- Względny sukces rebeliantów w Libii zachęcił do działania opozycję w Jemenie. Ludzie, którzy teraz protestują byli blisko reżimu prezydenta Salaha i postanowili zbić polityczny interes na tych powstaniach. Jeśli przywódca zostanie obalony to będzie oczywiście potrzebny następca, ale gdy władzę obejmie osoba z samego centrum reżimu to wiele się nie zmieni – tłumaczy arabistka Aleksandra Amal El- Maaytah.
Gość audycji podkreśla, że w przypadku Jemenu bardzo istotny jest plemienny charakter tego kraju. - Są rejony, gdzie władza centralna nie ma zupełnie kontroli.
Arabistka zaznacza, że państwo to może stanowić duży problem zwłaszcza dla Stanów Zjednoczonych, które jeszcze niedawno starały się tam zwalczać wpływy Al-Kaidy. Teraz pojawia się groźba, że członkowie tej organizacji wykorzystają społeczne niepokoje.
USA prawdopodobnie same nigdy nie zdecydują się na interwencję w Jemenie. W tym celu mogą wykorzystać swojego sojusznika Arabię Saudyjską, która już od jakiegoś czasu walczy o wpływy w tym państwie razem z Iranem.
Napięta sytuacja panuje również w Syrii, która zdaniem Aleksandry Amal El-Maaytah była do tej pory królestwem ciszy. Według arabistki, tamtejszy reżim wyjdzie naprzeciw demonstrującym.
Syryjska władza jest już bliska zniesienia stanu wyjątkowego i przeprowadzenia reform, których oczekują obywatele. - Jeśli reżim pójdzie na rękę protestujacym to sytuacja się ustabilizuje.
Aby wysłuchać całej audycji, wystarczy kliknąć w ikonę dźwięku w boksie "Posłuchaj" w ramce powyżej.
Audycji "Trzy strony świata" można słuchać w poniedziałki i środy o 16.45.
(dmc)