Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Czwórka
Paulina Jakubowska 29.04.2014

Ultrakolarz: w tych wyścigach przez kolejne doby jedzie głowa

Remek Siudziński na swoim rowerze przejechał już ponad 100 tysięcy kilometrów. Sport, który uprawia nie jest zwykłym kolarstwem, a ultrakolarstwem. Remek zaczął od maratonów jednodniowych po 30-120 kilometrów, dziś sięga po dystans 4800.
Ultrakolarz: w tych wyścigach przez kolejne doby jedzie głowaGlow Images/East News

Czwórkowe studio ultrakolarz odwiedził po poniedziałkowym treningu na siłowni, pozostałe dni sportowiec ćwiczy na rowerze szosowym. Wszystko przez to, że 10 lat temu zaczął startować w maratonach. Remek Siudziński zaczynał od wyścigów jednodniowych, dziś sięga po najbardziej mordercze dystanse.
- Zawsze lubiłem jeździć na rowerze. Ściganie się przyszło później, gdy dowiedziałem się, że można brać udział w wyścigach nie będąc zawodowcem - mówi gość "Na cztery ręce". W 2010 roku pierwszy raz przejechał Bałtyk-Bieszczady Tour, pierwszy w jego karierze długi ultramaraton, na którego pokonanie zawodnicy mają 72 godziny. - Trasie Bałtyk-Bieszczady towarzyszy dreszcz emocji - to przejazd przez całą Polskę, od Świnoujścia do Ustrzyk Górnych. Taka wyprawa pobudza marzenia. 
Remek Siudziński ma za sobą dystans 2200 km pokonanych podczas Race Around Austria. Podczas tego wyścigu towarzyszył mu Jacek Turczyk, fotoreporter Polskiej Agencji Prasowej, który za zdjęcia z tej trasy otrzymał nagrodę Eugeniusza Lokajskiego i w konkursie BZWBK Pressphoto 2014.  - O Remku pierwszy raz usłyszałem z opowieści naszego wspólnego znajomego. Powiedział mi, że planuje on wyjazd, podczas którego będzie jechał 6 dni non stop. Pomyślałem, że to coś niezwykłego i chciałbym to sfotografować - opowiada fotograf. - To były trudne zdjęcia, bo u Remka nie widać emocji, gdy jedzie. Po 1500 kilometrach powinienem widzieć faceta, który wygląda jakby go walec przejechał, a on siedział na rowerze i się uśmiechał.

Dziś Remek przygotowuje się do RAAM czyli Race Across America, który planuje pokonać solo jako pierwszy Polak w historii wyścigu. Organizatorzy zaplanowali wyprawę z zachodniego wybrzeża USA na wschodnie czyli 4800 kilometrów w czasie 12 dni. Ultrakolarz podkreśla, że przy tak długich dystansach oprócz mięśni przede wszystkim musi działać głowa i psychika. - Spokój umysłu i dobrze wypracowany dialog między umysłem, a mięśniami to bardzo ważna sprawa - mówi.
Najtrudniejszy na świecie wyścig kolarski odbędzie się już w czerwcu. Jak do takiej trasy przygotowuje się informatyk z Ursynowa oraz kto i jak go wspiera? Dowiesz sie słuchając całej rozmowy.
(pj/kul)