Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Polskie Radio
Monika Gigier 26.11.2020

Dziady

Pierwszy raz usłyszałem o Dziadach od ojca. Pojechał zaraz po pierwszej wojnie z całą rodziną na koronację obrazu Matki Boskiej Gidelskiej. Było to wielkie wydarzenie, z dziesiątkami tysięcy pielgrzymów! Opowiada ojciec: „Już na kilometr przed kościołem obie strony drogi obstawiały Dziady, w trzech rzędach: jedni leżeli, drudzy klęczeli, trzeci stali. Śpiewali nabożne pieśni, modlili się w intencji”. Po mszy i ceremonii koronacji, rodzina Bieńkowskich z Kujaw zbierała się z powrotem. Wszyscy się rozjeżdżali. Panował zgiełk, hałas, kurz, wiatr porywał papiery. Ale uwagę ojca przykuli dziadowie, którzy ładowali do worków pieniądze i upychali je kolanem! To były czasy wielkiej hiperinflacji, chleb kosztował miliardy marek!

Opowieść matki, pewnie z tego samego czasu… Zbliżała się wigilia i jej ojciec – wdowiec i szewc – wykosztował się na gęś. Gęś piekła się w piecu, ojciec poszedł pewnie opić w karczmie sprawę, przykazując córce pilnowanie, żeby gęś się nie przypaliła. A tu wchodzi do domu Dziad:

- A co ty, córuś, sama jesteś?

- Tatuś wyszedł na chwilę.

- A tak, tak, widziałem go na rynku, a co tam, córuś, pieczesz?

- A gęś na święta.

- Ano tak, twój ojciec mówił mi o tym i przykazał, żebyś mi tą gęś dała to mu zaniosę.

I ta łatwowierna dziewczynka (później wybitna pisarka) oddaje mu gęś. Wraca ojciec, no, i awantura.

Wieś nad Pilicą, jakieś 90 kilometrów od Warszawy, 1946 rok. Bez prądu i drogi. Wtedy już Dziadom nie wolno było chodzić po wsiach. Groził za to areszt za włóczęgostwo. Ale przychodzi wieczorem Dziad. Cała wieś się zbiera, żeby posłuchać wieści i pomodlić się wspólnie. Dziad opowiada o cudach, o zbrodniach i o tym, że Amerykany taką jedną bombę zrzuciły, że zburzyła całe miasto. Tak nasza wieś dowiedziała się od Dziada o wejściu w epokę atomową i bombie na Hiroszimę.

Jeszcze opowieść z Kujaw: Jak chodziły Dziady po wsi, dziadując, to przecież nikt nie miał pieniędzy, żeby im dać. Dziady o tym wiedziały i byli na to przygotowani. W połach długiego płaszcza były wszyte płócienne woreczki. Dziad wchodził na podwórze i odchylał połę, a gospodyni wsypywała mu do woreczka kieliszek kaszy, grochu czy żyta. Tak Dziady zbierały zapasy, które pozwalały im przeżyć zimę, kiedy nie dziadowali. W zamian za jałmużnę obiecywali zmówić zdrowaśki i pomodlić się w intencji. Zakaz dziadowania wprowadzili już w 1939  roku Niemcy. Powojenna władza go podtrzymała.

Andrzej Bieńkowski, 2019

***

Więcej recenzji i felietonów - w naszych działach Słuchamy i Piszemy.