Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Agnieszka Kamińska 18.03.2021

Dożywotnie rządy w Mińsku? Dr Waler Karbalewicz: trwają prace nad nową konstytucją na potrzeby Łukaszenki

- W skład komisji konstytucyjnej wchodzą tylko stronnicy Aleksandra Łukaszenki, a to znaczy, że będzie pisał nową konstytucję dla siebie samego. Społeczeństwo w żaden sposób nie będzie miało na to wpływu. To wszystko znaczy, że Łukaszenka zmienia system polityczny pod kątem swoich politycznych potrzeb - mówi portalowi PolskieRadio24.pl białoruski politolog dr Waler Karbalewicz. Są doniesienia, że Łukaszenka szykuje dla siebie niewybieralny i zapewne dożywotni urząd. Analityk zaznacza, że fali nowych protestów na Białorusi można spodziewać się po przełomie roku, w czasie kampanii przed wyborami lokalnymi i spodziewanym referendum ws. konstytucji. 

Kreml free 1200 zima
Ekspert OSW: masowe sankcje dla winnych represji i oszustw wyborczych w Rosji i Białorusi doprowadziłyby do erozji reżimu

W tych dniach miało miejsce spotkanie Łukaszenki z komisją konstytucyjną, która szykuje nową ustawę zasadniczą. Ma ona się pojawić na początku jesieni. Mniej więcej na początku 2022 roku ma być w tej kwestii przeprowadzone referendum. Do prac komisji nie włączono praktycznie nikogo ze środowisk, które brały udział w protestach - mówi portalowi PolskieRadio24.p dr Waler Karbalewicz, białoruski niezależny politolog.

Członkowie komisji informowali, że jednym z filarów nowej ustawy ma być przyznanie Ogólnobiałoruskiemu Zjazdowi Ludowego statusu organu władzy.

Dr Waler Karbalewicz zauważa, że Zjazd nie jest ciałem wybieralnym. - Można przypuszczać, że Łukaszenka chciałby stanąć na czele Ogólnobiałoruskiego Zjazdu Ludowego i nie musiałby brać udziału w wyborach prezydenta. Rządziłby nie w roli prezydenta, a przewodniczącego Zjazdu. Wciąż nie jest jasne, jak ten urząd miałby się nazywać. Byłoby to coś podobnego do tego, co Nursułtan Nazarbajew zrobił w Kazachstanie (...). Ta funkcja byłaby zapewne dożywotnia - dodaje. 

Łukaszenka powinien przekazać władzę politykom opozycji - którzy zwyciężyli w wyborach - a wygląda na to, że stara się raz na zawsze pozbyć wszelkich problemów, które do tej pory przysparzały mu wybory. Wygląda na to, że chce sprawować realną władzę na stanowisku, które nie jest obsadzane na podstawie wyborów.

- Łukaszenka zapewne nazwie ten proces przekazaniem władzy - zaznacza dr Waler Karbalewicz.

Kolejne protesty

- Co jeszcze bardzo istotne, w końcu tego roku lub na początku przyszłego roku będą wybory lokalne. Łukaszenka mówił także, że po przyjęciu konstytucji mogą mieć miejsce wybory prezydenckie i parlamentarne. Jeśli tak, to Białoruś czekałyby cztery kampanie wyborcze – przed wyborami regionalnymi, referendum… - zauważa dr Waler Karbalewicz.

Dodaje, że dla władz ta sytuacja przypominałaby chodzenie po polu minowym. W czasie kampanii można spodziewać się z dużą dozą prawdopodobieństwa kolejnych protestów.

***

W rozmowie także o przetasowaniach kadrowych w administracji, głównie w kierownictwie resortów siłowych, o planach użycia kilku tysięcy wojskowych do ochrony obiektów państwowych podczas marcowych demonstracji i o coraz ostrzejszych represjach, które w ocenie Aleksandra Łukaszenki są jedynym możliwym rozwiązaniem kryzysu politycznego na Białorusi.

Zachęcamy do przeczytania rozmowy.

PolskieRadio24.pl: Na Białorusi miały miejsce zmiany w blokach siłowych – w ostatnich dniach Łukaszenka wręczył kilka nominacji, mianował także nowego Szefa Sztabu Generalnego w siłach zbrojnych.

11 marca Wiktar Hulewicz został szefem sztabu generalnego. Szefem Komitetu Śledczego został Dzmitrij Hora. Na czele resortu Ministerstwa Spraw Nadzwyczajnych stanął Wadim Siniawskij.

Jeśli mówić o zmianach w strukturach siłowych, to od 9 sierpnia Łukaszenka wymienił już niemal wszystkie kluczowe figury siłowego bloku. To i przewodniczący KGB, i przewodniczący Komitetu Kontroli Państwowej, minister spraw wewnętrznych, Prokurator Generalny, dwa razy zmieniano sekretarza Rady Bezpieczeństwa.

A w zeszłym tygodniu doszło do zmiany szefa Komitetu Śledczego i także wymiany na pewnych stanowiskach w Ministerstwie Spraw Nadzwyczajnych.

Wszystko to mówi o problemie lojalności struktur siłowych względem Aleksandra Łukaszenki - do końca go ona nie zadowala. Poszukuje zatem sposobów jej wzmacniania.

W strukturach siłowych i aparacie państwowych reżim staje się coraz bardziej monolityczny. Na ważnych stanowiskach umieszcza się takie osoby, wobec których władza nie ma żadnych wątpliwości. Wyraźnie stawia się przy tym na generałów, pracowników KGB. Obecnie na czele Komitetu Śledczego stoi osoba, która ponad 20 lat pracowała w KGB. A do Ministerstwa Spraw Nadzwyczajnych przyszedł generał milicji.

W ostatnim czasie wyciekł dokument adresowany do ministra obrony Wiktara Chrenina, w którym wnioskuje się o przydzielenie około 3700 wojskowych do ochrony różnych obiektów. Dokument opublikował bloger NEXTA. Jego oryginalność potwierdziła organizacja BYPOL, zrzeszająca b. funkcjonariuszy białoruskich, z siedzibą w Polsce. Wojskowi mieliby ochraniać obiekty w marcu, kiedy spodziewane są nowe protesty przeciwko Łukaszence. Co pan o tym myśli? Czy  taki jest plan, by włączyć wojskowych w działania ochrony przed protestującymi? To pokazuje strach władz i to, że w ich ocenie protesty mogą mieć bardzo szeroki zakres? Jak pan na to patrzy?

Użycie sił zbrojnych przeciwko protestującym miało już miejsce w niektórych miastach. W Brześciu wojskowy zastrzelił jednego  z protestujących. W Mińsku także donoszono o udziale wojskowych podporządkowanych ministerstwu obrony w operacjach dotyczących protestów.

Łukaszenka w zeszłym tygodniu oświadczył, że główny wróg Białorusi obecnie nie tyle znajduje się zewnątrz kraju, ile wewnątrz. Stąd, jak można dodać, głównym zadaniem armii jest reorientacja na walkę z wrogiem wewnętrznym. W ramach tej koncepcji można wierzyć założeniom dokumentów, o których pani mówi.

Co zatem może czekać nas 25 marca, w Dzień Woli, tradycyjne święto niezależnych Białorusinów?

Władze rzeczywiście się boją, szykują się do tej daty, ubezpieczają się. Łukaszenka mówił nie raz, że oczekuje gorącej wiosny, że może go czekać próba sił. Dlatego władze bardzo intensywnie się szykują na ten dzień.

W mediach państwowych KGB straszy, że znaleziono broń czy skład niebezpiecznych materiałów, a terroryści chcą przygotowywać eksplozje. To znany sposób zastraszania ludzi, by nie wychodzili na demonstracje.

Jak liczny będzie protest na Dzień Woli? Trudno powiedzieć. Myślę, że nie będzie tak duży, jak latem, jesienią ubiegłego roku. Przyczyn tego jest wiele, wśród nich represje, emigracja, zmęczenie obecną sytuacją. Część osób też nie wie już, czemu miałyby służyć manifestacje – w sierpniu, wrześniu była jeszcze nadzieja, że coś one zmienią.

Co zaś można powiedzieć o planowanych zmianach w konstytucji?

W tych dniach miało miejsce spotkanie Łukaszenki z komisją konstytucyjną, która szykuje nową ustawę zasadniczą. Ma ona się pojawić na początku jesieni. Mniej więcej na początku 2022 roku ma być w tej kwestii przeprowadzone referendum. Do tej komisji nie włączono praktycznie nikogo ze środowisk, które brały udział w protestach.

W skład komisji konstytucyjnej wchodzą stronnicy Aleksandra Łukaszenki, a to znaczy, że będzie pisał Konstytucję dla siebie samego. Społeczeństwo w żaden sposób nie będzie miało na to wpływu.

To wszystko znaczy, że Łukaszenka zmienia system polityczny pod kątem swoich politycznych potrzeb.

Wcześniej mówiono o zmianie konstytucji na rzecz Rosji, a teraz czyni to dla siebie? To groźne, różne idee mogą zostać tam włączone.

To, o czym wiadomo dziś, to idea, by Ogólnobiałoruski Zjazd Ludowy otrzymał konstytucyjny status, stał się organem władzy na Białorusi. A przecież to ciało nie jest przez nikogo wyłaniane w wyborach.

Wedle obecnie obowiązującej Konstytucji wszystkie najwyższe organy władzy pochodzą z wyborów – prezydent, parlament. Inną rzeczą jest, że realnych wyborów nie ma.

A jaki byłby cel nadania Zjazdowi Ludowemu nowego statusu?

Można przypuszczać, że Łukaszenka chciałby stanąć na czele Ogólnobiałoruskiego Zjazdu Ludowego i nie musiałby brać udziału w wyborach prezydenta.

Rządziłby nie w roli prezydenta, a przewodniczącego Zjazdu. Wciąż nie jest jasne, jak ten urząd miałby się nazywać. Byłoby to coś podobnego do tego, co Nursułtan Nazarbajew zrobił w Kazachstanie.

Wybory nie byłyby już bólem głowy dla Łukaszenki, bo realna władza byłaby już na zawsze w jego rękach?

Ta funkcja byłaby zapewne dożywotnia. Prezydenta pewnie by wybierano, ale Łukaszenka do końca życia zachowałby władzę na nowym stanowisku.

Zapewne jakieś zmiany się szykują. A wszystko to zamiast przekazania władzy osobom, które powinny ją przejąć, wygrały wybory.

Łukaszenka zapewne nazwie ten proces przekazaniem władzy.

Co jeszcze bardzo istotne, w końcu tego roku lub na początku przyszłego roku będą wybory lokalne. Łukaszenka mówił także, że po przyjęciu konstytucji mogą mieć miejsce wybory prezydenckie i parlamentarne. Jeśli tak, to Białoruś czekałyby cztery kampanie wyborcze – przed wyborami regionalnymi, referendum…

Ta sytuacja przypominałaby, jeśli chodzi o władze, chodzenie po polu minowym. Do czego doprowadziła ostatnia kampania wyborcza, pamiętamy. Taka gra jest dla władz bardzo ryzykowna.  

To oznacza, że będą nowe protesty. Białorusini niczego Łukaszence nie zapomnieli.

Myślę, że tak. Jednak władza myśli, że stłumiła już wszelki ruch protestu i że wszelkie kampanie wyborcze będą się odbywać pod kontrolą.

***

Bardzo dziękuję za rozmowę.

***

Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl