- Wyniki eksportu potwierdzają, że nie był to zły rok. Odnotowaliśmy wzrost eksportu, na który wszyscy liczyliśmy. Co prawda jest to głównie spowodowane wzrostem wartości naszych towarów, ale jednak warto podkreślić, że sprzedawaliśmy głównie na wymagający rynek Unii Europejskiej. To oznacza, że nasza konkurencyjność nadal utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie. Był to również rok bardzo trudny. Patrząc na to co działo się już na wiosnę z pogodą, do tego mieliśmy ASF i ptasią grypę te wszystkie wydarzenia mogły spowodować spadki wyników eksportu. Tymczasem udało nam się te wyniki utrzymać, a nawet zwiększyć – podkreśla Andrzej Gantner z Polskiej Federacji Producentów Żywności.
Kluczowe są nowe rynki zbytu…
Od lat nasi eksporterzy żywności podkreślają konieczność znalezienia nowych rynków zbytu. Obecnie gros naszego eksportu trafia na rynku krajów UE, ale są to rynki bliskie wysycenia
- Od wielu lat naszym tradycyjnym rynkiem jest Unia Europejska. Martwi nas to co dzieje się w Czechach. Odnotowaliśmy 14-procentowy spadek eksportu. W 2017 roku trzecim rynkiem wartości eksportu była Holandia, gdzie wzrost eksportu był na poziomie 30 procent. To może mieć związek z tym, że sprzedaliśmy bardzo dużo jajek do Holandii, ale mamy nadzieję, że ta tendencja się utrzyma. Jest natomiast problem z rynkami trzecimi. Wyraźnie widać, że mimo wieloletnich wysiłków, mamy poważny problem by zwiększyć eksport – przyznaje rozmówca.
… nie tylko w UE
Jednak poszukiwanie i znajdowanie nowych rynków zbytu dla naszej żywności jest absolutnym priorytetem na najbliższe lata.
- Ekspansja na rynki takie jak Chiny, czy Indie, czy nawet na rynki Afrykańskie nie idzie nam tak szybko jak byśmy chcieli, ale z drugiej strony nie możemy tych rynków zaniedbać ponieważ wszyscy doskonale wiemy, że nasz poziom konkurencyjności z czasem wyrówna się z innymi producentami z Unii Europejskiej, w związku z tym nie mając alternatywy możemy mieć poważny problem - dodaje Andrzej Gantner.
Obecnie Polska jest 6 eksporterem żywności w UE.
Elżbieta Mamos, abo