Zarzuty, które obejmowały blisko pół tysiąca czynów, dotyczyły tego, że diagności stacji kontroli pojazdów poświadczali pozytywny wynik badań technicznych, choć w rzeczywistości ich nie przeprowadzali. W kilku przypadkach doszło do przyjęcia niewielkich kwot pieniędzy jako korzyści majątkowej.
Wyrok zapadł po wniosku oskarżonych o dobrowolne poddanie się karze, której wysokość została uzgodniona z prokuraturą. Oprócz więzienia w zawieszeniu i grzywny, sąd orzekł też kilkuletnie zakazy pracy w zawodzie diagnosty samochodowego wobec obu mężczyzn. Wyrok nie jest prawomocny, ale w związku z trybem w jakim zapadł, nie powinien być zaskarżony przez żadną ze stron.
Objęty zarzutami proceder miał miejsce w latach 2013-2014. W kilkuletnim śledztwie Prokuratury Okręgowej w Białymstoku (obu mężczyzn zatrzymano w połowie 2016 roku i wówczas postawiono pierwsze zarzuty) przesłuchano ponad siedmiuset świadków i zabezpieczono obszerną dokumentację.
Ostatecznie diagnostom ze stacji kontroli pojazdów w podbiałostockiej Niewodnicy Koryckiej prokuratura zarzuciła 482 przestępstwa. Według śledczych, którzy analizowali m.in. zapisy nagrań ze stacji, w połączeniu z dokumentacją związaną z kontrolami technicznymi pojazdów:
- auta w ogóle nie wjeżdżały na stanowiska diagnostyczne,
- badań nie przeprowadzano przed przedłużeniem ważności badań,
- pewne czynności były prowadzone, ale nie takie, które można uznać za badania techniczne.
W grudniu na posiedzeniu przygotowawczym dwaj oskarżeni przyznali się i zgodzili dobrowolnie poddać się karze. Jej wysokość uzgodniona została z prokuraturą.
Sąd Rejonowy w Białymstoku ogłosił wyrok. Jak mówiła w krótkim ustnym uzasadnieniu sędzia Barbara Paszkowska, wnioski o wymiar kary sąd uznał za zasadne i możliwe do uwzględnienia, biorąc pod uwagę zebrane w sprawie dowody.
PAP/ rof/ mark/ bp
CZYTAJ TAKŻE