We wtorek na Białorusi odbył się kolejny proces administracyjny w sprawie zasłużonego białoruskiego działacza, lidera "Ruchu Solidarności Razem”, Wiaczesława Siwczyka.
Sąd skazał działacza na karę 12,6 mln rubli białoruskich (to jest około 3,5 tysiąca złotych).
Siedem minut i wyrok. Taśmowe procesy wobec opozycji
Proces administracyjny będzie miał ciąg dalszy, gdyż jeden z protokołów milicyjnych został przez sędzię Wiktorię Szabunię odesłany do "poprawienia”.
"Sądu u nas nie ma"
- Sędzia podejmowała decyzję około półtorej godziny. – Wszystko opierało się na zeznaniach milicjantów i te zeznania się zmieniły. Niestety, prawdziwego sądu u nas nie ma. I dusić mnie będą do końca - mówił Wiaczesław Siwczyk Radiu Swaboda.
Działacz był wcześniej wielokrotnie karany aresztami grzywnami za udział w prodemokratycznych akcjach. Podobne represje stosowane są obecnie wobec innych opozycjonistów. Działacze nie uznają swojej winy, a grzywny są ogromne w relacji do białoruskich zarobków.
19 kwietnia milicja w nocy pobiła, a potem zatrzymała Wiaczesława Siwczyka w pobliżu jego domu. Zarzucono mu „drobne chuligaństwo” i niepodporządkowanie się milicji (artykuly 17.1. i 23.4 kodeksu administracyjnego Republiki Białoruś). Następnie kilkanaście godzin spędził w areszcie. Zawieziono opozycjonistę do sądu, jednak wtedy sędzia odesłała milicyjne protokoły do poprawy. Proces przekładano potem jeszcze raz, na wniosek opozycjonisty, ze względu na brak adwokata.
Na ostatnie rozprawy Wiaczesława Siwczyka, co bardzo nietypowe, przyjeżdżają ekipy białoruskiej telewizji państwowej. Prawie nigdy nie informują one o aresztach wobec opozycji politycznej, a na pewno nie w pozytywnym dla niej świetle.
PolskieRadio.pl, na podstawie m.in. svaboda.org // agkm
ialorus. polskieradio.pl
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś, serwis portalu PolskieRadio.pl