Na Kreml powrócił w carskim stylu Władimir Władimirowicz Putin. Wcozraj wykonywał swoje pierwsze obowiązki, przyjmując paradę na Placu Czerwonym. 9 maja to największe rosyjskie święto państwowe - odziedziczone z czasów Związku Radzieckiego, a jednak nie przyćmiło go żadne inne, stworzone już w nowej Rosji. Jedyne co może "nowego" prezydenta niepokoić to fakt, że obejmuje swój urząd przy o wiele mniejszym poparciu, niż miało to miejsce za pierwszym razem.
Złośliwi mówią, że Dmitrij Miedwiediew zasłynął z tego, że nie zasłynął z niczego. - Perfekcyjny plan, przygotowany przez elitę kremlowską cztery lata temu, udał się idealnie. Istniało ryzyko, że bardzo duże prerogatywy prezydenckie pozwolą na jakąś emancypację, ale okazało się ono "niegroźne". Możemy traktować prezydenturę Miedwiediewa jako perfekcyjną realizację planu Putina - przekonuje Jadwiga Rogoża z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Gość Ernesta Zozunia dodaje jednak, że Miedwiediew pozostawił po sobie "coś", niekoniecznie celowo. To retoryka liberalna, obietnice i ludzki język, którym przemawiał do różnych grup społecznych. Odegrały one rolę katalizatora wobec środowisk, które oczekiwały liberalizacji. I choć prezydent zawiódł te nadzieje, to wiele grup zaczęło publicznie wyrażać swoje postulaty i mówić, że chcą reform: także politycznych, a nie tylko gospodarczych.
Gdy Putin obejmował fotel prezydencki po Jelcynie, miał ogromne przyzwolenie ze strony społeczeństwa na wszelkie działania, także na koncentrowanie władzy i ograniczanie praw obywatelskich. Dzisiaj to przyzwolenie jest bardzo ograniczone. - Zderza się z ogromnym zapotrzebowaniem społecznym na nową politykę - mówi gość Trójki.
Czy Władimir Putin będzie prezydentem przez całą kadencję, dowiesz się słuchając całej audycji "Trzy strony świata – 9 maja 2012".
Audycji "Trzy strony świata" można słuchać w każdy poniedziałek i środę o godz. 16.45. Zapraszamy!
(ed)