Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Tomasz Jakubowski 16.07.2018

Putin-Trump. Ekspert: Europa może stać się kondominium amerykańsko-rosyjskim

Prezydent USA Donald Trump przybył do Helsinek, by spotkać się z przywódcą Rosji Władimirem Putinem. Będzie to pierwszy szczyt amerykańsko-rosyjski od objęcia prezydentury przez Trumpa. Amerykanista dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas mówi portalowi PolskieRadio.pl o oczekiwaniach i możliwych efektach spotkania przywódców dwóch mocarstw.

PolskieRadio.pl: czy spotkanie Trump-Putin to szansa na zajęcie się przez obu przywódców tymi naprawdę ważnymi sprawami, jak wojna w Syrii, obecność NATO w Europie, układ Start czy np. konflikt na Ukrainie? Czy chodzi raczej o propagandę, pokazanie światu, że przywódcy największych mocarstw na świecie skłonni są do rozmów na rzecz poprawy tego świata, ale prócz rozmów nic z tego nie wyniknie?

Dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas, ekspert ds. stosunków międzynarodowych: to jest pytanie o przewidywanie wydarzeń, a w przypadku Trumpa są one całkowicie nieprzewidywalne. Nie ma żadnych podstaw do przewidywania, co on tam zrobi. Zatem na pytanie czy to jest propaganda czy rzeczywista polityka nie da się odpowiedzieć. Faktem jest przygotowanie propagandowe, ale nie zapowiadające wyniku, które Trump podjął m.in za pomocą swojego Twittera. Za zły stan stosunków USA-Rosja obciążył on swoich poprzedników, a więc właściwie całkowicie Stany Zjednoczone twierdząc, że przez wiele lat USA prowadziły złą politykę. W domyśle: on, Trump, może teraz dokonać naprawy tych stosunków wiedząc, że to Stany Zjednoczone popełniały błędy i on, mając tę wiedzę, może zmienić te stosunki na lepsze.

To jest daleko idąca obietnica.

To jest zarazem uprzedzenie, że może podjąć decyzje daleko idące i - co najważniejsze - odwracające wcześniejszą politykę amerykańską. Można obawiać się - i te obawy są mocno rozpowszechnione na Zachodzie oraz wśród państw Europy Środkowo-Wschodniej (mowa o krajach bałtyckich członków np. NATO) - że Trump może np. zawiesić ćwiczenia wojskowe z udziałem USA na wschodniej flance NATO. Dokładnie to zrobił w Korei. Byłoby to tylko przeniesienie takich działań do Europy.

Raport specjalny: dwie dekady Putina

Jednocześnie Donald Trump naciska na zwiększenie nakładów na obronność w Europie, zaś rzecznik Kremla podkreśla, że NATO to sojusz powołany w celu konfrontacji z Rosją.  Na czym więc w tej sytuacji zależałoby Putinowi podczas spotkania najbardziej?

Putin cały czas gra w tę samą grę, znaną znaną pod łacińską nazwą "divide et impera", czyli "dziel i rządź". Jego celem jest podzielenie Zachodu, podzielenie całego systemu sojuszów i współpracy jaki postał między krajami Europy, sojuszów siegających aż do Australii i Nowej Zelandii, powstałych częściowo jeszcze w czasach powojennych, częściowo podczas Zimnej Wojny. W dzieleniu Putin ma już sukcesy, choć jeszcze umiarkowane. Jego sukcesem jest brexit, osłabiający UE, a jeszcze bardziej Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii i Północnej Irlandii, które po brexicie, osamotnione spadnie na margines polityki światowej i gospodarczej. Wielkimi wrogami Putnia są NATO i UE. Prowadził przeciwko nim rozmaite działania, chociażby wspierając brexit i starając się NATO zdyskredytować, pozbawić wiarygodności, jako sojusz nieskuteczny. Robił to za pomocą różnych prowokacji, np. przez zajęcie części Ukrainy, która wprawdzie nie jest członkiem, ale jednak partnerem NATO.

Nie tylko dla Putina UE jest wrogiem. Prezydent USA też to podkreślał.

Trump wielokrotnie to powtarzał. Użył wielu angielskich odpowiedników słowa "wróg". Ale w tym słynnym przypadku użył tego najmocniejszego, używanego w słownictwie wojskowym, nie politycznym ("I think the European Union is a foe - przyp. red.). To bardzo zła wiadomość dla Europejczyków. Mówiłem wcześniej, że Putin starał się rozbić Unię wspierając brexit. A przecież i Trump wspierał brexit, jeszcze zanim został prezydentem. Chwalił się tym i zapowiadał wsparcie dla dalszych brexitów. W trakcie kampanii powiedział ze jest on brexiterem, czyli zwolennikiem i sprawcą brexitów. Dodał nawet, że sprawi jeszcze wiele brexitów po objęciu władzy.

Raport specjalny: rok prezydentury Trumpa

Reasumując: w jednej ze stolic należącego do Unii państwa spotykają się przywódcy największych światowych mocarstw, którzy nie życzą dobrze Unii Europejskiej.

Oznacza to także złe życzenie Europie, ponieważ Europa bez Unii Europejskiej łatwo by się uzależniła - częściowo od USA (Trump proponuje dwustronne porozumienia, kusi nagrodami za wyjście z UE, czego doświadczyła np. Francja). Z drugiej strony Rosja uzależniłaby od siebie więcej państw niż dotąd i jeszcze bardziej umocniła w Europie. Europa stałaby się kondominium amerykańsko-rosyjskim.

Rozmawiał: tjak