Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Agnieszka Kamińska 24.07.2018

Miał być sukces, a są zarzuty o "podlizywanie się" Putinowi. Ekspert: Trump przekalkulował, szczyt z Putinem stanął mu ością w gardle

Prezydent USA Donald Trump ku swemu zaskoczeniu więcej stracił niż zyskał po szczycie w Helsinkach. Jest ostro krytykowany nawet przez członków swojej partii za "podlizywanie" się Putinowi, musiał wycofywać swoje słowa o wywiadzie USA, tłumacząc się przejęzyczeniem – komentuje Tomasz Smura z Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego. Spotkanie osłabiło pozycję Trumpa nawet w szeregach jego własnej partii.

Najgorsze obawy ekspertów w kwestii szczytu Trump-Putin się nie sprawdziły  - komentował Tomasz Smura z Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl.

Zdaniem eksperta, niepokoi nowy ton ocieplenia relacji między Rosją a USA, czego znakiem jest m.in. zaproszenie Władimira Putina do Białego Domu. Po spotkaniu Trump - Putin pozostało wiele znaków zapytania. - Wydaje się, że nie ma przełomowych ustaleń, ale o pewnych szczegółach możemy się dowiedzieć za kilkadziesiąt lat – mówił analityk.

Zapraszamy do przeczytania wywiadu.

TYLKO U NAS
Putin free shutter 1200.jpg
Były premier Litwy: UE wie, czego boi się Putin, czas działać

PolskieRadio.pl: Jak pan ocenia rezultaty szczytu Trump-Putin?

Tomasz Smura, kierownik biura analiz Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego: Szczyt Putin-Trump ma dwa wymiary. Paradoksalnie echa tego zdarzenia w polityce wewnętrznej dominują nad konsekwencjami dla polityki międzynarodowej. Wnioskując na podstawie konferencji po szczycie w Helsinkach, omawiano dwustronne relacje, sytuację w Syrii, kwestie nierozprzestrzeniania broni masowego rażenia, rozmów rozbrojeniowych między USA i Rosją. Mowa było o wojnie na Ukrainie i ingerencji Rosji w wybory w USA.

Na konferencji nie padły żadne konkretne ustalenia, jeśli chodzi  o politykę zagraniczną.  Wcześniej były obawy, że Donald Trump może podjąć jakieś szybkie, nieoczekiwane decyzje – po szczycie w Singapurze oznajmił np. o zawieszeniu ćwiczeń na Półwyspie Koreańskim. Były obawy, że może podjąć podobną decyzję w kontekście Rosji, jeśli z jakiegoś powodu postanowił porozumieć się z Putinem. Przypominano nieoficjalne doniesienia o tym, jakoby Trump miał mówić, że Krym z przyczyn historycznych należy się Rosji. Niepokojów przed tym spotkaniem było dużo. 

Niepokoić może jednak poprawa atmosfery między USA a Rosją. Wynikiem tego jest m.in. zaproszenie Putina na szczyt do Białego Domu. Nad tym spotkaniem ma pracować doradca prezydenta USA do spraw bezpieczeństwa John Bolton. 

Szczyt w Helsinkach miał bardzo ważny kontekst wewnętrzny, celem było powtórzenie efektu szczytu w Singapurze, po którym doceniano odwagę Trumpa, komentowano, że zaczęły się negocjacje z Koreą Północną i nastąpiło otwarcie ze strony Pjongjangu. W przypadku Rosji Trump się pomylił i przekalkulował. Liczył na podobny efekt jak w Korei – w Helsinkach to nie wypaliło. O ile po spotkaniu z Kim Dzong Unem można było czymkolwiek się pochwalić, bo przynajmniej pojawiło się zobowiązanie Korei Północnej, że poważnie potraktuje kwestie rozbrojenia nuklearnego, to Putin, jako doświadczony wyga, do niczego się nie zobowiązał.

Spotkanie spotkało się ze złym przyjęciem w Stanach Zjednoczonych. Trump został skrytykowany nawet przez członków swojej partii. Politycy sceptycznie podeszli do tego spotkania, wskazywano, że Trump „podlizywał się Putinowi” i zrobił złe wrażenie. Nic nie uzyskał, a spotkał się z przywódcą kraju, który łamie prawo międzynarodowe. Pozycja Trumpa w Partii Republikańskiej osłabła, a z administracji USA dochodzą sygnały, że to spotkanie nie podobało się współpracownikom Trumpa. Szczyt nasilił konflikt między establishmentem a prezydentem.

Również w Kongresie zamanifestowano sprzeciw wobec polityce Trumpa wobec Rosji. Putin zaproponował, że dopuści śledczych USA do przesłuchań osób, które miałyby być zaangażowane w ingerencję w wybory w USA, jeśli Ameryka na zasadzie wzajemności pozwoli na przesłuchanie innych osób, na przykład Billa Browdera.

Bill Borwder przypomina światu o zabójstwie prawnika Siergieja Magnickiego. Ów adwokat zginął, bo zbyt wiele wiedział o rosyjskiej korupcji. Browder doprowadził m.in. do sankcji wobec osób odpowiedzialnych za śmierć tego prawnika, do uchwalenia przez kongres Listy Magnickiego.

W Kongresie przegłosowano zapis o tym, by nie pozwolić Rosji przesłuchiwać żadnego Amerykanina. To już drugi przypadek, gdy kongresmeni oponują przeciw pomysłom Trumpa– gdy Trump i Putin na szczycie G20 ogłosili powstanie wspólnej komisji ds. cyberbezpieczeństwa, która miała omawiać m.in. sprawy wyborów, to kongresmeni byli temu przeciwni. Przypomnijmy też o tym, że Kongres uchwalił sankcje przeciwko Rosji.

Słowa Trumpa sugerujące, że nie do końca wierzy wywiadowi ws. ingerencji Rosji w wybory, wywołały tak negatywną reakcję, że naprędce musiał zwołać konferencję prasową, na której w dziwny sposób wycofał się ze swoich słów, mówił o przejęzyczeniu. Otoczenie Trumpa musiało szybko zareagować na kontrowersje.

Zatem bilans spotkania nie jest korzystny dla Trumpa. Niczego nie osiągnął. A spadły na niego ciosy na płaszczyźnie polityki wewnętrznej.

To również ta trochę zbyt dobra atmosfera na spotkaniu Trumpa i Putina, ni stąd ni zowąd przyjacielska, stała się też obiektem krytyki. Czy Trump może się zreflektować, że ta "życzliwośc" względem Putina mu nie służy i zacząć powoli wycofywać się z tego ocieplenia?

Nie wskazuje na to zaproszenie Putina do Białego Domu, o którym usłyszeliśmy po szczycie w Helsinkach. Poprawa klimatu w relacjach Rosji i USA może mieć i inne konsekwencje w przyszłości.

Jednak Rosja wcale nie sprzyja takiej poprawie relacji, jeśli brać pod uwagę jej działania.

To prawda. Sądzę jednak, że gdyby poprawa relacji z Moskwą zależała od Donalda Trumpa – miałaby miejsce dawno temu. Jednak wiele spraw od niego nie zależy - duży pakiet sankcji wobec Rosji, rosyjskich spółek z sektora energetycznego został przegłosowany w Kongresie wbrew niemu. Trump tego nie popierał, ale nie mógł zawetować, bo jego weto zostałoby odrzucone.

Putin kilka dni po spotkaniu z Trumpem oświadczył, że niedługo wygasa porozumienie START. Z kolei MON Rosji przypomniał znów w nowej prezentacji filmików o tym, że Rosja produkuje nowe rodzaje broni. Pokazywano filmy obrazujące wystrzelenie nowych pocisków ponaddźwiękowych.

Rosja cały czas stara się sprawiać wrażenie, że jest ważnym graczem i trzeba z nią rozmawiać. Po agresji na Ukrainie Moskwa zaczęła być marginalizowana. Stara się poprzez działania w Syrii, kwestię rozmów rozbrojeniowych, wskazać, że konieczny jest dialog strategiczny z Moskwą.

Kolejnego dnia po spotkaniu Putin mówił znowu o tym, jakoby NATO stanowiło dla niego zagrożenie i mowa była o naszym regionie. Nie było o tym mowy na konferencji Trump-Putin, ale ta sprawa pewnie była poruszana w czasie rozmów.

Zapewne tak. Nie było komunikatu w tej sprawie. Jednak rosyjska narracja pozostaje niezmieniona dłuższego czasu, Rosja forsuje pomysł by budować „wspólną strefę bezpieczeństwa” od Lizbony po Władywostok…

Spotkanie Trump-Putin sam na sam z tłumaczami trwało bardzo długo – ponad dwie godziny. To daje wiele do myślenia.

Niewiele o nim wiemy. Dowiemy się zapewne po kilkudziesięciu latach. Putin jednak z pewnością nie zobowiązał się do niczego wobec Trumpa.

Możliwe, że Trump wyszedł z jakąś propozycją, którą sobie przed tym spotkaniem przygotował. Ale nic z tego nie wyszło?

Jeśli tak, gdyby coś z tego wynikło, Trump z pewnością by się tym pochwalił.  

***

Z Tomaszem Smurą, kierownikiem działu analiz im. Kazimierza Pułaskiego, rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio.pl.