Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Anna Wiśniewska 10.09.2016

Czy po zmianach w prawie jest jeszcze szansa na budowę farm wiatrowych w Polsce?

Tak zwana ustawa odległościowa z maja tego roku stanowi, że farmy wiatrowe można postawić w odległości nie mniejszej niż 10-krotność wysokości wiatraka od zabudowań mieszkalnych . W praktyce to 1,5 do 2 kilometrów. Przeciwników energetyki wiatrowej to rozwiązanie ucieszyło, zwolennicy twierdzą, że tak drakońskie kryteria oznaczają koniec wiatraków w Polsce i nieosiągnięcie w 2020 roku 15-procentowego udziału energii ze źródeł odnawialnych w ogólnym zużyciu energii z powodu luki inwestycyjnej.
Posłuchaj
  • O szansach na budowę nowych farm wiatrowych mówił w „Agro-Faktach” radiowej Jedynki: Grzegorz Skarżyński, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (Aleksandra Tycner, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
Czytaj także

Teoretycznie w ciągu najbliższych dwóch lat są szanse na budowę nowych farm wiatrowych - tych, które posiadają pozwolenie na budowę, mówi Grzegorz Skarżyński, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.

- Będzie to zależało od tego, czy rząd w rozporządzeniach aukcyjnych na rok przyszły i 2018 zarezerwuje jakąś pulę dla tych elektrowni wiatrowych – wyjaśnia gość radiowej Jedynki. – Dzisiejsza sytuacja jest o wiele bardziej dramatyczna, jeśli chodzi o te elektrownie, które zostałyby zbudowane. One stanęły de facto w obliczu bankructwa. Wiąże się to przede wszystkim z krachem na rynku zielonych certyfikatów, a także ryzykiem znacznego podwyższenia podatku od nieruchomości, który i tak był wysoki – dodaje.

System zielonych certyfikatów

Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej zaproponowało, żeby problem na rynku zielonych certyfikatów rozwiązać poprzez korektę kwoty obowiązku, dodaje Grzegorz Skarżyński.

- System zielonych certyfikatów polega na tym, że co roku jest określona liczba takich certyfikatów, które sprzedawcy energii muszą dostarczyć do Urzędu Regulacji Energetyki. O tej liczbie decyduje rząd. My pokazywaliśmy, jak można sobie poradzić z nadpodażą i jak należałoby sterować tą kwotą obowiązku, żeby w perspektywie średniookresowej doprowadzić rynek do stabilizacji – tłumaczy ekspert. – Projekt rozporządzenia, który się pojawił w sierpniu, zupełnie abstrahuje od naszych propozycji. Tutaj pole do kompromisu jest ogromne. Jest jednolity pogląd branży, instytucji finansowych. Rząd myślę, że zdaje sobie z tego sprawę – dodaje.

Co po roku 2020?

Natomiast w wypadku ustawy odległościowej, pytanie dotyczy, co po roku 2020, zauważa Grzegorz Skarżyński.

- Ustawa odległościowa w tym kształcie de facto uniemożliwia powstanie jakiegokolwiek projektu po 2019 roku, bo 0,1 proc. powierzchni kraju to miejsca, gdzie jeszcze teoretycznie można budować farmy wiatrowe. Teoretycznie, bo nie wiadomo, czy są tam są warunki przyłączenia, czy tam wieje itd. Patrząc z punktu widzenia celów 2020, to nawet nie zmieniając tej ustawy, ale otwierając aukcje, można jeszcze zbudować wiatraki, bo one się buduj relatywnie szybko – zaznacza rozmówca „Agro-Faktów”.

Aleksandra Tycner, awi