- Francois Hollande wyprzedza Nicolasa Sarkozy’ego o 1,4 procent głosów – tłumaczy Joanna Kędzierska, reporterka Polskiego Radia, która jest w Paryżu i na bieżąco relacjonuje sytuację. Według danych, opublikowanych w dzisiejszych dziennikach, Hollande otrzymał 28,4 proc. a Sarkozy osiągnął wynik 27 proc.
- W pierwszej turze miało miejsce całkowicie zaskakujące wydarzenie, które może zadecydować o tym, jak będzie wyglądała II tura – opowiada Kędzierska. – Skrajnie prawicowa kandydatka Marine Le Pen uzyskała przecież prawie 20 proc. głosów, to jest naprawdę ogromne zwycięstwo. Zwłaszcza, że na "numer trzeci" typowany był lewicowy polityk Jean-Luc Melenchon, który uzyskał w pierwszej turze tylko niewiele ponad 11 proc. głosów.
Tego samego zdania jest znana aktorka Elisabeth Duda. – Tak naprawdę teraz wszystko zależy od niej i od tego, komu zdecyduje się powierzyć głosy swoich wyborców. Zdecydowała, że ogłosi to 1 maja, czyli w Dzień Joanny D’Arc – mówi Duda.
Zdaniem naszej korespondentki we Francji wyczuwalne są skrajnie prawicowe nastroje, a więc Sarkozy, jako przedstawiciel prawicy, wciąż ma szansę odebrać zwycięstwo Hollande’owi, jeśli tylko zdoła przejąć głosy jego elektoratu. – Francuscy eksperci jednak są zdania, że wyborcy Le Pen, to elektorat na tyle skrajny, że może być tak, iż ich głosy "rozłożą się" pomiędzy dwoma kandydatami – tłumaczy Kędzierska.
Tymczasem we Francji do urn poszło aż – bagatela – 80 proc. uprawnionych. – To nie zaskoczenie – mówi Elisabeth Duda. – Cała Francja mocno przeżywa całą tę sytuację.
Zdaniem Dudy, Francuzi są także "nieco zgorzkniali" sytuacją w ich kraju i całej Europie. – Boją się, że sytuacja stanie się podobna do tej w Gracji, albo Hiszpanii, w której zanosi się na kryzys przez najbliższe 10 lat.
Więcej o sytuacji we Francji dowiesz się, słuchając rozmów z audycji "Pod lupą"
(kd)