Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Agnieszka Kamińska 19.11.2018

Co zyska Rosja, a co straci? Znany rosyjski ekspert o traktacie INF

Po ewentualnym anulowaniu traktatu INF Rosja będzie mogła rozmieścić większą liczbę pocisków, bo rozlokowanie ich na lądzie jest tańsze niż na przykład na fregatach i wymierzyć je np. w cele w Europie  – tak uważa rosyjski ekspert ds. wojskowości Paweł Felgenahauer, pytany przez PolskieRadio24.pl o konsekwencje potencjalnego wycofania się USA z traktatu o broni średniego i pośredniego zasięgu. Rosja nie przestrzegała postanowień tego traktatu od szeregu lat.

Od czasu zapowiedzi prezydenta Donalda Trumpa o tym, że USA zamierzają wycofać się z amerykańsko-rosyjskiego traktatu rozbrojeniowego INF o pociskach średniego i pośredniego zasięgu, eksperci i politycy zastanawiają się nad dalszym rozwojem sytuacji i możliwymi konsekwencjami tej decyzji. Do spotkania prezydentów USA i Rosji ma dojść na przełomie listopada i grudnia, na szczycie G20 w Argentynie. Jednym z tematów rozmów zapewne będzie traktat INF o zakazie pocisków średniego i pośredniego zasięgu. Waszyngton zapowiedział, że wycofa się z traktatu INF ze względu na notoryczne łamanie go przez Rosję.

- Traktat INF (Treaty on Intermediate-range Nuclear Forces) zakłada zakaz produkcji, stosowania i przechowywania odpalanych z lądu nuklearnych i konwencjonalnych pocisków balistycznych i pocisków manewrujących o zasięgu od 500 do 5500 km. Został podpisany w 1988 roku przez prezydenta USA Ronalda Reagana i sekretarza KC PZPR Michaiła Gorbaczowa.

W sobotę 17 listopada premier Mateusz Morawiecki mówił na konferencji w Hamburgu, że Polska chciałaby zachować tak wiele punktów traktatu INF, jak to możliwe, i że mógłby zostać wypracowany równolegle nowy traktat, obejmujący również Chiny. Dodał, że ważne jest, by ów traktat był przestrzegany przez Rosję, bo do tej pory Moskwa ciągle go łamała. 

”Na lądzie będzie można rozmieścić więcej pocisków manewrujących”

Paweł Felgenhauer, rosyjski ekspert ds. wojskowości, którego komentarze publikuje często m.in. "Nowaja Gazieta”, pytany przez portal PolskieRadio24.pl o konsekwencje anulowania traktatu INF, mówił, że jeśli USA dostarczą oficjalną notę w sprawie wyjścia z traktatu – wtedy po 6 miesiącach traktat wygaśnie, Rosja będzie miała prawo do testowania i rozmieszczania broni, której wcześniej zakazywał.

- Rosja ma tego rodzaju broń, a umieszczanie jej np. na fregacie jest droższe niż ze stanowisk lądowych – zauważył ekspert. - W efekcie Rosja będzie mogła taniej rozmieścić dużą liczbę pocisków manewrujących, wymierzyć je w cele w Europie i na Bliskim Wschodzie. Będą one miały zasięg prawdopodobnie 2-3 tysięcy km. To pokrywałoby większość Europy i Bliskiego Wschodu, w tym np. znajdujące się tam siły amerykańskie i sojuszników USA – dodał. Paweł Felgenhauer dodał, że takie pociski będą łatwiejsze do ukrycia przed zewnętrznymi obserwatorami.

Do tego, jak dodał analityk, Rosja będzie mogła głosić tezy, że to USA stworzyły tę sytuację, bo wycofały się z traktatu, a Europa w niektórych sytuacjach będzie musiała pomyśleć dwa razy  - bo może być celem pocisków.

”Podwójny zysk”, ale potem strata?

Ta sprawa może być używana jako argument podczas starań Rosji o osłabienie relacji transatlantyckich i NATO. To zatem podwójny zysk dla Rosji – PR-owy i militarno-techniczny. Skasowanie INF to dobra rzecz dla Rosji, przynajmniej w bezpośredniej przyszłości – mówił ekspert.

Paweł Felgenhauer dodał jednak, że jeśli chodzi zaś o dalszą przyszłość, "może pojawić się amerykańska broń nowej generacji, USA mogą rozmieścić ją w Europie i na Bliskim Wschodzie, w tym na Ukrainie, w Gruzji lub w Kazachstanie i może ona może bardzo poważnie podminować rosyjskie strategiczne odstraszanie”. Mogłaby ona zagrozić strategicznym zasobom Rosji – podkreślił.

Rosja nie stosowała się do zapisów traktatu INF.                                  

Powodem wycofania się przez USA z traktatu INF jest konsekwentne łamanie jego postanowień przez Rosję.

- Rosja twierdzi, że to USA się nie stosowały do traktatu, dlatego i ona mogła rozmieścić kilka pocisków. Poza tym Rosja twierdzi, że te pociski nie były testowane na odległości większe niż 500 km Ale to nie znaczy, że nie mogą przebyć 500 km. Zatem Rosja de facto postępowała wbrew ustaleniom, ale rozmieszczenie tych pocisków, które nie były zgodne z traktatem, było raczej ograniczone – skomentował Paweł Felgenhauer.

- Rosja sądzi, że USA także nie postępowały zgodnie z traktatem z powodu baz antyrakietowych w Rumunii i Polsce, że to jest naruszenie. Dlatego Rosja mogła stworzyć odpowiedź na zasadzie lustrzanej – mówił specjalista, przedstawiając sposób argumentacji Rosji.

- Jednak decyzja o wyjściu z traktatu najwyraźniej zdziwiła Moskwę do pewnego stopnia  - ale wydaje się, że sytuacja nie wygląda aż tak źle w oczach Kremla. Reakcje z Moskwy nie są pełne wściekłości, jak można by sobie wyobrażać – ocenił analityk, który był gościem Warsaw Security Forum.

Nowości w wojskowości Rosji

Paweł Felgenhauer, pytany o nowe trendy w wojskowości rosyjskiej, mówił że mamy do  czynienia "z drastycznym wzrostem gotowości bojowej i liczby oddziałów gotowych do natychmiastowej akcji”.

- Było nieco zmian w technologicznych dodatkach – najważniejsze to wprowadzenie projektowanych w Izraelu dronów, które pozwalają mieć informację online na żywo na temat celów. Nie jest to obieranie celu z pomocą GPS – per se -  ale ciągle pozwala na ogromne zwiększenie efektywności ciężkiej artylerii w sowieckim stylu i wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych – ocenił ekspert.

Analityk dodał, że wprowadzono także pewne usprawnienia w siłach lotniczych – i to znowu dotyczy precyzji broni. Oprócz tego analityk wymienił wśród nowości  zmodernizowane czołgi z opcją widzenia w ciemności, wyposażone w komputery w kabinie, dodał, że poprawiono możliwości prowadzenia wojny elektronicznej, komunikację.

- Ciągle jest pewna różnica w technologii, bo najlepsze armie na zachodzie mogą używać w masowym zakresie precyzyjnie sterowanej broni, to bardzo ważne. Rosja robi to w znacznie mniejszym zakresie. Jednak w Rosji mówią, że ta nieprecyzyjność jest skompensowana przez siłę ich eksplodowania – dodał ekspert.

Zapytany o ostatnie ćwiczenia, ekspert mówił, że są to tzw. gry wojenne, ”tak jak podczas zimnej wojny, ponieważ jesteśmy znów mniej więcej w tej samej sytuacji”.

Z Pawłem Felgenhauerem, ekspertem ds. wojskowości i komentatorem m.in. "Nowej Gaziety"  rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl