Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Aneta Hołówek 05.05.2011

PZPN winny zamieszkom w Bydgoszczy

Zamieszki pseudokibiców w Bydgoszczy wywołują wiele komentarzy. Mówi się o nieskutecznym prawie i bierności rządzących. Zachowania kiboli mają jednak swoje korzenie dużo głębiej.
Legia Warszawa - Lech Poznań. Zamieszki po finale Pucharu PolskiLegia Warszawa - Lech Poznań. Zamieszki po finale Pucharu Polskifot. PAP/Tytus Żmijewski
Galeria Posłuchaj
  • Kazimierz Olejnik tłumaczy zachowania kiboli
  • Kazimierz Olejnik podkreśla, że wiele stadionów w Polsce nie spełnia norm bezpieczeństwa
Czytaj także

Policja wyjaśnia okoliczności i szuka sprawców zamieszek do jakich doszło po finałowym meczu Pucharu Polski w Bydgoszczy. W tym samym czasie przedstawiciele każdej grupy, która w jakikolwiek sposób zaangażowana była w organizację meczu, umywa ręce i zrzuca odpowiedzialność na innych.

Niektórzy przewidzieli wydarzenia w Bydgoszczy

Kibice obawiali się prowokacji podczas finału Pucharu Polski. O swoich przeczuciach mówił w Polskim Radiu Wojciech Wiśniewski z Ogólnopolskiego Związku Stowarzyszeń Kibiców. Według Wiśniewskiego mecz Legii i Lecha, musiał tak się skończyć, gdyż z tych dwóch klubów pochodzi większość członków kibicowskich organizacji.

Organizatorzy nie czują się winni

Władze Bydgoszczy i organizatorzy finału Pucharu Polski w piłce nożnej nie mają sobie nic do zarzucenia w kwestii przygotowań i zabezpieczenia imprezy sportowej. Prezydent Bydgoszczy powiedział na konferencji prasowej, że wydarzenia na stadionie Zawiszy nie miały prawa mieć miejsca. Rafał Bruski dodał, że bardziej obawiał się przemarszu kibiców ulicami miasta, niż awantury na stadionie. Jego zdaniem winny jest ogólnopolski system prawny. Jego zdaniem, bez zmiany prawodawstwa żaden organizator masowej imprezy sportowej nie jest w stanie uchronić się przed burdami na stadionach.

PZPN nie chce być kozłem ofiarnym

Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Grzegorz Lato również uważa, że zamieszki po wtorkowym finale Pucharu Polski pokazały "słabość polskiego prawa".

- Wszyscy starają się zrobić kozła ofiarnego z PZPN, bo był organizatorem spotkania - powiedział.

- Tymczasem my nie mamy żadnego narzędzia do walki z pseudokibicami, mają je policja, prokuratura i sądy. My ze swojej strony zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy. O godz. 21.02 lub minutę później na piśmie poprosiliśmy policję o interwencję. Funkcjonariusze pojawili się na stadionie, ale to była tylko demonstracja siły, bowiem nic nie robili. Nie wiem, może się bali kibiców? - dodał prezes PZPN Grzegorz Lato.

Prokurator Kazimierz Olejnik obwinia PZPN

Według prokuratora Kazimierza Olejnika ustawa o organizacji imprez masowych jest przygotowana poprawnie, a przyczyn skandalicznego zachowania młodych ludzi podczas meczów należy szukać zupełnie gdzie indziej.

- Przyczyn zjawiska można szukać w Polskim Związku Piłki Nożnej, gdzie od wielu lat sytuacja jest patologiczna - podkreśla Olejnik w rozmowie z Tomaszem Zimochem.

Zdaniem prokuratora, kontrowersyjne decyzje podejmowane przez PZPN, jak udzielanie i zabieranie licencji trenerom, którym postawiono zarzuty korupcyjne, mogą mieć ogromny wpływ na kibiców biorących udział w stadionowych burdach.

Kazimierz Olejnik podkreśla, że wiele stadionów w Polsce nie spełnia norm bezpieczeństwa, a mimo tego są tam organizowane duże imprezy.

Stadiony nieprzygotowane na mecze

- Wszyscy wiedzą, że każdy włodarz miasta chce na swoim stadionie zorganizować imprezę sportową, która przyciągnie tłumy, a o mieście będzie głośno - podkreśla. - Stadiony są jednak technicznie do tego nieprzygotowane, ale presja jest tak wielka, że imprezy odbywają się, a konsekwencje widzieliśmy w ostatni wtorek.

Olejnik podkreśla, że zgadza się z premierem Donaldem Tuskiem, który mówi "basta" tym, którzy nie potrafią odpowiednio zabezpieczyć warunków podczas wielkich zawodów.

Według Kazimierza Olejnika, prokuratora z wieloletnim doświadczeniem, obecnie każda impreza sportowa, a zwłaszcza mecz piłkarski, to próba dla wszystkich przed Euro 2012 - od organizatorów po kibiców. Jak pokazują jednak ostatnie wydarzenia nie jesteśmy gotowi na bezpieczne Euro 2012.

ah, IAR, polskieradio.pl