Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Czwórka
Ula Kaczyńska 04.11.2013

Zakupy w niedzielę? Tylko do godz. 12.00

Galeria handlowa czy niedziela spędzona w domu? Być może już wkrótce nie będzie takiego dylematu, bo w Polsce coraz głośniej mówi się o zakazie handlu w niedzielę.
Radni Krakowa i Radomia chcą ograniczyć handel w niedzielę. Jakie będą tego konsekwencje?Radni Krakowa i Radomia chcą ograniczyć handel w niedzielę. Jakie będą tego konsekwencje?Glow Images/East News
Posłuchaj
  • Ograniczenie handlu w niedzielę - czy to dobry pomysł? (Czwórka/Poranek Online)
Czytaj także

W Austrii, w Niemczech i w Szwajcarii takie rozwiązanie stosowane jest od lat. Teraz jest pomysł, żeby wykorzystać je w Radomiu i Krakowie.

- Grupa radnych zaproponowała, żeby ograniczyć godziny funkcjonowania sklepów w Wielki Piątek i Wigilię do godziny 12.00. W trakcie sesji pojawił się także pomysł, żeby zasadę tę zastosować w niedzielę - mówi Bogusław Kośmider, przewodniczący Rady Miasta Krakowa. - I choć to ostatnie rozwiązanie było najbardziej dyskutowanym to ustaliliśmy, że wszystkie trzy `warianty zostaną poddane konsultacjom społecznym.

Jak argumentują pomysłodawcy projektu, decyzja o ograniczeniu handlu jest podyktowana m. in. dobrem mieszkańców miasta. - Chcemy w wolne dni dać ludziom, którzy pracują, szansę bycia z rodziną. Tak jak to jest w wielu miastach w Europie - tłumaczy Kośmider. - Oczywiście są też kontrargumenty, Ten najważniejszy to zarzut, że naruszymy w ten sposób wolność gospodarczą. Bo co z tego, że w Krakowie sklepy będą zamknięte, skoro zakupy zrobimy tuż pod miastem. Ta sprawa nie jest jednoznaczna i trudno mi wyrokować jakie będą wyniki konsultacji.

Konsultacje w Krakowie potrwają do końca listopada. Podobnie sytuacja wygląda w Radomiu, tyle że tutaj z inicjatywą wystąpili lokalni kupcy.

A co o pomyśle sądzą eksperci? Ich zdaniem w naszym kalendarzu i tak jest wystarczająco dużo dni ustawowo wolnych od pracy. Dlatego namawiają, żeby do tej kwestii podejść od strony ekonomicznej. - 1/3 z miliona ośmiuset tysięcy firm to są firmy handlowe, które zatrudniają pokaźną armię ludzi. A to oznacza, że po wprowadzeniu takiej regulacji, część z nich albo straci pracę, albo będzie mniej zarabiać - mówi Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. - To oznacza także, że nasz wzrost gospodarczy będzie mniejszy, a my, jako społeczeństwo, zubożejemy.

Ostateczna decyzja o ograniczeniu handlu zapadnie najprawdopodobniej pod koniec tego, albo w pierwszych tygodniach przyszłego roku.

kul