„Nasze poczucie bezpieczeństwa zostało zachwiane w sposób gwałtowny. Staramy się poradzić sobie z tym poczuciem bezradności. Obecnie objawia się to naszą dobroczynnością. Pomagamy na granicy, przyjmujemy uchodźców do domu. Działamy, co niweluje poczucie bezradności w sytuacji zagrożenia. I póki działamy, jest dobrze. Natomiast musimy pamiętać, że ta siła motywacyjna będzie się wypalać. Nikt nie może długo na takim poziomie działania przetrwać. Dlatego mówię o tym ciepłym sercu i chłodnej głowie, by móc z tym kolejnym etapem sobie poradzić” - podkreśla Aleksandra Hytroś – Kiwała.
Psycholog zwraca uwagę, żeby wspierać uchodźców bazując na solidnej ocenie sytuacji, własnych możliwości i potrzeb osób przybywających do Polski. „Po etapie mobilizacji, kiedy zaspokoimy podstawowe potrzeby bytowe naszych gości, musimy liczyć się z tym, że oni zaczną mierzyć się z własną traumą wojny. Będą mobilizować siły by odbudować życie swoich rodzin. Niekoniecznie muszą chcieć się z nami integrować, bo wiele osób zakłada, że jest tu tymczasowo. I co bardzo ważne, powinniśmy nauczyć się rozmawiać o wojnie i jej konsekwencjach z dziećmi. Nawet jeśli chronimy je przed medialnymi relacjami z wojny, to one wiedzą, że coś się dzieje. Za chwilę spotkają ukraińskie dzieci w szkole, uchodźców u sąsiadów bądź u nas i trzeba zadbać o poczucie bezpieczeństwa w tej nowej dla nich sytuacji” - uczula gość audycji „Kierunek: Polska”.
Z psychologiem, Aleksandrą Hytroś – Kiwałą o mądrym pomaganiu uchodźcom wojennym oraz rozmowach z dziećmi o wojnie, rozmawiała Małgorzata Frydrych.