Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 15.04.2011

Władze Białorusi ostrzegają prasę, m.in. Naszą Niwę

Ministerstwo Informacji Białorusi udzieliło ostrzeżeń dwóm czołowym opozycyjnym mediom - tygodnikowi "Nasza Niwa" i gazecie "Narodnaja Wola", ukazującej się dwa razy w tygodniu.
Władze Białorusi ostrzegają prasę, m.in. Naszą Niwę

Tygodnik "Nasza Niwa" dostał ostrzeżenie za to, że w artykule o niedawnym akcie terrorystycznym w metrze napisał, że jednej z rannych kobiet długo nie udzielano pomocy medycznej, co - według oficjalnej wersji - nie odpowiada prawdzie.

Chodzi o "pozbawioną wiarygodności informację o tym, że jedna z ofiar zamachu terrorystycznego jakoby znajdowała się na stacji, gdzie dokonano zamachu, do późnego wieczora" - oznajmiło ministerstwo. Oświadczyło, że rozpowszechnienie tej informacji szkodzi interesom społecznym, dyskredytuje organy władzy państwowej i służby ratunkowe i medyczne, które udzielały pomocy ofiarom zamachu.

"Nasza Niwa" w materiale w środowym wydaniu pt. "Dziewczyna znajdowała się pod gruzami, gdy Łukaszenka składał kwiaty" podała, że studentkę Marynę Szubicz wyniesiono ze stacji około godz. 23 w poniedziałek, a więc leżała pod gruzami, gdy po godz. 20 miejsce tragedii odwiedził prezydent Alaksandr Łukaszenka. Historię tę opisały również inne media opozycyjne.

Telewizja państwowa zdementowała ją, powołując się m.in. na rejestr przyjęć, według którego dziewczynę przywieziono do szpitala około 18.30. Informację o studentce przedstawiono w telewizji jako przykład fałszywych doniesień mediów opozycyjnych o zamachu.

"Nasza Niwa" w reakcji na wiadomość o ostrzeżeniu pisze w piątek, że niejasności wokół historii studentki pozostają, bo mimo zapisów ze szpitala dwa niezależne źródła twierdzą, że dziewczyna trafiła do niego późno.

Ostrzeżenia otrzymała również "Narodnaja Wola" za rozpowszechnianie informacji, które nie odpowiadają prawdzie i szkodzą reputacji Białoruskiej Państwowej Kompanii Radiowo-Telewizyjnej.

Jeden z dziennikarzy gazety powiedział Polskiemu Radiu, że "chodzi o artykuł, w którym jego autorka odniosła się do filmu w białoruskiej telewizji poświęconego demonstracji opozycji po wyborach prezydenckich.

Autorka artykułu napisała, że film tylko wzmacnia argumenty tych, którzy uważają, że białoruska telewizja powinna nazywać się Goebbels-TV"- mówi dziennikarz.

Zgodnie z białoruskim prawem, ostrzeżenia udzielone mediom mogą doprowadzić do ich zamknięcia.

agkm