Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 28.11.2013

Szczyt w Wilnie. ”Polska chce utrzymać otwarte drzwi dla Ukrainy”

Na szczycie Partnerstwa Wschodniego Ukraina prawdopodobnie nie podpisze umowy z UE. Analogiczne porozumienia parafują natomiast Mołdawia i Gruzja.
Kijów: manifestacja za podpisaniem umowy Ukrainy z UEKijów: manifestacja za podpisaniem umowy Ukrainy z UEPAP/EPA/ALEXEY FURMAN
Galeria Posłuchaj
  • Relacja Beaty Płomeckiej z Brukseli (IAR): plany Unii Europejskiej pokrzyżowała Rosja
  • Prezydent Bronisław Komorowski: Polska będzie trzymała otwarte drzwi dla Ukrainy (źr. IAR)
Czytaj także

Od kolacji w Pałacu Wielkich Książąt Litewskich w Wilnie rozpoczyna się w czwartek wieczorem III szczyt Partnerstwa Wschodniego. Polskę reprezentuje prezydent Bronisław Komorowski.
Oczekiwano, że na szczycie w Wilnie zostanie podpisana umowa o stowarzyszeniu Ukrainy z UE; władze w Kijowie ogłosiły jednak w ubiegłym tygodniu, że wstrzymują przygotowania do zawarcia tego porozumienia. Rząd Ukrainy wyjaśnił, że Unia nie zaproponowała stronie ukraińskiej wystarczającego zadośćuczynienia za straty, które kraj poniósłby w związku z pogorszeniem relacji handlowych z Rosją; Moskwa sprzeciwia się zbliżeniu Kijowa z Brukselą. Prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz bierze jednak udział w szczycie.

Media: "umowa na przełomie lutego, marca"

Według mediów podpisanie umowy stowarzyszeniowej Ukraina-UE planowane jest na wiosnę, a podczas rozpoczętego w czwartek szczytu Partnerstwa Wschodniego w Wilnie strony podpiszą jedynie deklarację. Deklaracja ta ma mówić również o procedurach regulowania konfliktów gospodarczych z Rosją. Tekst nie przewiduje udziału strony rosyjskiej w tych negocjacjach. >>>

"Trzeba utrzymać otwarte drzwi dla Ukrainy"

Prezydent Bronisław Komorowski kilka godzin przed rozpoczęciem szczytu w Wilnie prognozował, że jego sukces będzie połowiczny.

Jak tłumaczył, na pewno uda się parafować umowy stowarzyszeniowe z Mołdawią i Gruzją, natomiast prawdopodobnie nie zostanie podpisana umowa stowarzyszeniowa z Ukrainą. Prezydent ma nadzieję, że efektem szczytu w Wilnie będzie postawienie Ukrainie otwartych drzwi do Unii Europejskiej.

Jak mówił Bronisław Komorowski, rolą Polski będzie nie tylko podtrzymywanie zasady "otwartych drzwi" dla Ukrainy, ale także zachęcanie władz tego kraju, aby z tego skorzystały.

Prezydent powiedział, że nasz kraj powinien także podtrzymywać dialog wewnątrz krajów Unii, ale także z Ukrainą, na temat "możliwości zintensyfikowania działań zwiększających odporność gospodarki ukraińskiej w kwestiach uzależnień jeśli chodzi o źródła energii i problemy wynikające z utrudnieniami dostępu do rosyjskiego rynku".


(Źr. TVN24/x-news)

Rozmowy w Warszawie o Wschodzie

Wcześniej prezydent rozmawiał w Warszawie z przewodniczącym Rady Europejskiej Hermanem van Rompuyem. Bronisław Komorowski mówił, że spotkanie dotyczyło strategii, nie tylko na szczyt Partnerstwa Wschodniego, ale także na czas po jego zakończeniu.

Z van Rompuyem rozmawiał również premier Donald Tusk. - Ważne jednak jest, "by w Wilnie sprawa miała dalszy ciąg" - zaznaczył szef rządu.

Ukraina robi pauzę, Armenia się wycofała

Na rozpoczynającym się wieczorem w Wilnie szczycie Partnerstwa Wschodniego miało dojść do podpisania umowy stowarzyszeniowej Unii z Ukrainą. Jednak prezydent tego kraju Wiktor Janukowycz stwierdził, że Ukraina czeka na lepsze warunki, by podpisać dokument.

Umowę stowarzyszeniową miała też parafować Armenia, ale odstąpiła od tego zamiaru.

Rosja przeszkodziła Unii Europejskiej

Unijne plany pokrzyżowała Rosja. Moskwa sięgała po różne sposoby, by odwieść kraje Partnerstwa Wschodniego od zbliżenia z Unią, w tym najważniejsze państwo w tej rozgrywce - Ukrainę. Było więc rosyjskie embargo na ukraińskie czekoladki, czasowa blokada handlowa, drobiazgowe kontrole celne. Były też obietnice niższych cen gazu i pomocy finansowej ze strony Moskwy.

Ukraina uległa. Prezydent Wiktor Janukowycz tłumaczył, że Unia nie przedstawiła konkretnej oferty, która zrekompensowałaby jej straty związane z pogorszeniem kontaktów z Rosją. - Janukowycz szukał pretekstu, by do stowarzyszenia nie doszło. My nie będziemy przebijali stawki. Poza tym Unia nie kupuje Ukrainy, na miłość boską - skomentował w rozmowie z Polskim Radiem europoseł Jacek Saryusz-Wolski. Według niego, decyzja ukraińskiego prezydenta jest myśleniem krótkowzrocznym. - Obawiam się ze się rozczaruje. Bo Rosjanie nie dadzą Ukrainie żadnej wielkiej pomocy finansowej. A na pewno tak długo nie, aż Ukraina na kolanach nie zapuka do drzwi Unii Celnej -  powiedział europoseł.

Unię Celną tworzą wspólnie Rosja, Białoruś i Kazachstan. Panuje jednak przekonanie, że Ukraina wybierze jednak Unię Europejską i podpisze umowę stowarzyszeniową, tyle że dopiero po zmianie władzy. Najbliższe wybory odbędą się za dwa lata.

Możliwa zmiana decyzji na szczycie w Wilnie?

Politycy unijni deklarują, że ze strony Unii Europejskiej oferta podpisania umowy jest nadal aktualna. M.in. przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy w poniedziałek zadeklarował, że umowa stowarzyszeniowa Unii Europejskiej z Ukrainą wciąż jest na stole.  Podkreślił też, że "stanowczo nie zgadza się ze stanowiskiem oraz działaniami Rosji w związku z planami podpisania umowy UE-Ukraina". Przeważa jednak opinia, że szansę na to, by Kijów zmienił decyzję, są bardzo małe.

Herman
Herman Van Rompuy (L) podczas spotkania w Warszawie, fot. PAP/Radek Pietruszka

Sikorski: władze Ukrainy zmarnowaly szansę

Szef polskiego MSZ Radosław Sikorski ocenił w piątek, że szkoda szansy, którą marnuje Ukraina . - Wasi przywódcy zaprzepaścili dobrą wolę, którą Ukraina zyskała w Europie i na świecie w wyniku "pomarańczowej rewolucji". I obawiam się, że Ukraina jest na najlepszej drodze do zmarnowania kolejnej okazji - powiedział Sikorski, odpowiadając na pytania ukraińskich dziennikarzy w Wilnie. Minister zwrócił też uwagę na jeden z największych problemów Ukrainy - korupcję. Przypomniał, że w rankingu Transparency International nasi wschodni sąsiedzi zajęli 144. miejsce na 161 uwzględnionych państw. Według szefa MSZ potrzebne są radykalne działania na Ukrainie, bo nikt inny nie jest w stanie zmusić do tego kijowskich elit. - To da się zrobić, i to całkiem szybko. Ustanawia się rejestr korzyści, zmusza polityków do ujawniania zeznań podatkowych oraz wypełniania oświadczeń majątkowych i karze się ich, jeśli kłamią. I tyle. W ciągu trzech do pięciu lat, jeśli wystarczająco dużo osób to przekona, przestaną kłamać i kraść. Ale to po prostu trzeba zrobić" - mówił Sikorski. Z kolei szef dyplomacji Szwecji Carl Bildt zwraca uwagę, że szczególnym "przekleństwem" dla Ukrainy jest sektor gazowy i jego wpływ na politykę poprzez powiązania z Rosją.

Tysiące Ukraińców protestują

Od czasu, kiedy rząd Ukrainy ogłosił, że wstrzymuje przygotowania do podpisania umowy ze Wspólnotą, w Kijowie i w innych miastach odbywają się manifestacje przeciwko decyzji rządu. W części miast odbywają się strajki studentów. Na placu Europejskim w Kijowie przez całą dobę przebywa co najmniej kilkaset osób, większe demonstracje zwoływane są wieczorem, kiedy ludzie wyjdą już z pracy. W niedzielę 24 listopada ogromna manifestacja zwolenników Unii Europejskiej zgromadziła 100 tysięcy ludzi.

Tysiące Ukraińców będą śledzić przebieg szczytu Partnerstwa Wschodniego na manifestacjach w Kijowie. Wciąż mają oni nadzieję, że Wiktor Janukowycz zmieni zdanie i podpisze w Wilnie umowę stowarzyszeniową z Unią Europejską. "Podpisz! Podpisz!" skanduje tłum na kijowskim placu Niepodległości każdego wieczora.

Kierujący manifestacjami w Kijowie działacz pozarządowy Jehor Sobolew zapowiedział w rozmowie z Polskim Radiem, że jeżeli rzeczywiście umowa stowarzyszeniowa nie zostanie podpisana, to protesty będą kontynuowane.
IAR/PAP/agkm

Galeria: dzień na zdjęciach >>>

''