Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Paweł Klocek 06.07.2011

LŚ: Polacy wygrali w horrorze z Bułgarią

Siatkarska reprezentacja Polski w emocjonującym spotkaniu wygrała Bułgarią 3:2 w turnieju finałowym Ligi Światowej rozgrywanym w Gdańsku.
Michał Ruciak (P), Piotr Nowakowski (C) i Łukasz Zygadło (L)Michał Ruciak (P), Piotr Nowakowski (C) i Łukasz Zygadło (L) fot. PAP/Adam Warżawa

Polacy dobrze rozpoczęli spotkanie. Bułgarzy byli wyraźnie stremowani, co spowodowało zamieszanie nie tylko w samej grze, ale nawet w samym ustawieniu zawodników. Goście serwowali głównie na Bartosza Kurka. Ten z problemami odbierał, ale w ataku był skuteczny. Dzięki temu set przebiegał pod pełną kontrolą Polaków.

W drugiej partii Bułgarzy byli znacznie skuteczniejsi w ataku i solidnie ustawiali blok. Drużyna Anastasiego miała większe trudności z przeprowadzeniem skutecznych akcji. Mimo tego, że żadna z drużyn nie wypracowała skutecznej przewagi, to goście grali skuteczniej w końcówce, dzięki czemu wygrali 25:23.

W kolejnym secie Bułgarzy wciąż grali bardzo uważnie. Z kolei Polacy popełniali mnóstwo niewymuszonych błędów. Goście już na początku seta wypracowali sobie wyraźną przewagę, która momentami była miażdżąca.

Czwarta partia była przełomowa dla Polaków. Początkowo byli stremowani po sromotnej porażce w poprzednim secie. Jednak z akcji na akcję odbudowywali swoje morale - zasłużenie doprowadzili do tie-breaku.

W decydującym secie Polacy grali niezwykle skutecznie. Kompletnie zdominowali grę, na pierwszą przerwę techniczną schodzili z pięciopunktową przewagą, a po bloku Marcina Możdżonka było już 10:4. Niestety chwilę później kontuzji doznał Zbigniew Bartman. Od tego momentu Bułgarzy przejęli inicjatywę i zdobyli trzy punkty z rzędu. Polacy stracili swoją znaczą przewagę i doprowadzili do remisu 12:12. Jednak to biało-czerwoni zachowali więcej zimnej krwi - wygrali seta i całe spotkanie.

Najwięcej punktów w polskim zespole zdobyli Bartosz Kurek - 24 i Zbigniew Bartman - 18. Po drugiej stronie najskuteczniejszy był Swetan Sokołow (27 punktów).

Po meczu powiedzieli:

Michał Bąkiewicz (kapitan Polaków): Spotkania inaugurujące turniej są zawsze bardzo stresujące i trudne. Dzięki zwycięstwu staliśmy się mocniejsi mentalnie. Udowodniliśmy sobie, że nawet, gdy nam nie idzie, potrafimy się podnieść. Mam nadzieję, że kibice są usatysfakcjonowani, zwłaszcza po horrorze, który im zaserwowaliśmy w tie-breaku".

Władimir Nikołow (kapitan Bułgarów): To był bardzo emocjonujący mecz, który dostarczył kibicom wiele interesujących zwrotów akcji. W końcówce to jednak Polacy zrobili mniej błędów i dlatego wygrali.

Andrea Anastasi (trener Polski): To był trudny mecz dla obu ekip. Najtrudniejszym dla nas momentem było chyba złapanie kontuzji przez Zbyszka Bartmana w ostatnim secie i przy wysokim prowadzeniu. Nie wiadomo jeszcze, czy będzie mógł zagrać w kolejnych spotkaniach. W takiej sytuacji szansę gry dostanie prawdopodobnie wracający po urazie Piotr Gruszka.

Radostin Stojczew (trener Bułgarii): Polacy zaprezentowali się bardzo dobrze i zasłużyli na zwycięstwo. My nie potrafiliśmy dzisiaj wykorzystać wszystkich naszych mocnych stron. Okazało się, że jeszcze nie dojrzeliśmy do wygrywania takich meczów.

Polska - Bułgaria 3:2 (25:20, 23:25, 14:25, 25:22, 15:13)

Polska: Piotr Nowakowski (16), Bartosz Kurek (24), Zbigniew Bartman (18), Michał Ruciak (9), Łukasz Żygadło (2), Marcin Możdżonek (8) i Krzysztof Ignaczak (libero) oraz Jakub Jarosz, Paweł Woicki, Michał Bąkiewicz, Grzegorz Kosok (1), Michał Kubiak.

Bułgaria: Andriej Żekow (2), Matej Kazijski (18), Wiktor Josifow (5), Teodor Todorow, Todor Aleksiejew (6), Cwetan Sokołow (27) i Władysław Iwanow (libero) oraz Christo Cwetanow (8), Metodi Ananiew, Nikołaj Penczew (3), Władimir Nikołow (4), Georgi Bratojew.

pk