Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Marcin Nowak 22.03.2011

Majka kończy kolarskie tournee po Włoszech

Mai Włoszczowskiej tym razem nie udało się zatriumfować w zawodach we Włoszech. Jednak - jak podkreśla bohaterka serwisu 600 dni do Londynu - nawet najgorszy wyścig jest lepszy od najlepszego treningu.
Maja WłoszczowskaMaja Włoszczowskafot. majawloszczowska.pl

Tym razem Majka startowała w silnie obsadzonym szosowym wyścigu GP Costa Etrusca. Wraz z koleżankami z zespołu CCC Polkowice - finiszowała 51 sekund za zwyciężczynią zawodów - Amerykanką Shelley Odds.

Na swojej oficjalnej stronie internetowej Majka opisuje sam wyścig we Włoszech a także najbliższe plany treningowe.

"Najgorszy wyścig jest lepszy od najlepszego treningu. A dobry wyścig to trening wyśmienity. I takim był mój niedzielny start w klasyku Costa Etrusca. Silny wiatr, falista trasa i przede wszystkim mocna obsada sprawiły, że nawet nie zauważyłam gdy minęły 120km..." - pisze Maja Włoszczowska.

Oczywiście założeniem było dobrze poćwiczyć, ale nigdy nie zaszkodzi spróbować swoich sił i powalczyć o czołowe lokaty. Na to po cichu liczyłam, tym bardziej, że samopoczucie tego dnia napawało mnie optymizmem. Niestety we właściwym czasie byłam w niewłaściwym miejscu i gdy peleton porwał się na rancie nie zabrałam się do osiemnastoosobowej ucieczki. Faktem jest, że nie pomógł mi w tym wcześniejszy defekt. Zmusił mnie on do kilkukilometrowej, samotnej gonitwy, po której właśnie w tym "właściwym momencie" łapałam oddech w środku peletonu. Trochę szkoda, ale z wyścigu tak czy inaczej jestem zadowolona. Nie ma szans bym taką pracę wykonała na jakimkolwiek treningu" - czytamy na portalu majawloszczowska.pl.

"Od startu do mety tempo było zabójcze, (przez pierwsze 45 minut nawet nie sięgnęłam po bidon, bo na krętych drogach przy tym tempie i ilości zawodniczek ryzykiem było oderwanie ręki od kierownicy... ), poćwiczyłam zarówno siłę na podjazdach, szybkość na płaskim jak i psychikę w przetrzymywaniu bólu na rantach. No i co najważniejsze - bezpiecznie i cało dotarłam do mety :). Finiszowałam w głównej grupie, podobnie jak moje dwie koleżanki teamowe - Magda Sadłecka i Ania Szafraniec. Wyścig wygrała amerykanka Shelly Olds" - relacjonuje Maja Włoszczowska na swojej stronie internetowej.

"Za tydzień kolejny start. Tym razem w ukochanym terenie - wyścig pierwszej kategorii w Austrii. Po nim kolejny miesiąc na obczyźnie - zgrupowanie wysokogórskie, po którym z całą ekipą CCC Polkowice ruszę na pierwsze starcie w Pucharze Świata do RPA" - zapowiada Majka.

man, polskieradio.pl, majawloszczowska.pl