Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Anna Wiśniewska 20.05.2017

Jaka będzie przyszłość fotowoltaiki w Polsce?

199 MW wyniosła łączna moc zainstalowana w systemach fotowoltaicznych w Polsce na koniec 2016 roku. Instytut Energetyki Odnawialnej opublikował piątą już edycję raportu o rynku fotowoltaiki w naszym kraju.
Posłuchaj
  • O fotowoltaice mówili w "Agro-Faktach" radiowej Jedynki: Grzegorz Wiśniewski z Instytutu Energetyki Odnawialnej i Karol Szcześniak, prosument (Aleksandra Tycner, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
Czytaj także

Grzegorz Wiśniewski z Instytutu mówi, że aż 100 MW przybyło w ubiegłym roku. Jego zdaniem jednak teza, że ten boom wyniknął dzięki nowelizacji ustawy z czerwca 2016 roku, jest nieuprawniona zarówno w przypadku dużych, jak i małych źródeł.

- Jeśli chodzi o strukturę inwestycji 70 proc. mocy w zakresie mikro- i małych instalacji są to gospodarstwa domowe. Natomiast ponad 20 proc. mocy to nowe zjawisko – inwestycje małych, średnich firm, które korzystają z najdroższych taryf i najbardziej opłaca im się zainstalowanie systemów fotowoltaicznych, dlatego że nieco większe źródła prosumenckie mają niższe koszty jednostkowe, a poza tym można odliczyć VAT – mówi gość radiowej Jedynki.
Ten rynek to tak zwani prosumenci biznesowi.

Powinno przybyć kilkadziesiąt megawatów mocy z aukcji

Jeśli chodzi o perspektywę, to w tym i następnym roku powinno przybyć kilkadziesiąt megawatów mocy z aukcji, przeprowadzonej na koniec 2016 roku, dodaje Grzegorz Wiśniewski.

- Inwestorzy mają dwa lata na zrealizowanie tych inwestycji. Jest zapowiedziana nowa aukcja w tym roku, gdzie można zainstalować do 300 megawatów mocy. Przede wszystkim przewidujemy wzrost inwestycji w przedsiębiorstwach, zarówno mikro-, jak i małe źródła do 200, a nawet do 500 kilowatów. Natomiast niepewny jest system inwestycji prosumenckich w gospodarstwach domowych – zaznacza ekspert.

Żeby ten segment zaczął się rozwijać, potrzebne byłyby dotacje na uzupełnienie systemu rozliczeń i upustów albo powrót do systemu taryf gwarantowanych, uważa Grzegorz Wiśniewski.

Prosumenci czują się oszukani

Dziś prosumenci czują się oszukani, jak Karol Szcześniak z Łodzi, właściciel od 2015 roku 10-kilowatowej instalacji fotowoltaicznej.

- Moja instalacja została ukończona w styczniu 2016 roku, a podłączona do sieci w marcu. Już były inne uregulowania. Jak dostałem rozliczenie za pierwsze półrocze 2016 r., to się okazało, że oddałem więcej o ponad 2 tys. kilowatogodzin, niż pobrałem. A mimo tego, musiałem jeszcze dopłacić do tego interesu, ponieważ swoje koszty, które naliczyła mi PGE, wynosiły 429,48 zł, a moja energia była warta 388,17 zł – podaje liczby rozmówca Jedynki.

Karol Szcześniak mimo to liczył, że jakoś to przeżyje, bo ponownie zmieniły się przepisy.

- Jak dostałem rozliczenie za drugie półrocze 2016 r. tym bardziej poczułem się oszukany, ponieważ w tym przypadku pobrałem więcej, niż oddałem. Różnica była 522 kilowatogodziny. Ale PGE zgodnie z ustawą z tych kilowatogodzin, które wprowadziłem do sieci, od razu zabrała 20 proc. i potraktowało jako swoje, po czym sprzedało mi tę energię i jeszcze policzyło koszty przesyłu i te wszystkie opłaty. Stawka za kilowatogodzinę wyszła mi mniej więcej dwa razy wyższa niż konsumentowi – tłumaczy rozmówca Jedynki.

Instalacja Karola Szcześniaka jest nowa i funkcjonuje. W końcu kosztowała 50 tysięcy zł. Więc teraz można tylko płakać i płacić, mówi pechowy prosument. I liczyć na zmianę albo chociaż korektę przepisów.

Aleksandra Tycner