Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PR dla Zagranicy
Dariusz Adamski 09.02.2021

Analityk Bloomberga: porzucenie Nord Stream 2 przez Niemców jest nieuniknione

W ocenie Andreasa Klutha z agencji Bloomberg, pomimo, że oficjalne stanowisko Niemiec w sprawie rurociągu Nord Stream 2 nie uległo zmianie, to kwestią czasu wydaje się porzucenie tego wywołującego kontrowersje projektu.

Jak uważa Andreas Kluth, "amerykański" pogląd na budowę Nord Stream 2 podzielają "prawie wszyscy" - Parlament Europejski, Polska, Ukraina, Łotwa, Litwa oraz Estonia. Sceptycyzm wobec projektu wyrażali także ważni przedstawiciele francuskiego życia publicznego. Analityk zwraca uwagę, że argumentem dla przeciwników projektu stała się w ostatnim czasie sprawa Aleksieja Nawalnego - od próby otrucia działacza, poprzez skazanie przez rosyjski sąd, aż represje wobec tysięcy Rosjan którzy wyszli na ulice w akcie solidarności z lidera rosyjskiej opozycji.

Andreas Kluth ocenia, że w tym kontekście niepokojąco może wyglądać niemiecki upór, warto mieć jednak na uwadze, że stoją za nim przede wszystkim dwie siły polityczne. Ma to być Lewica, oraz znacznie ważniejsi w tej układance Socjaldemokraci z SPD. Obydwie frakcje mają mieć tradycje antyamerykańskie i rusofilskie.

Z kolei trzecia z lewicowych partii w Niemczech - Zieloni - miała według Andreasa Klutha odnaleźć swój "moralny i geostrategiczny kompas". Świadczyć mają o tym apele jej liderów o zatrzymanie budowy gazociągu, jako szkodliwego na wielu płaszczyznach.

Felietonista Bloomberga uważa, że obecnie Angela Merkel popiera Nord Stream 2 tylko ze względu na chęć utrzymania "kruchego pokoju" w koalicji rządowej - którą współtworzą wspomniani Socjaldemokraci. Warto mieć jednak na uwadze, że to partnerstwo potrwa zapewne tylko do września, kiedy to odbędą się nowe wybory. Najbardziej prawdopodobny, zdaniem Klutha, scenariusz zakłada, że u władzy pozostaną wprawdzie Chadecy, ale tym razem w koalicji z Zielonymi. A to będzie oznaczało poważne problemy dla NS2.

Autor stawia hipotezę, że Angeli Merkel odpowiada obecny stan zawieszenia, który pomaga "utrzymać Putina w ryzach, ponieważ musi martwić się o 11,4 mld dolarów, które dosłownie zatopił pod Morzem Bałtyckim". Jest to też przydatne narzędzie w negocjacjach z nową amerykańską administracją. Niemiecka kanclerz ma wierzyć, że przyjdzie moment, w którym nowy konserwatywno-zielony rząd ogłosi, że "ten rurociąg nigdy nie powinien zostać zbudowany i nigdy nie będzie zawierał niczego poza powietrzem".


Źródło: energetyka.24.com