Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Małgorzata Byrska 18.01.2017

Brexit: Wielka Brytania chce nowej umowy z UE, ale prawa imigrantów mają być respektowane

We wtorek, 17 stycznia, premier Theresa May odkryła karty i zapowiedziała, że Wielka Brytania opuści nie tylko Unię Europejską, ale także jednolity rynek. Według dziennika "Financial Times" droga do Brexitu będzie niebezpieczna, ale wiemy, dokąd prowadzi.
Posłuchaj
  • Ja bym się nie spodziewał fali powrotów, jeżeli Polacy nie zostaną wprost wyrzuceni z brytyjskiego rynku pracy. A to jest mało prawdopodobne – wyjaśnia Kamil Maliszewski z DM mBanku. (Błażej Prośniewski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Na Brexicie mogą skorzystać inne kraje, które też potrzebują specjalistów, jak Islandia czy Czechy – uważa Andrzej Kubisiak z Work Service. (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Nowe umowy handlowe nie będą dla nas tak korzystne – prognozuje Mariusz Pawlak, główny ekonomista Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. (Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Przedsiębiorcy mogą liczyć się z przejściowymi kłopotami – uważa Mariusz Pawlak, główny ekonomista Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. (Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • W krótkim terminie nie ma się czym przejmować – ocenia Ignacy Morawski, redaktor naczelny portalu ekonomicznego SpotData. (Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Jeszcze nie wiadomo dokładnie, co oznacza Brexit dla pracowników z Polski - czy będą powroty? – zastanawia się Ignacy Morawski, redaktor naczelny portalu ekonomicznego SpotData. (Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Twardy Brexit oznacza ograniczania w wolnym handlu z Wielką Brytanią, a to będzie miało wpływ także na polską gospodarkę – tłumaczy Ignacy Morawski, redaktor naczelny portalu ekonomicznego SpotData. (Justyna Golonko, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
Czytaj także

Wiadomo więc już, jak Brexit wyobraża sobie brytyjska premier. Wielka Brytania opuści nie tylko Unię Europejską, ale także wspólny rynek. Na wieść o tym w górę poszybował kurs funta szterlinga.

Funt zdecydowanie się umocnił

Może to oznaczać, że rynki uwierzyły w zapewnienia premier May, że gospodarka brytyjska poza Unią będzie miała się lepiej. A może chodzi tylko o to, że w końcu jest częściowa jasność co do warunków tego „rozwodu” ze Wspólnotą?

Kamil Maliszewski z DM mBanku Kamil Maliszewski z DM mBanku

– Najpoważniejszym powodem umocnienia funta, które było 17 stycznia imponujące, jest to, że rynki wychodzą z założenia, że ten Brexit przeciągnie się w czasie, że nie zobaczymy go szybko. Zdecydowanie później niż za dwa lata. Dotychczasowa wizja była niespójna, a dodatkowo umowa, która ma być wynegocjowana, czyli te uzgodnione warunki mają być poddane pod głosowanie w parlamencie. I to doprowadziło wielu inwestorów do wniosku, że może tego Brexitu w ogóle nie będzie i nie warto się tym aż tak bardzo przejmować. To jest powód reakcji na rynku funta, zwłaszcza jeżeli popatrzymy czasowo, kiedy ten ruch się odbywał i jak inwestorzy reagowali na poszczególne wypowiedzi Theresy May, a nie na te warunki, które przedstawiała. Bo tam jest jeszcze bardzo wiele niejasności i ciągle nie wiemy, jak ten Brexit będzie wyglądał – wyjaśnia gość Jedynki Kamil Maliszewski, analityk Domu Maklerskiego mBanku.

Kamil Maliszewski Rynki wychodzą z założenia, że ten Brexit przeciągnie się w czasie, że nie zobaczymy go szybko.

Brexit zaszkodzi polskiej gospodarce…

Dla Polski twardy Brexit może być niekorzystny z kilku powodów. Po pierwsze spowoduje ograniczenie dostępu do rynku brytyjskiego, a Zjednoczone Królestwo to nasz drugi co do wielkości partner handlowy.

– Wielka Brytania jest bardzo ważnym partnerem. Jeżeli chodzi o nasz eksport, to on się waha między 2 – 3 miejscem, natomiast nie jest to pozycja Niemiec. Także Brexit nie doprowadziłby do żadnego silnego tąpnięcia w naszej gospodarce, nawet jeżeli Wielka Brytania faktycznie chciałaby wypisać się ze wspólnego rynku na takich twardych warunkach i ograniczyć import z Polski, głównie produktów rolnych – ocenia Kamil Maliszewski.

Być może te straty, wynikające z twardego Brexitu, w jakiś znaczący sposób zniwelują nowe umowy handlowe, co zapowiada premier May? Mariusz Pawlak ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców podchodzi do tego sceptycznie.

Mariusz Pawlak Taka umowa to będzie normalna umowa handlowa, ale na gorszych warunkach.

– Taka umowa to będzie normalna umowa handlowa, ale na gorszych warunkach. Pytanie tylko – na jak gorszych? I ile wielka Brytania będzie musiała za to zapłacić? – zwraca uwagę Mariusz Pawlak.

… i ograniczy też dostęp do rynków dla Wielkiej Brytanii

Ważną kwestią jest również to, kto kogo bardziej gospodarczo potrzebuje: Wielka Brytania Unii, czy Unia Europejska – Wielkiej Brytanii?

– Zdecydowanie to Wielka Brytania bardziej potrzebuje dostępu do wspólnego rynku. Jeśli chodzi o brytyjski eksport, to ten Europejski Obszar Gospodarczy (EOG), czyli Unia Europejska + Norwegia + Islandia + Szwajcaria, to jest blisko 60 proc. tego eksportu. Oczywiście także Wyspy to ważny rynek dla większości tych dużych krajów Unii, natomiast jest to tylko jeden z dużych rynków. Natomiast jeśli chodzi o cały EOG, to jest to dla Wielkiej Brytanii absolutnie krytyczne. I jakieś bilateralne umowy nie wchodzą tutaj w grę. Dlatego dostęp do wspólnego rynku na jakiś zasadach musi ona utrzymać. Co jest zresztą dla wszystkich jasne, i dlatego jej pozycja negocjacyjna nie jest zbyt dobra. Stąd wydaje się, że jest to tylko takie rozpoczęcie od bardzo wysokiej stawki, która zostanie mocno zlicytowana – prognozuje Kamil Maliszewski.

Kamil Maliszewski Zdecydowanie to Wielka Brytania bardziej potrzebuje dostępu do wspólnego rynku.

Natomiast jeśli chodzi o koszty dostępu do wspólnego rynku, to też premier May powiedziała, że nie będzie już tak dużych wpłat do wspólnego budżetu. Ale jeżeli miałoby to być na takich zasadach, jak płaci za dostęp Szwajcaria, czy też Norwegia, to te ulgi nie byłyby duże.

– Bo to byłoby tylko o 10 – 20 proc. mniej w stosunku do tych obecnych wpłat. Czyli wcale nie tak dużo i ta skala pozostaje porównywalna – podkreśla analityk z DM mBanku.

Wielka niewiadoma, czyli los Polaków po Brexicie

Z polskiego punktu widzenia bardzo istotne jest również to, co stanie się z Polakami mieszkającymi od lat na Wyspach. Szefowa brytyjskiego rządu co prawda zadeklarowała, iż obywatele krajów Unii będą „nadal mile widziani", ale zapewne nie będzie to już takie proste.

Być może wielu zechce opuścić Wielką Brytanię i wybierze powrót do Polski. Zdaniem Ignacego Morawskiego z portalu ekonomicznego SpotData trudno to przewidzieć.

Ignacy Morawski Część Polaków wróci, ponieważ trudniej będzie o pracę.

– Część z nich prawdopodobnie wróci, ponieważ przy gorszej atmosferze i gorszym stosunku Brytyjczyków do imigrantów trudniej będzie o pracę. Ale to jest ogromny znak zapytania, czy to będzie duży efekt, czy mały – zauważa Ignacy Morawski.

Raczej powroty czy raczej pobyt stały?

A są i tacy analitycy, którzy prognozują, że wróci nawet 1/3 polskich imigrantów.

– Liczba tych ewentualnie powracających to jest totalna niewiadoma. Zarówno jeśli chodzi o dostęp do rynku pracy w Wielkiej Brytanii tych Polaków, którzy już wyjechali, jak i o dostęp do świadczeń społecznych, a zapewne należy się tu spodziewać ograniczeń. Choć Polacy nie są dużym beneficjentem tych świadczeń i raczej „nie żerują” na tych świadczeniach, a ciężko pracują. I z tego punktu widzenia nie wydaje się to prawdopodobne, by bardzo duża grupa ludzi zdecydowała się na powrót do Polski, mimo że nasz rynek pracy wygląda dużo lepiej niż wtedy, gdy oni wyjeżdżali – tłumaczy Kamil Maliszewski.

Kamil Maliszewski Liczba tych ewentualnie powracających to jest totalna niewiadoma.

I dodaje, że zarobki są nadal zupełnie nieporównywalne, podobnie warunki życia. – Dlatego ja bym się nie spodziewał znaczącej fali powrotów, jeżeli Polacy nie zostaną wprost wyrzuceni z brytyjskiego rynku pracy. A to jest mało prawdopodobne, gdyż Brytyjczycy cały czas potrzebują pracowników, szczególnie tych wykwalifikowanych – przypomina gość Jedynki.

100 tys. dzieci polskich imigrantów

Także Andrzej Kubisiak z Work Service uważa, że masowych powrotów do Polski raczej nie będzie.

– Bo choć coraz więcej Polaków żyje na Wyspach, to transfery do kraju zmniejszają się. Czyli coraz więcej osób osiedliło się na stałe i tam konsumują zarobione pieniądze. Zwłaszcza, że już 100 tys. dzieci polskich imigrantów urodziło się w Wielkiej Brytanii – dodaje gość Polskiego Radia 24.

Andrzej Kubisiak Choć coraz więcej Polaków żyje na Wyspach, to transfery do kraju zmniejszają się.

Jeśli imigracja zostanie zahamowana, to powstaną poważne luki na rynku pracy, zarówno jeśli chodzi o starzenie się społeczeństwa, jak i o zapotrzebowanie na specjalistów. A brakuje wykwalifikowanych pracowników technicznych, do produkcji, do budownictwa, logistyki. Natomiast tzw. białych kołnierzyków raczej nie zabraknie. Na Brexicie mogą też skorzystać inne kraje europejskie, które też potrzebują specjalistów. Między innymi Islandia, która chętnie otwiera swój rynek pracy, czy też Czechy. Dlatego brytyjska premier raczej mówiła do swojego elektoratu i do tych, którzy zagłosowali za Brexitem.

– Natomiast gospodarka jest gospodarką i nie sposób pozbyć się tych pracowników z dnia na dzień – komentuje Kamil Maliszewski.

Wrócą wizy, paszporty i kontrole na granicy

Dla Polaków, którzy już żyją i pracują na Wyspach, nie powinno się wiele zmienić w związku z wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Ponieważ premier May potwierdziła, że będą respektowane prawa imigrantów, którzy dotychczas napłynęli.

– Natomiast dla osób, które dopiero decydują się na wyjazd, może szykować się prawdziwa rewolucja. Czeka nas powrót do czasów, gdy niezbędna była wiza, paszport i rygorystyczne kontrole na granicach. Wielka Brytania chce iść w kierunku budowania długotrwałej polityki imigracyjnej, czyli zachęcać tylko wybrane grupy zawodowe do przyjazdu, a zniechęcać tych, na których im będzie mniej zależeć – wyjaśnia Andrzej Kubisiak z Work Service.

Andrzej Kubisiak Dla osób, które dopiero decydują się na wyjazd, może szykować się prawdziwa rewolucja.

Na Wyspach przebywa prawie milion Polaków, ale 400 tys. z nich krócej niż pięć lat. I oni mogą się czuć bardziej zagrożeni, gdyż mogą mieć trudności z uzyskaniem pozwolenia na pobyt stały.

– Choć być może ta cezura nie będzie tak wiążąca. Trzeba jednak poczekać na finalne negocjacje z UE – dodaje gość PR 24.

Tym bardziej, że obecnie około miliona Brytyjczyków mieszka w innych krajach europejskich. I jest obawa o reakcję Unii, która może wobec nich zachować się proporcjonalnie do działań rządu w Londynie. Nie jest to więc tylko jednostronny problem.

– Dlatego rząd brytyjski stara się „różnicować” Brexit, który w większym stopniu będzie dotykał kwestii gospodarczych i geopolitycznych, czyli umów pomiędzy krajami, przepływami dóbr, wprowadzenia polityki celnej niż kwestii migracyjnych. By nie odbiło się to także na Brytyjczykach za granicą – podkreśla Andrzej Kubisiak.

Andrzej Kubisiak Obecnie około miliona Brytyjczyków mieszka w innych krajach Unii. Nie jest to więc tylko jednostronny problem.

Czy Warszawa zastąpi City?    

Wspólny rynek składa się z czterech głównych swobód: swobody przepływu towarów, usług, osób i kapitału. Czy twardy Brexit oznacza osłabienie pozycji londyńskiego City i przeniesienie się przynajmniej części instytucji finansowych?

– Różne instytucje finansowe mówią o tym, że zdecydowanie Brexit osłabił rolę City. Ponieważ operacje w tej sytuacji mogłyby być wykonywane z dowolnego dużego centrum finansowego, które będzie posiadało umowę z Unią Europejską, stąd równie dobrze może to być Hongkong, jak i Nowy Jork. Dlatego część usług będzie musiała się przenieść, jak te związane z rynkami poszczególnych krajów. Polska nie ma tutaj szans, by stać się głównym beneficjentem tego rodzaju działań, gdyż mamy za mały rynek wewnętrzny, i to zarówno jeśli chodzi o giełdę, jak i cały rynek finansowy. W grę wchodzi raczej Frankfurt i Paryż dla tych największych banków inwestycyjnych. Natomiast cześć usług, jak usługi wspólne, outsourcing, czy to, co jest już od dawna kierowane jest do Polski, może być kierowane dalej. I o przenoszeniu tego rodzaju miejsc pracy już się słyszy – zwraca uwagę gość Jedynki Kamil Maliszewski.

Negocjacje w sprawie Brexitu mają rozpocząć się jeszcze w tym kwartale i potrwają dwa lata.

Błażej Prośniewski, Sylwia Zadrożna, Justyna Golonko, Małgorzata Byrska