dziś. Chociażby ze względu na kłopoty finansów publicznych strefy euro , nieznacznych postępów jeśli chodzi o obniżanie długu publicznego – uważa gość Jedynki Jakub Borowski, główny ekonomista Crédit Agricole. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Konstrukcja strefy euro była na pewno wadliwa, i na pewno kryzys ostatni to pokazał, kiedy okazało się ze wiele krajów straciło konkurencyjność, np. ze względu na nadmierną konsumpcję – uważa gość Polskiego Radia 24 Marek Rozkrut, główny ekonomista EY. (Błażej Prośniewski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Minister finansów Mateusz Szczurek zapewnia, że Polska gospodarka jest bezpieczna, a na ewentualne zawirowania na rynku walutowym mamy 60 mld złotych. (Błażej Prośniewski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Prof. Dariusz Filar, ekonomista i były członek Rady Polityki Pieniężnej uważa, że ewentualne wyjście Grecji ze strefy euro mogłoby się negatywnie odbić na wartości polskiej waluty. (Błażej Prośniewski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Wyjście Grecji z eurolandu może doprowadzić do kryzysu, porównywalnego z tym z 2008 roku. W taki koniec nie wierzy jednak Piotr Bielski, starszy ekonomista banku BZ WBK. (Błażej Prośniewski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Jak przypomina prof. Dariusz Filar, problemy z Grecją są jedną z konsekwencji wadliwej konstrukcji strefy euro, i jak dodaje, wielu ekonomistów uważa, że powstała ona zbyt szybko. (Błażej Prośniewski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Wyjście Grecji ze strefy euro rykoszetem może odbić się także na Polsce, i na naszej gospodarce – ocenia Piotr Bielski, starszy ekonomista banku BZ WBK. (Błażej Prośniewski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Na wyjściu ze strefy euro stracą także Grecy, choć w długiej perspektywie powrót drachmy może przynieść korzyści – prognozuje Piotr Bielski, starszy ekonomista banku BZ WBK. (Błażej Prośniewski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
Czytaj także

Pierwszego dnia, po dyskusji wokół tezy „Warto być w strefie euro” odbyło się głosowanie wśród zwolenników i przeciwników istnienia strefy euro. Wynik tego plebiscytu to 284 głosy „przeciw”, a 316 „za”.

Czy Polska powinna spieszyć się do eurolandu?

 –  Jestem za wprowadzeniem euro, ale nie natychmiast. Strefa euro będzie czynnikiem dynamizującym wzrost gospodarczy w Polsce. Niższe stopy procentowe i eliminacja wahań kursów walutowych będzie miało pozytywny wpływ i na handel międzynarodowy, i na polski eksport, i na napływ długoterminowego kapitału – uważa gość Jedynki Jakub Borowski, główny ekonomista Crédit Agricole Bank Polska.

Jakub Borowski, główny ekonomista Crédit Agricole Bank Polska Jakub Borowski, główny ekonomista Crédit Agricole

Ale czas na nasze przystąpienie do strefy euro jeszcze nie nadszedł. Chociażby ze względu na kłopoty z finansami publicznymi członków strefy, nieznacznych postępów, jeśli chodzi o obniżanie długu publicznego, i tego, że wciąż strefa jest narażona na kolejny kryzys i turbulencje.

– Jeśli takie turbulencje miałyby miejsce, to lepiej być poza strefą euro i korzystać z tego podstawowego narzędzia, jakim jest niezależna polityka pieniężna, stopy procentowe i kurs walutowy – podkreśla Borowski.

Jak naprawić strefę euro?

Zdaniem eksperta z Crédit Agricole, musiałby trwale i znacząco przyspieszyć wzrost gospodarczy. Tego wzrostu strefa euro potrzebuje jak powietrza. Ten wzrost to także szybsze wychodzenie z długu publicznego, przede wszystkim w krajach południa Europy.

– Dla niektórych krajów ten wzrost gospodarczy nie wystarczy. W przypadku Grecji powinny to być dalej idące działania polityczne, polegające na umorzeniu w znacznym stopniu długu publicznego – dodaje.

Ale tylko na zasadzie stopniowego umarzania  – w zamian za wdrażane reformy. To by dało Grekom pewną nadzieję, perspektywę i zmotywowało do tego, by te reformy wprowadzać.

Jednak  podstawowy warunek sukcesu w całym eurolandzie to przyspieszenie wzrostu gospodarczego, i to trwale. A to trudno będzie osiągnąć bez reform strukturalnych. Obecnie w krajach euro, niestety, nie ma motywacji w tym kierunku.

Co pomoże w wychodzeniu z kłopotów?

Według prognozy EY jest już ożywienie w strefie euro. – Chodzi o to, żeby to był wzrost solidny, rzędu ponad 2 proc. i utrzymywał się przez dłuższy czas. Na razie do takiego stanu nam daleko – tłumaczy gość Jedynki.

Prognozy zapowiadają w tym roku wzrost na poziomie 1,6 proc., w przyszłym na poziomie 1,9 proc., a później ma to być trochę mniej. Jest już widoczna poprawa, także w zakresie konsumpcji i rynku pracy, jest też odczuwalna znacząca poprawa nastrojów konsumenckich. W strefie euro są one najlepsze od 2010 roku. A wzrost  dochodu do dyspozycji gospodarstw domowych w ujęciu realnym może być najwyższy od 2001 roku, a w Niemczech nawet od 1991 roku. Gospodarka niemiecka radzi sobie świetnie, ale też jest ona mniej narażona na problemy strefy euro.

Dlaczego?  –Ponieważ jest ona też silnie powiązana z gospodarkami spoza strefy euro. Niemiecką gospodarkę cechuje duża otwartość, wysoki eksport, dlatego może ona też czerpać z ożywienia w USA czy w Chinach – podkreśla Marek Rozkrut.

Czy Unia Europejska zreformuje siebie i strefę euro?

Komisja Europejska, struktury europejskie muszą pomyśleć jak się zmienić, gdyż przypadek grecki pokazuje, że nie działa najlepiej.

– Konstrukcja strefy euro była wadliwa, i ostatni kryzys to potwierdził. Okazało się, że wiele krajów straciło konkurencyjność, ze względu na nadmierną konsumpcję, w niektórych krajach ze względu na nadmierny boom na rynku nieruchomości lub, tak jak w Grecji, ze względu na nadmierne wydatki publiczne – wyjaśnia gość Polskiego Radia 24 Marek Rozkrut, główny ekonomista EY, partner w Zespole Analiz Ekonomicznych .

Ta struktura strefy euro zmienia się teraz. Rozwiązania instytucjonalne wprowadzone częściowo w czasie kryzysu mają tę strefę uzdrowić. Ponadto Europa nie może sobie pozwolić, na to żeby pójść Grecji za bardzo na rękę, bo wtedy podniosą się głosy sprzeciwu w Hiszpanii czy we Włoszech, krajach które wprowadziły zalecane reformy.

Grecja pozostanie w strefie, czy może nie?

Strefa euro liczy 19 krajów i wiele wskazuje na to, że tak dalej będzie. Nieoficjalnie mówi się, że jest postęp w rozmowach Unii z Grecją.

– Ważne jest to, jak dalej będzie zarządzany kryzys w Grecji. To, co jest zasadnicze, to osiągniecie takiego stanu,  kiedy będzie można powiedzieć, że ten dług publiczny będzie wyraźnie i trwale spadał. A teraz wynosi on 180 proc. PKB. Bez częściowego umorzenia, tylko w zamian za reformy, Grecja nie wyjdzie z tych kłopotów – ocenia Jakub Borowski.

Dlatego w tym wariancie mogłaby ona pozostać w strefie i byłoby to z korzyścią dla samej Grecji, gdyż dalej by się reformowała. A wyjście ze strefy byłoby czynnikiem destabilizującym sytuację na rynkach finansowych, mimo że już dzisiaj jest ona zadłużona głównie wobec instytucji międzynarodowych i krajów strefy euro, a nie sektora bankowego.

Grecja, która się szybciej rozwija, szybciej rośnie, ma wysoki wzrost gospodarczy to bardzo korzystny scenariusz, także dla innych krajów euro. – Ale to jest scenariusz marzeń, do tego scenariusza miejmy nadzieję kiedyś dojdziemy – zaznacza.

Czy Polska nie ma powodów do obaw?

Gdyby Grecja opuściła strefę euro, mogłoby dojść do zawirowań na rynku walutowym. Nam to nie grozi, ponieważ jesteśmy przygotowani. Jak stwierdził podczas Kongresu w Sopocie minister finansów Mateusz Szczurek, polska gospodarka jest bezpieczna, gdyż na ewentualne zawirowania na rynku walutowym mamy 60 mld zł.

– Ministerstwo Finansów sfinansowało 70 proc. potrzeb pożyczkowych na 2015 rok. Gdyby miało dojść do utrudnienia w finansowaniu długu, mamy 60 mld zł buforu, z tego 46 mld zł jest w walutach. To oznacza, że w przypadku presji na osłabienie złotego, i znaczących spekulacyjnych ruchów kursowych, zarówno Ministerstwo Finansów, jak i Narodowy Bank Polski może, jak zwykle, stabilizować sytuację walutową na rynku – tłumaczy minister Szczurek.

Czy frankowicze mogą być spokojni?

Czy ten „polski bufor” oznacza, że nie ma ryzyka wzrostu kursu franka, nawet przy braku porozumienia UE-Grecja? Wyjściu Grecji z eurolandu?

 – Gdyby w perspektywie kilku tygodni Grecja wyszła ze strefy, to byłby czynnik wprowadzający turbulencje na rynkach i odpływ kapitałów z krajów charakteryzujących się wyższym ryzykiem. Nastąpiłaby też wyprzedaż aktywów charakteryzujących się wyższym ryzykiem, i to by oddziaływało w kierunku osłabienia takich walut jak polski złoty – prognozuje Borowski.

Jednak dzisiaj w cenach instrumentów finansowych nie ma tego kryzysu. I jak dodaje ekspert, rynki oczekują porozumienia, mimo tego że z takimi oporami, tak długo do niego dochodzimy. Alternatywny scenariusz jest dla Grecji „czarnym” scenariuszem.  – Powinna ona się dogadać z krajami strefy euro, wprowadzając te wszystkie kluczowe reformy, czyli m.in. podniesienie wieku emerytalnego.

Czy błędy popełniono na początku?

A może nie byłoby tych problemów, gdyby strefa była inaczej tworzona. Gdyby na początku należały do niej tylko kraje silne gospodarcze.

– Jesteśmy mądrzejsi po szkodzie. Wiemy, co się wydarzyło w takich krajach jak Grecja, że nie zadziałały tam mechanizmy, które miały nie dopuścić  do szybkiego wzrostu długu publicznego. Nie było instytucji, narzędzi, które nie pozwalałyby na powstawanie nierównowag (teraz już są), a pozwalałyby np. ograniczać akcję kredytową. Te kraje weszły do strefy euro, a te mechanizmy nie zadziałały – ocenia ekonomista z Crédit Agricole.

Dzisiaj już wiemy dużo więcej, strefa euro przeszła swoisty czyściec, który zaowocował wprowadzeniem wielu zmian, i dzisiaj to nie oznacza, że te kraje trzeba ze strefy euro wyrzucać. – Jeśli odrabiają one lekcje, to trzeba tylko mądrze zarządzać tymi krajami – uważa Borowski.

Jak dodaje Marek Rozkrut, w wyniku kryzysu wprowadzono tzw. sześciopak, co wzmacnia dyscyplinę fiskalną, jest monitorowanie sytuacji wewnętrznej w poszczególnych krajach.

– Przed kryzysem mieliśmy do czynienia z ogromnym boomem na rynku nieruchomości w Irlandii i w Hiszpanii. Dzisiaj taką sytuację już wcześniej się monitoruje i odpowiednio reaguje.

Jest też prowadzona polityka makro ostrożnościowa. Czyli kraje same monitorują, co się dzieje z konsumpcją, z nadmiernym wzrostem cen, czy też kredytów.

Czy stać nas na upadek strefy?

Likwidacja eurolandu to byłyby olbrzymie koszty, szczególnie dla sektora bankowego, ale i dla całej gospodarki.

– Gdyby Grecja wyszła ze strefy, to mogłaby odzyskać konkurencyjność poprzez zmianę kursu walutowego, ale kryzys bankowy, ogromna strata oszczędności wielu ludzi, i zaufania to byłyby istotne koszty tego rozwiązania – zauważa ekspert z EY.

I dodaje, że strefa euro to nie tylko projekt ekonomiczny, ale i polityczny. Integracja niesie bardzo wiele korzyści, a dzisiejszy świat pokazuje, że stabilność polityczna i pokój są tymi bardzo cenionymi wartościami, o których zapominamy, dopóki nie mamy do czynienia z konfliktem.

– Strefa euro się utrzyma, a Grecja według mnie nie wyjdzie ze strefy. Ale rozwiązywanie problemów potrwa w eurolandzie jeszcze wiele lat. Szczególnie wychodzenie z zadłużenia takich krajów jak Wochy czy Hiszpania – ocenia Marek Rozkrut.

Czego możemy się nauczyć z greckich doświadczeń?

Kłopoty Grecji to dobra lekcja dla krajów, które nie są w strefie euro. Jak podkreślał na Kongresie minister Szczurek, mimo że teraz spełniamy nominalnie wszystkie kryteria, to jego to nie satysfakcjonuje. Minister chciałby, żeby te wskaźniki były lepsze, dług publiczny mniejszy, a deficyt powinien wynosić nie poniżej 3 proc. PKB, a w okolicach 1 proc. PKB.

– To scenariusz marzeń dla Polski. Czyli nasz dług publiczny na poziomie 40 proc. PKB, i że mamy bufor. Jeżeli dochodzi do silnego spowolnienia wzrostu gospodarczego, rośnie nam w sposób automatyczny deficyt sektora finansów publicznych, i przyrasta nam dług publiczny, to mamy miejsce, żeby to zaabsorbować. My dzisiaj  takiego miejsca w zasadzie nie mamy. I finanse publiczne są w dobrej kondycji, ale nie są przygotowane na bardzo silne załamanie aktywności gospodarczej. To znaczy, że ten dług wciąż jest zbyt wysoki. Dług w okolicach 50 proc. to jest taki dług, przy którym jeśli doszłoby do tąpnięcia aktywności gospodarczej, trzeba by dokonywać znaczących cięć w wydatkach publicznych, bądź podnosić podatki. A chodzi o to, żeby przejść w miarę bezboleśnie przez taki wstrząs – wyjaśnia Jakub Borowski.

Czy w ciągu 10 lat jest możliwe przystąpienie Polski do eurolandu? Jak uważa gość Jedynki,  jest to teoretyczna możliwość. Biorąc pod uwagę ograniczenia polityczne, które są bardzo istotne.  – Musimy zmienić konstytucję, musi być konsensus polityczny oraz znacznie wyższe poparcie społeczne. Dlatego jest to perspektywa dosyć odległa – 10 lat jest to możliwe, choć mało prawdopodobne.

Sylwia Zadrożna, Błażej Prośniewski, Małgorzata Byrska