Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Marcin Nowak 15.04.2012

Lech wciąż walczy o europejskie puchary

Lech Poznań wygrał na własnym boisku z drużyną Lechii Gdańsk 2:1 (1:0) w spotkaniu 26. kolejki piłkarskiej T-Mobile Ekstraklasy.
Lech Poznań - Lechia GdańskLech Poznań - Lechia GdańskPAP/Adam Ciereszko
Posłuchaj
  • Mariusz Rumak, trener Lecha Poznań o meczu z Lechią Gdańsk
  • Marcin Kikut, piłkarz Lecha Poznań o meczu z Lechią Gdańsk
  • Jakub Wilk, piłkarz Lechii Gdańsk o meczu z Lechem Poznań
Czytaj także

Lech konsekwentnie gromadzi punkty i kroczy w górę tabeli. Cel, jakim jest awans do europejskich pucharów, jeszcze miesiąc temu wydawał się prawie nierealny. Na cztery kolejki przed zakończeniem sezonu jest już na wyciągnięcie ręki.
Odmienne nastroje panują w Lechii, która zmierza w odwrotnym kierunku. Gdańszczanie nad strefą spadkową mają zaledwie dwa punkty przewagi, a przed sobą jeszcze kilka meczów z ligową czołówką.
W niedzielę goście byli blisko wywiezienia punktu z Poznania - na cztery minuty przed upływem regulaminowego czasy gry remisowali 1:1. Wówczas mocnym i precyzyjnym uderzeniem zza pola karnego popisał się Mateusz Możdżeń i Wojciech Pawłowski nie miał szans na obronę.
Mecz nie był porywającym widowiskiem, bo na fatalnej murawie poznańskiego stadionu trudno dokładnie wymienić kilka podań. Przez niemal całe spotkanie Lech przeważał, ale swojej dominacji długo nie potrafił udokumentować bramką. Znakomite sytuacje miał Artjom Rudniew, ale Łotysz zatracił skuteczność, jaką imponował jesienią. W 28 min. po znakomitym podaniu Aleksandara Tonewa, napastnik Kolejorza z trzech metrów nie trafił do siatki.
Lechia nieźle się broniła, ale w ataku praktycznie nie istniała. Niegroźne strzały Jakuba Koseckiego czy Marko Bajica nie mogły sprawić bramkarzowi Lecha większych kłopotów.
Gol dla Kolejorza padł tuż przed przerwą - defensorzy Lechii zapomnieli o Vojo Ubiparipie, który z 16 metrów idealnie przymierzył tuż przy słupku i Pawłowski tylko odprowadził piłkę wzrokiem.
Po zmianie stron Lech nadal atakował i druga bramka wisiała w powietrzu. Zdobyli ją jednak gdańszczanie w trochę przypadkowych okolicznościach. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, Marcin Kamiński źle uderzył głową piłkę, ta odbiła się po drodze od kolana Dmitrije Injaca i wpadła do siatki.
Bramka ta podcięła skrzydła poznaniakom, którzy stracili animusz z początku drugiej połowy. Po bramce Możdżenia, ostatnie minuty były bardzo ciekawe - goście mieli szansę na wyrównanie, ale i Lech mógł podwyższyć rezultat. Stuprocentowej sytuacji nie wykorzystał m.in. Szymon Drewniak.

Po meczu powiedzieli:
Mariusz Rumak (trener Lecha): Spodziewaliśmy się trudnego meczu i taki był. W pierwszej połowie kontrolowaliśmy spotkanie, ale po stracie gola nagle stanęliśmy. Musimy przeanalizować, dlaczego tak się stało. Dziękuję kibicom, którzy do końca nas wspierali, a my wierzyliśmy, że możemy wygrać. Chwała chłopakom za drugą bramkę, bo dzięki niej zdobyliśmy kolejne trzy punkty i przedłużyliśmy dobrą serię.
Paweł Janas (trener Lechii): Mecz był bardzo zacięty i do końca trzymał w napięciu. Niestety znów przegraliśmy i straciliśmy cenny dla nas punkt. Brakuje nam koncentracji w końcówkach - zarówno pierwszej połowy, jak i całego meczu. Zostawiliśmy na boisku dużo zdrowia, ale nie przełożyło się to na punkty. Zostały nam jeszcze cztery mecze i musimy w nich walczyć, bo nasza sytuacja jest bardzo trudna.

Lech Poznań - Lechia Gdańsk 2:1 (1:0)
Bramki: 1:0 Vojo Ubiparip (43), 1:1 Dimitrje Inac (64-sam), 2:1 Mateusz Możdżeń (86)
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Widzów 18 000.

Lech Poznań: Jasmin Buric - Marcin Kikut, Grzegorz Wojtkowiak, Marcin Kamiński, Luis Henriquez - Mateusz Możdżeń, Dimitrije Injac, Rafał Murawski - Vojo Ubiparip (90+4. Kamil Drygas), Artjom Rudniew (90+3. Ivan Djurdjevic), Aleksander Tonew (71. Szymon Drewniak).
Lechia Gdańsk: Wojciech Pawłowski - Rafał Janicki, Sebastian Madera, Krzysztof Bąk, Jakub Wilk - Marko Bajic (88. Tomasz Dawidowski), Lewon Hajrapetjan (56. Mateusz Machaj), Łukasz Surma, Paweł Nowak, Abdou Traore - Jakub Kosecki (75. Ivans Lukjanovs).

man