Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Marcin Nowak 27.11.2011

Taśmy (nie)prawdy

Nie jestem fanem władz PZPN. Czasem nawet nucę sobie przy goleniu znaną kibolską przyśpiewkę. Ale jeszcze bardziej nienawidzę linczowania ludzi. Nawet, jeśli są z władz PZPN.
Grzegorz LatoGrzegorz Latofot.PAP/EPA/Bartłomiej Zborowski

Jeśli Grzegorz Lato i jego kumple z zarządu Związku są skorumpowani, to trzeba ich zatrzymać, postawić zarzuty, potem postawić przed sądem i skazać. Żadna filozofia.

Tylko najpierw trzeba zebrać jakieś dowody. Jakiekolwiek. Taśmy, które ujawniono w piątek, niczego nie dowodzą. Kompletnie nie wiadomo, o co chodzi w tych nagraniach. Tak, jak nie wiadomo, dlaczego jego autor ujawnił tylko kilka fragmentów zamiast całości. Nie powiedział, kto z kim rozmawia, w jakich okolicznościach nagrania powstały i o czym jest rozmowa.

Co więcej! Przynajmniej dwa razy autor ucina nagranie w najciekawszym momencie. Nie wiemy na przykład, jak potoczył się dialog po słowach: "Co robimy z przetargiem". Proszę udowodnić, że nie padła odpowiedź: "Wszystko musi być lege artis." Pewnie nie padła. Chyba nie...

Podobno w jednym z nagrań słychać rozmowę o łapówce za budowę siedziby PZPN. Podobno... Jak mi dacie słowo honoru, to wam uwierzę. Ale od 1989 roku żyjemy w kraju, w którym do skazania za przestępstwo nie wystarczy słowo honoru. Samego mnie to nieraz denerwuje. Trzeba było nie prosić Lecha, żeby skakał przez płot w sierpniu 1980. Ale skoczył i już za późno.

Z kontekstu kilku nagrań można by się nawet domyślać, że są to rozmowy o jakichś przekrętach. Ale na tezę, że chodzi o przekręty w polskiej piłce, to już potrzebowałbym uroczystego słowa honoru.

Ten komentarz przestanie być aktualny, gdy autor nagrań ujawni kolejne taśmy. Może bardziej konkretne. Najlepiej, gdyby ujawnił wszystko. Tyle, że to, co "ujawniono", wystarczyło do rozpętania korupcyjnej afery. A politycy debatują już nawet o wprowadzeniu do PZPN kuratora. Powiecie, że mi też się nieraz takie linczowanie zdarzało uprawiać. I pewnie będziecie mieli rację. Ale jest jeden problem. Sposób ujawnienia tych nagrań bardzo utrudnia przyszłe śledztwo. Bo ewentualni sprawcy już czyszczą dokumenty i układają sobie logiczne, a niewinne wytłumaczenie. "Stówka dla Grzesia? To o kieszonkowym dla siostrzeńca". Zamiast robić dym na całą Polskę należało po cichu pokazać nagrania CBA. Ale całe, nie wycinki. A potem dać fachowcom Pawła Wojtunika czas na cichą pracę. Teraz to już jest raczej musztarda po obiedzie.

Proponuję więc małą zabawę. Przeczytajmy treść wszystkich znanych "nagrań z PZPN". I podczepmy pod nie znaną powszechnie w cywilizowanym świecie zasadę "in dubio pro reo", czyli, że wątpliwości, których nie da się usunąć, nie wolno tłumaczyć na niekorzyść sprawcy.

Albo ujawnijmy kolejne nagrania, redukując wątpliwości do zera. Wtedy być może potrzebne będą już tylko kajdanki.

Rozmowa 7

X: U mnie sprawa tak dojrzała, że ja jestem na etapie kupna mieszkania młodemu.

Y: Trzeba jedną rzecz zrobić. Tutaj jest bańka i od tego trzeba podatek odjąć.(...) To on mi tak zaproponował, że on odejmie 20 procent podatku, dziewiętnaście dokładnie [i da - niezrozumiałe - M.R.]. CHYBA, ŻE CHCEMY WYSTAWIĆ JAKIEŚ FAKTURY, ALE JA NIE MAM POMYSŁU NA FAKTURY. WIĘC MÓWI, ŻE ODEJMIE 19 PROCENT I DA GOTÓWĄ. Wiesz, ja też nie chce jednorazowo, bo wiesz, o co chodzi. Ktoś może to obserwować. Po takiej transakcji.

X: A co się …[niezrozumiałe; może: pierdolisz?].
(…)

y: No dobra. No tutaj po pięć dych i koniec.
(...)

X: Mówił, że poszliśmy tak na rękę tej firmie,że powinna coś tam wylać (wydać?)

y: Ty masz teraz dobrze, bo masz mieszkanie i łatwo te pieniądze wyprowadzić.

X: Marzyłem o takiej sytuacji.

Kim jest x i y? Kim jest "młody", który ma dostać mieszkanie? Kim jest tajemniczy KTOŚ, kto "mówił", że firma powinna coś wylać? A może chodzi o to, żeby wylać z pracy kogoś nieuczciwego? Skorumpowanego? Kim są "my", którzy tej firmie poszli na rękę? I co to za firma? No i co to za koleś, który proponuje odjąć 19 procent podatku i dać gotówą? Kiedy to się wszystko dzieje i skąd wiemy, że dotyczy PZPN? A jeśli nawet, to jak chcemy to udowodnić? Zgoda. Ktoś tu chyba planuje jakiś podatkowy przekręt. Urząd Kontroli Skarbowej powinien się tym zająć. O ile autor nagrań powie o kogo chodzi.

Rozmowa 6

X: Jest wszystko jak należy? Nie ma żadnych pretensji do ciebie?

Y Przynajmniej nic nie wiem.

X: No o.k., ale to, co było mówione, rozliczyłeś się i nie ma żadnych pretensji? No bo trzeba szukać teraz przyczyny, jaka jest?

Y: O to mam największe pretensje, że nie mam jakiegoś sygnału, który mówi...

X: A nie miałeś z nim umówione, że jakąś prowizję dostawał, jak robiłeś robotę i nagle Edek jak to przejął, to się ucięło? Dla nie go? Bo uznaliście, że Edek teraz prowadzi i

Y: Nie, nie nie. To było inaczej. To nie miało ani takiego ucięcia .

X:Bo wiesz. Bo też szukam podstawy, że może tu się obraził.

Y: Ja też jestem nauczony, że się nie mówi o pewnych rze...

Tu w ogóle nic nie wiadomo. Poza tym, że ktoś się obraził i dwaj rozmówcy zastanawiają się dlaczego. I, ze może chodzić o jakąś transakcję i prowizję, którą ktoś komuś mógł uciąć, ale nie wiadomo, czy w ogóle dawał. I, że gdzieś jest jakiś Edek... Ani słowa o PZPN - nieśmiało zwracam uwagę. Ani o piłce ani o niczym okrągłym nawet.

Rozmowa 5

X: Nie wiem, jak to odbierze, ale myślę, że powinniśmy się zrzucić na ..[Krzysia? Grzesia? - niejasne M.R]

Y: Dobra.

X:Jak ty uważasz?

Y: No dobrze. Nie ma problemu. Pytał się Grzesiu coś?

X: Tak. Nie, nie pytał się … [niezrozumiałe ] ...Kurwa, tak żeśmy poszli na rękę, zapłaciliśmy za nich, powinni tam coś ...[niezrozumiałe ]. Ja nic nie komentuję, bo co mam komentować.

Y: Ile, uważasz, dla niego?

X: Nie powinniśmy go tak rozpuszczać od razu. Nawet po pięć dych ...[niezrozumiałe]

Y: Dobra.

X: Jak uważasz inaczej...

Y: Ja też uważam, że stówka dla niego. Nie ma problemu. Ja jestem zgodny.

X: CO ROBIMY Z PRZETARGIEM?

I co? Taśma się skończyła? Magnetofon się zepsuł? Czy dalszy kontekst rozmowy nie pasował do tezy o łapówkach? A może pasował, tylko ktoś stopniuje napięcie? Jeśli tak, to czekam na drugi odcinek. Żeby nie było, że bez wypieków na twarzy. Z wypiekami czekam. Bo na razie czuć malizną. Można odnieść wrażenie, że rozmowa się ucina w najistotniejszym momencie. Dlaczego nie znamy dalszego ciągu dialogu, w którym "iks" z "igrekiem" chcą się zrzucać po pięć dych? I jakie to ma być pięć dych? Złotych? Tysięcy? Milionów? Miliardów? Euro? Dolarów? Rubli? Pluszowych misiów? Piłek? Piłkarskich koszulek? Egzemplarzy Pisma Świętego? Świętych obrazków? Kremówek? Orzełków na koszulki? Tego nie wiemy. Wiemy, że dwaj panowie chcą się zrzucić na jakiegoś Krzysia albo Grzesia i że dostanie stówkę, żeby go nie rozpuszczać. I spróbujcie mnie przekonać, że nie chodzi o kieszonkowe dla synka jednego z tych panów. Zgoda! Przekonaliście mnie, że to nie kieszonkowe, tylko łapówa. Teraz znajdźcie jakiś dowód. Biorąc pod uwagę, że jeden z uczestników tej rozmowy już wie, że został nagrany i już kombinuje gdzie w rodzinie ma jakiegoś Krzysia (Grzesia), któremu chciał dać stówkę pod choinkę, żeby go nie rozpuścić. W pewnym momencie X cytuje czyjąś wypowiedź (chyba jakiegoś Grzesia), który coś mówi o jakichś ONYCH, którym ktoś inny poszedł na rękę, bo za nich zapłacił. I w zamian czegoś się tam domaga. Ale nie wiemy, czy łapówki, czy dziękczynnej mszy na Wawelu z udziałem kardynała Dziwisza. Aha, nasz X twierdzi, że on tamtej wypowiedzi (niby tego Grzesia) nie komentował. Czyli nie wiemy, czy nasz X popiera pomysł uroczystego nabożeństwa w intencji Polskiej Piłki. Czy może jest przeciw...

Rozmowa 4

X: Ja z tym cymbałem rozmawiałem dzisiaj i, jak widzę, że on tu kombinuje coś potem, żeby nie było na mnie, Zdzisiu. Rozumiesz, o co chodzi. Że ja coś kręcę tutaj.
Zdzisiu (szeptem i coraz ciszej), no to, jak trzeba będzie, damy mu bańkę więcej zaliczki, kurwa, i już.

To jest najmocniejsza rozmowa z całej stawki. Tajemniczy Zdzisiu. Kręcina? Może tak. A macie dowód? To, że poznajemy go po głosie, to za mało. Tak więc ów Zdzisiu tajemniczym szeptem mówi, że jakiemuś "komuś" trzeba dać bańkę więcej prowizji. Kto? Komu? Za co? Z jakich pieniedzy? I czy to prowizja, czy łapówka? Za coś związanego z polską piłką? Jeśli tak, mówicie. Ale w sądzie to ciut mało. Delikatnie mówiąc. A Zdzisiu już wie, że go nagrali. I już wie, jak się tłumaczyć.

Rozmowa 3

X: Słuchaj, rozmawiałem z nim. On będzie miał ciężko, wiesz, rozliczyć się przed transakcją. Ja mu powiedziałem "słuchaj, jest warunek, ze musisz się rozliczyć przed transakcją. Przed kupnen, żeby już było wszystko finito. Nie. [niezrozumiałe ...] nie mam teraz kasy. Mogę zrobić tak, że sprzedam to mieszkanie i ty od notariusza prosto bierzesz pieniądze. Ja mówię, dobra, no to szukaj kupca. Bo on kupca miał, nie. I teraz rozmawiałem z nim. Dzwonilem do niego w piątek. Nie odbierał telefonu. Ale, kurwa myślę, że on będzie miał ciężko taką kasę wyjąć.

Y: Jaką?

X: Wiesz 500 plus 300 to jest 800. Plus moje. No, ja mogę poczekać. Wiesz. Dla niego to jest sporo pieniędzy.

Jakaś transakcja. Jakieś mieszkanie. Jakiś "On", który ma się rozliczyć przed transakcją sprzedając mieszkanie. I jeden z rozmówców może poczekać na swoją część działki. No i, że to sporo pieniędzy. Cholera, jak nic pasuje do rozmowy o kupnie nowego samochodu. Bugatti veron na przykład. Łapówka? Może i tak. Stawiam duże lody za jakiś dowód.

Rozmowa 2.

X: To [piiii - wypikane przez stację radiową nazwisko faceta] niedługo wystawi coś, czuję.

Y: Ja to lubię takie sytuacje, w których ktoś przychodzi i mówi "słuchaj, było minęło".

X: Skończyło się tak.

Y: A teraz niestety będzie tak. A dobrze wiem, na czym to polega. A tu nagle po cichu, ni stąd ni zowąd. Tak się nie da. Tak się po prostu nie da.

Cóż. Ja też lubię takie sytuacje, w których ktoś przychodzi i mówi "słuchaj, było minęło". W poniedziałek o 6.00 grupa realizacyjna wywali mi drzwi w mieszkaniu z okrzykiem: CBA! Wszyscy na ziemię!

Rozmowa 1.

X: Trzeba [niezrozumiałe] udowodnić. W razie czego, mieć odpowiedzi.

Y: To nie jest takie proste.

X: Łatwe to jest dycha, dwie dychy.

Y: Tutaj są duże pieniądze. To nie jest takie proste. Ale on również trzyma pieniądze u ludzi. [piiii - nazwisko] też.

X: No, to u nas czegoś takiego nie ma.

Y: Bo od was brał prowizje, a tam ma zaufanie do nich. Tam jest inna sytuacja.

X: Bardzo możliwe.

Y: Dlatego raz była taka sytuacja, że od [piii - naziwsko], mówi, Zdzisiu, musisz przynieść niemałą kwotę żeby ją przepuścił. Potrzebuje bańkę euro. Nie zdążył tego zrobić i mówi:Jedź do Piotrka, Piotrek ci to da. To znaczy, że Piotrek to trzyma.

X: No, to jest niezła skala. No dobrze, ale to by się zgadzało tak, jak w tych kwotach.

Y: Nie no, to nie są małe pieniądze. Od was mniej więcej ile było?

X: Nie, to nieporównywalne.

Y: Dwójka była?

X: Mmm

Y: No, to tu będzie dwójka, tam piątka, u Zubrzyckiego też piątka, to już jest dwanaście. A jeszcze, nie licząc innych rzeczy po drodze. On od wszystkiego robi [interesy? - niezrozumiale]. Nawet jak gadżety przywożą to bez niego nie pójdą.

X: No i to jest właśnie ta pazerność.

Y: Ja go podziwiam, że on się nie.....

Boi? Być może, bo autor nagrania nam uciął znów w najciekawszym momencie. Czego więc ów "KTOŚTAM" się nie boi? A może: "Ja go podziwiam, że on się nie boi być tak uczciwy? Żeby mu kiedyś piłkarska mafia głowy nie urwała?" Dacie głowę, że tak właśnie nie wygląda ciąg dalszy rozmowy? Pewnie nie wygląda. Chyba nie. Prawie na pewno nie...

Film z Grzegorzem Latą
a raczej czajniczkiem i głosem podobnym do głosu G. Laty.

X: A z tym, z siedzibą, rozmawiałeś z nim?

Głos Kogoś Kto Przypomina Głosem Grzegorza Latę (GKPGGL): Taa. Ja go wziąłem, on chciał ze mną porozmawiać, rozumeisz. Ja mówię, dobra, chciał ze mną porozmawiać. Ja mu mówię, o co, o czym chcesz ze mną porozmawiać? No wiesz, tu taka, tego, jak coś, to ja bym załatwił, tyle.

X: Jedynkę.

GKPGGL: Tak.

X: Może głupiemu to powiedzieć.

GKPGGL: Wiesz, tego. Ja mówię, słuchaj, ile oni tam mają wyliczone. Ja mówię, to ja powiem ci tak między nami... jakie chodzą ceny. Od 5 do 10 procent.

X: Wiesz, to jest oszust. On proponuje ci bańkę, a k...a sam chce skasować trzy. Mam nadzieję, że mu tego nie puścisz tak łatwo.

GKPGGL: Nie, ja...

X: A jak się, jak teraz zarząd będzie to wybierał, czy co się teraz dzieje?

GKPGGL: Był Witek u mnie dzisiaj.

X: Ale jaka jest kolej rzeczy?

GKPGGL: Nie.. zarząd.

X: A na czwartego będzie?

GKPGGL: Nie, krótka informacja, co i jak.

Siedziba z pierwszej wypowiedzi to siedziba związku czy nazwisko faceta? Nie wiem może jest w PZPN jakiś Franek Siedziba? I może jest oszustem i chce wziąć trzy bańki prowizji, a komuś dać tylko bańkę? Franek, jak nie jesteś oszustem, to sorki. A tak poważnie, to wiemy tylko, że jakiś głos – załóżmy dla uproszczenia, że to głos Grzegorza Laty – chce wziąć 5 do 10 procent. A może to jest relacja z negocjacji o tym, na jakich warunkach finansowych reprezentacja Polski będzie grała na Stadionie Narodowym? Albo z negocjacji z kandydatem na sponsora? Pewnie jednak jest to rozmowa o łapówce. Pewnie. Chyba. Prawie na pewno.

PRAWIE...

Marcin Rybak, Polska Gazeta Wrocławska

Jeśli chcesz poznać odmienną opinię na temat afery w PZPN i nagrań, przeczytaj komentarz Marcina Nowaka z portalu polskieradio.pl - Lato się skończyło - nadchodzi mroźna zima.