Joanna Mazur wzrok zaczęła tracić w dzieciństwie. - Pogodzenie się z taką sytuacją nie przyszło mi łatwo. Nie ma co ukrywać - załamałam się. Z biegiem czasu i w miarę postępowania choroby straciłam radość życia. Czułam się inna, byłam inaczej traktowana - jak gorszy człowiek. Najgorszym etapem była dla mnie szkoła. Byłam wytykana palcami, wyśmiewana - wspomina rozmówczyni Rafała Porzezińskiego.
- Później trafiłam do szkoły dla słabowidzących i niedowidzących w Krakowie. I tutaj zaczął się inny świat dla mnie. Zobaczyłam, że jako osoba słabowidząca mogę tak samo cieszyć się życiem, jak każdy. Zobaczyłam, że osoby zupełnie niewidome rozwijają swoje pasje, realizują marzenia - mówi biegaczka. - W pewnym momencie uświadomiłam sobie, że nie mam żadnego wpływu na moją chorobę. Ona postępuje, a ja muszę nauczyć się z nią żyć - dodaje.
Joanna Mazur mówi, że długo miała problem, żeby przed samą sobą przyznać się, że nie widzi. Najpierw próbowała trenować sama, ale okazało się to zbyt trudne. - Potrzebowałam kogoś, kto mi pomoże i zostanie moimi oczami. Nie jest łatwo znaleźć taką osobę. Miałam ogromne szczęście spotkać Michała. Jest moim trenerem, przewodnikiem, przyjacielem - zaznacza.
Michał Stawicki mówi, że od początku coś między nimi zaiskrzyło. - Nie potrafimy tego wyjaśnić. Dwie osoby spotkały się, zgrały, mechanizm zaczął działać - podkreśla. - Przełamujemy pewne schematy. Poprzez cele pośrednie dążymy do celu głównego - Letnich Igrzysk Olimpijskich 2020 w Tokio - dodaje.
Jakie są plany Joanny Mazur po zakończeniu kariery sportowej? Na czym dokładnie polega współpraca biegaczki i jej przewodnika podczas zawodów? Kto narzuca tempo? Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy z gośćmi Jedynki.
***
Tytuł audycji: Ocaleni w cyklu Twarzą w twarz
Prowadzi: Rafał Porzeziński
Gość: Joanna Mazur (zawodniczka średniodystansowa), Michał Stawicki (trener, były lekkoatleta i triathlonista)
Data emisji: 28.11.2017
Godzina emisji: 20.12
kh/mg