Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Małgorzata Byrska 03.04.2017

Brama Północna może zapewnić Polsce możliwości handlowania gazem

Temat gazu i bezpieczeństwa energetycznego znów powrócił. Stało się tak m.in. za sprawą  decyzji Komisji Europejskiej, by poprosić unijne kraje o wytyczne do negocjacji z Rosją w sprawie budowy drugiej nitki Gazociągu Północnego – Nord Stream 2.
Posłuchaj
  • Ważne, żebyśmy mieli mocy przesyłowych na granicach dużo, tak aby każdy mógł kupić gaz w dowolnym miejscu – uważa Tomasz Chmal, ekspert ds. energetyki. (Błażej Prośniewski, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Z sukcesem realizujemy projekty dywersyfikacyjne, które układają się w jedną całość – podkreśla Jakub Kajmowicz z portalu Energetyka24.pl. (Karolina Mózgowiec, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Przyłączenie się Litwy i Łotwy do skargi ws. gazociągu Opal wzmacnia polskie stanowisko w tej sprawie – zaznacza Wojciech Krzyczkowski, redaktor portalu wysokienapiecie.pl. (Dominik Olędzki, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Litwa i Łotwa przyłączyły się do skargi, którą Polska skierowała do Trybunału Sprawiedliwości UE ws. gazociągu Opal, przedłużenia Nord Stream – przypomina Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny portalu BiznesAlert.pl. (Dominik Olędzki, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Inwestycja Baltic Pipe zrealizowana ma być do 2022 roku – wyjaśnia Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny portalu BiznesAlert.pl. (Dominik Olędzki, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
  • Już dziś Polska uniezależnia się od dostaw rosyjskiego gazu – zaznacza Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny portalu BiznesAlert.pl. (Dominik Olędzki, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
Czytaj także

Sama Komisja Europejska nie widzi potrzeby budowy Nord Stream 2 – tak  przynajmniej twierdzi szwedzki minister energii. Ale może taką potrzebę widzą inne państwa i czy w związku z tym zgodzą się dać Brukseli mandat na prowadzenie rozmów z Gazpromem?

Ocena Nord Stream 2 nie jest jednoznaczna

Postrzeganie Nord Streamu przed kraje unijne jest bowiem bardzo zróżnicowane.

– Zapewne będzie tak, że niektóre z państw Unii Europejskiej, których firmy tworzą konsorcjum związane z budową gazociągu Nord Stream 2, mogą być zainteresowane. Choć przecież zachodni Europejczycy patrzą na to z pewnym chłodem. Dla nich dostawy z Gazpromu, czy też większa konkurencja na rynku gazu jest czymś, co wydaje się atrakcyjne. Inaczej mogą patrzeć na to państwa Europy Środkowo-Wschodniej, które wiele razy zabierały wspólnie głos, publicznie. Ich premierzy podpisywali listy protestacyjne przeciwko temu projektowi, zwracając uwagę, że pozycja dominująca firmy rosyjskiej w tej części Europy jest znacząca. Tym samym może być nadużywana, a jeżeli tak, to ten nowy projekt tylko tę zależność zwiększy – wyjaśnia gość Jedynki Tomasz Chmal, ekspert ds. energetyki.

Tomasz Chmal Niektóre z państw Unii, których firmy tworzą konsorcjum związane z budową gazociągu Nord Stream 2, mogą być nim zainteresowane.

Rosjanie dywersyfikują szlaki tranzytowe

W kontekście gazociągu Nord Stream 2 pojawiają się nie tylko pytania o bezpieczeństwo energetyczne, ale także o sens ekonomiczny tego przedsięwzięcia.

– Wiadomo od zawsze, że tranzyt gazu przez Polskę, Ukrainę czy Białoruś na zachód Europy jest znacznie tańszy niż transport za pośrednictwem Nord Stream 2, ułożonego na dnie Bałtyku, bo to za dużo kosztuje, ale ma tę zaletę, że jest pod całkowitą kontrolą Rosji. Czyli coś za coś – podkreśla Wojciech Krzyczkowski z portalu wysokienapiecie.pl.

Wynikałoby z tego, że dla Rosjan cena nie gra roli? Zdaniem Tomasza Chmala, cena oczywiście ma znaczenie, ale tak jak my dywersyfikujemy dostawy gazu, tak Rosjanie dywersyfikują szlaki tranzytowe i nie jest tajemnicą, że Rosja stara się wyeliminować Ukrainę jako szlak tranzytowy, a na tej liście może być też Polska.

– Chodzi o to, by mieć możliwość przesyłania gazu przez Bałtyk. Nie mogę jednak zgodzić się z tym, że Bałtyk nie jest częścią Unii Europejskiej. To jest taka logika, która miała też miejsce przy budowie pierwszej części Gazociągu Północnego. Wtedy oczywiście nie było III pakietu liberalizacyjnego, ale wtedy przyjęto takie założenie, że Bałtyk, strefy ekonomiczne na Bałtyku są wyłączone z tego patrzenia na gazociągi w taki sam sposób, jak na gazociągi przebiegające lądem. To oznacza, że tam nie obowiązuje zasada dostępu strony trzeciej do sieci, do systemu. Ale wydaje się, że tym razem taka logika nie przejdzie, i tym samym ten projekt powinien podlegać regulacjom europejskim – tłumaczy gość radiowej Jedynki.

Tomasz Chmal Rosja stara się wyeliminować Ukrainę jako szlak tranzytowy, a na tej liście może być też Polska.

Gazociąg Północny zmienia układ geopolityczny

Nord Stream 2 należy rozpatrywać z dwóch punktów widzenia. Po pierwsze Polski, jako kraju tranzytowego, który zarabia na tym mało, ale jednak.

– Ponadto jako kraj tranzytowy mamy wyższy stopień bezpieczeństwa niż w momencie, kiedy nie bylibyśmy krajem tranzytowym. Chodzi o taki czarny scenariusz, kiedy np. Rosjanie chcieliby ograniczyć nasze dostawy. A to wówczas odbiłoby się rykoszetem na dostawach do innych krajów, na co nie mogą sobie pozwolić. Jest to więc pewne zabezpieczenie – zauważa Jakub Kajmowicz. 

Natomiast z punktu widzenia geopolitycznego, Nord Stream 2 diametralnie zmienia sytuację Ukrainy.

– Kraju, w którym trwa wojna, który wtedy straciłby ok. 2 mld dol. przez brak tranzytu i który jest w nie najlepszej sytuacji gospodarczej. I wtedy też Rosja zyskuje możliwość nacisku na Ukrainę – komentuje gość Polskiego Radia 24.

Jakub Kajmowicz Jako kraj tranzytowy mamy wyższy stopień bezpieczeństwa niż w momencie, kiedy nie bylibyśmy krajem tranzytowym.

Nord Stream może niedobry, ale Opal dobry?

Komisja Europejska z jednej strony jest sceptyczna wobec Nord Streamu, a z drugiej strony, w 2016 roku zgodziła się na to, aby Gazprom mógł wykorzystywać 80 proc. przepustowości gazociągu Opal, który jest przedłużeniem Gazociągu Północnego.

– Na szczęście Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej jest tutaj po stronie państw Europy Środkowo-Wschodniej i tę decyzję Komisji zawiesił, do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia sporu, a więc nie ma obecnie tej możliwości wykorzystania 80 proc. zdolności przesyłowych przez jednego dostawcę – zaznacza Tomasz Chmal.

Komisja Europejska ma tutaj według niego takie podejście neutralno-pozytywne. Pozytywne o tyle, że ten projekt jest oczywiście obiektem zainteresowania Niemiec i niemieckie firmy mają w szczególności interes, aby ten projekt zrealizować. Ale Komisja patrzy też trochę przyszłościowo i myśli, że będzie liberalny rynek gazu i im więcej punktów wejścia-wyjścia do systemu – tym lepiej.

– Ale oczywiście musi też pamiętać o tym, że jest jeszcze Europa Środkowo-Wschodnia, która ma zupełnie inną konfigurację gazociągów, która nie ma takiej łatwości przesyłania gazu z różnych kierunków, a tym samym jest w jakimś sensie skazana na tego dostawcę, dlatego Komisja Europejska też ma z tym problem – dodaje Tomasz Chmal.

Ponieważ unijna Dyrekcja Generalna ds. Konkurencji zwraca uwagę na to, że nie można zostawić Europy Środkowo-Wschodniej samej sobie, bo wówczas ceny gazu tam nigdy nie spadną

Dwa czynniki uzależnienia Polski

Polska jest uzależniona obecnie od dostaw gazu rosyjskiego i to na dwóch płaszczyznach, uważa Jakub Kajmowicz z portalu Energetyka24.pl.

– Z jednej strony chodzi o gaz sprowadzany do Polski na podstawie kontraktu jamalskiego, który wygasa w 2022 roku i którego nieprzedłużenie zapowiedział minister Piotr Naimski. A z drugiej strony jest to gaz rosyjski, który płynie do nas z Zachodu, z Niemiec, czyli który nie jest kupowany bezpośrednio od Rosjan, ale de facto jest to surowiec pochodzący z tego kierunku. A więc dywersyfikacja na tym poziomie jest dość iluzoryczna. Natomiast około 30 proc. zużycia rocznego jesteśmy w stanie sobie zapewnić z wydobycia krajowego, to 4 – 4,5 mld metrów sześciennych – wylicza gość Polskiego Radia 24.

Jakub Kajmowicz Polska jest uzależniona obecnie od dostaw gazu rosyjskiego i to na dwóch płaszczyznach.

I dodaje, że z gazem rosyjskim chodzi przede wszystkim o to, że jesteśmy zbyt uzależnienie od dostaw z jednego źródła.

– I te wszystkie projekty dywersyfikacyjne, które Polska realizuje, czyli rozbudowa interkonektorów - połączeń z innymi krajami, i plany związane z Bramą Północną, czyli terminalem LNG w Świnoujściu, także projekt Baltic Pipe – to wszystko ma sprawić, że będziemy mniej narażeni na ryzyko szantażu gazowego. I będzie też mniejsze ryzyko, że oberwiemy rykoszetem, gdy Ukraińcy, czy Białorusini z Rosjanami się pokłócą – wyjaśnia Jakub Kajmowicz.

A to jest bardzo istotne z punktu widzenia naszego przemysłu, który jest bardzo energochłonny, szczególnie spółki chemiczne, które zużywają rocznie około 2 mld metrów sześciennych gazu.

Norweskie wsparcie dla Polski?

Na razie Polska musi więc walczyć o ograniczenie monopolistycznych zapędów Gazpromu. To jednak może się zmienić właśnie za sprawą gazociągu Baltic Pipe, który ma nam zapewnić dostęp do norweskich złóż gazu. Projekt jest już w końcowej fazie rozmów. Wcześniej powstało studium wykonalności.

– Studium wykonalności, czyli taka ocena, na jakich warunkach technicznych jest to możliwe do realizacji, ten cały Korytarz Norweski. Ta ocena zakończyła się w 2016 roku i wynika z niej, że ten Korytarz będzie opłacalny, jeżeli zbudujemy gazociągi o przepustowości 10 mld metrów sześciennych rocznie. To jest mniej więcej tyle, ile Polska obecnie importuje od Gazpromu –  wyjaśnia Wojciech Jakóbik.

Wojciech Jakóbik Korytarz Norweski będzie opłacalny, jeżeli zbudujemy gazociągi o przepustowości 10 mld metrów sześciennych rocznie.

Jednak czy w wyniku realizacji tego projektu nie wpadniemy z deszczu pod rynnę, i nie uzależnimy się tym razem od gazu norweskiego?

– W interesie Polski byłoby, abyśmy mieli bardzo dużo punktów wejścia i wyjścia i żeby cena gazu była ustalana przez rynek, w sposób najbardziej racjonalny. A więc żeby nie było kolejnego kontraktu długoterminowego, który pozwoli co prawda sfinansować inwestycje, ale z drugiej strony uzależni nas od innego kierunku dostaw. Nadzieja w tym, że polskie firmy będą rozwijały swoje złoża na szelfie Morza Norweskiego, że będą produkować tam gaz, a tym samym będziemy odbierać „swój” gaz, wyprodukowany przez polskie firmy. Ale do tego droga jest jeszcze daleka, a faktem jest to, że w 2022 roku kończy się kontrakt jamalski i do tego czasu musimy być przygotowani na możliwość zakupu gazu z różnych kierunków, tak aby tę cenę, którą będzie negocjowało PGNiG, uzyskać jak najkorzystniejszą – komentuje Tomasz Chmal.

Polski operator systemu przesyłowego gazu Gaz System, w oświadczeniu przesłanym Polskiemu Radiu napisał, że: „Baltic Pipe jako element Korytarza Norweskiego jest jednym z najważniejszych projektów inwestycyjnych w historii polskiego gazownictwa. Dlatego tak dużą wagę przykładamy do odpowiedniego przygotowania założeń projektu i już na wstępnym etapie omawiamy przyszłą współpracę w możliwie najszerszym zakresie. Pozwala to na lepsze przygotowanie projektu. Jest to już ostatni element przed uruchomieniem procedury Open Season, która umożliwi klientom rezerwowanie przepustowości na nowy gazociąg prowadzący z Norwegii do Danii i Polski".

Nowy punkt wejścia: gazoport w Świnoujściu

Oprócz przyszłościowego projektu Baltic Pipe, już teraz jest działający gazoport w Świnoujściu. I być może to właśnie ta inwestycja zapewni nam w przyszłości bezpieczeństwo energetyczne.

– To jest kolejny punkt wejścia. I cały interes Polski polega na tym, żeby mieć możliwość pokrywania nie tylko zapotrzebowania na poziomie takim jak konsumujemy. Mamy konsumpcję gazu na poziomie około 15 mld metrów sześciennych i w związku z tym powinniśmy mieć tylko tyle miejsc możliwych dostaw. I jeszcze do tego zarezerwowanych przez jeden podmiot. Ważne byłoby, żebyśmy mieli tych mocy przesyłowych na granicach bardzo dużo, tak aby każdy mógł kupić gaz w dowolnym miejscu – zwraca uwagę gość radiowej Jedynki.

Tomasz Chmal Cały interes Polski polega na tym, żeby mieć możliwość pokrywania nie tylko zapotrzebowania na poziomie takim jak konsumujemy.

Brama Północna, czyli nasz hub gazowy

Tomasz Chmal podkreśla też, że konieczna jest jednak nowa infrastruktura. Bowiem  jeżeli np. ktoś będzie chciał korzystać z gazoportu, bo akurat dobrze zakontraktuje gaz w Stanach Zjednoczonych, Katarze, czy w Afryce, to ten gaz po prostu do niego przyjedzie. Ale ważne jest, aby była odpowiednia infrastruktura magazynowa, przygotowana do tego.

– Bo dzisiaj firmy skarżą się, że o ile dobrze, że są te punkty wejścia, ale nie możemy dostarczać gazu, bo nie mamy zdolności  magazynowych. Albo – że cena gazu jest zbyt niska, jest sztucznie zaniżana po to, żeby nie wpuścić konkurencji na rynek. Ta cena musi kształtować się szybciej niż później, w oparciu o kryteria rynkowe. Jesteśmy elementem globalnej gospodarki i próba dłuższej ochrony rynku może być kłopotliwa – ocenia Tomasz Chmal.

A Brama Północna, czyli terminal LNG i Baltic Pipe mogą sprawić, że staniemy się takim regionalnym centrum obrotu gazem.

– Bowiem za sprawą tych inwestycji do Polski może popłynąć ok. 17 do 20 mld metrów sześciennych gazu. Nasze potrzeby to ok. 15 mld metrów sześciennych. Czyli będziemy mogli sprzedawać surowiec również za granicę, temu ma służyć rozbudowa połączeń z krajami sąsiednimi, a przede wszystkim z Ukrainą – podkreśla Jakub Kajmowicz.

Błażej Prośniewski, Karolina Mózgowiec, Dominik Olędzki, Małgorzata Byrska