Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Agnieszka Kamińska 20.01.2021

Agresywna postawa Kremla wymusi reakcję Bidena. Silniej wesprze Ukrainę, Białoruś, kwestię praw człowieka

Zważywszy na doświadczenie Joe Bidena dotyczące relacji USA z Kremlem i Władimirem Putinem, na historię agresywnej polityki Kremla w wielu rejonach świata i nawet na ostatnie prowokacyjne działania Moskwy, takie jak cyberataki na instytucje USA, można zakładać, że nowa administracja Stanów Zjednoczonych zajmie aktywne stanowisko wobec Rosji i zarazem obszaru postsowieckiego, będącego obiektem zainteresowania Kremla.

białoruś protest free 1200
Amerykański akt o demokracji na Białorusi uznaje Radę Koordynacyjną, umożliwia sankcje także wobec Kremla

W sytuacji mocnego spolaryzowania społeczeństwa amerykańskiego, gdzie około połowy społeczeństwa opowiada się za wizją Ameryki autorstwa Donalda Trumpa, a dla pozostałej części jest ona zupełnie obca, część ekspertów sądzi, że Stany Zjednoczone będą musiały skupić się na problemach wewnętrznych. Do podziału na tle politycznym dojdą problemy związane z pandemią i gospodarką.

Niemniej jednak, jak zauważył podczas niedawnej debaty w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych Daniel S. Hamilton, analityk Wilson Center, były urzędnik wyższego szczebla administracji USA, polityka wewnętrzna zawsze jest bazą, z której wyrasta polityka zagraniczna. Naturalną koleją rzeczy tu leżą priorytety, a ustabilizowanie sytuacji wewnątrz kraju jest warunkiem efektywnej polityki zagranicznej. Nie oznacza to jednak, że stosunki z innymi państwami będą zaniedbane – zdaniem Hamiltona wręcz przeciwnie.

Podobną opinię przedstawił także b. ambasador USA w Polsce i b. asystent sekretarza stanu Daniel Fried, który w analizie opublikowanej na stronie internetowej PISM napisał, że polityka zagraniczna wyrasta z założeń polityki wewnętrznej. Także Jake Sullivan, szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego, w swoim wystąpieniu zapowiedział, że chce tworzyć politykę zagraniczną, która sprzyja amerykańskiej klasie średniej.

Część ekspertów mówi wyraźnie, że sytuacja daleka jest od tego, by móc określać Stany Zjednoczone jako państwo słabe, że kryzys, który nimi wstrząsa, nie jest wielki. Sam Joe Biden ambitnie zarysował wizję swojej przyszłej polityki zagranicznej: chce, by jego zespół tworzył jej zręby z myślą o przyszłych pokoleniach.

Czytaj także: "Zachód wobec Rosji i Chin. "Kreml chce testować USA w kilku obszarach, Biden może wykonać ruch wyprzedzający"

S.Cichanouskaja.Svetainei.XIII-190-S20210107-O Posaškovos-4516 – kopija.JPG.jpg
Dla Białorusinów kluczowa będzie postawa Zachodu, w tym państw, które rozumieją Białorusinów najlepiej: Polski i Litwy

Działania zgodne z agendą, a wymuszone przez rzeczywistość

B. ambasador Daniel Fried w analizie dla PISM stwierdził, że strategię działań w dużej mierze wymuszą na Bidenie bieżące wydarzenia. Na ich wagę wskazała także dr Patrycja Sasnal (PISM), która oceniła, że polityka USA względem Europy będzie balansować między pasywnością a zaangażowaniem, wymuszonym przez okoliczności.

Trudno jednak polemizować z obserwacją, że Rosja regularnie daje Waszyngtonowi powód do zaangażowania. Zagrożenie stwarzane przez Moskwę, jak mówił podczas niedawnej debaty Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych ekspert James Sherr (Chatham House), leży w naturze funkcjonowania Kremla - jest systemowe. Ocenił on, że Kreml utożsamił niemal w pełni perspektywę militarną i siłową z polityczną. Przytoczył też wypowiedź Siergieja Ławrowa z 2014 roku, który radził, by państwa bałtyckie i Mołdawia wyciągnęły wnioski z działań Rosji na Ukrainie. Analityk zaznaczył, że należy spodziewać się testowania przez Moskwę nowej administracji USA w różnych rejonach świata. Niewykluczone też, że Biden, znający już modus operandi Putina, uderzy z wyprzedzeniem w celu odstraszenia.

Nowy prezydent będzie musiał mierzyć się nie tylko z systemowym zagrożeniem ze strony Rosji, ale także z bieżącymi problemami, które są efektem polityki Kremla. Są wśród nich m.in. kwestie cyberataków na instytucje USA, ponowne użycie przez Rosję zakazanej broni masowego rażenia – nowiczoka – w celu przeprowadzenia kolejnego morderstwa politycznego (tym razem nieudanego), prześladowania opozycji. Jest wreszcie temat wspieranego przez Kreml reżimu Aleksandra Łukaszenki.

Nie jest jasne, jak postąpi Waszyngton w kwestii konfliktu w Górskim Karabachu – wraz z Francją i Rosją USA wchodzą w skład grupy mińskiej, która miała się zajmować jego rozwiązaniem. Rosja po ostatnich działaniach wojennych doprowadziła do podpisania trójstronnego porozumienia, rozmieszczając na ustalonych granicach swoje oddziały.

Eksperci twierdzą, że Joe Biden będzie chciał też przedłużyć okres obowiązywania nowego traktatu START, dotyczącego zbrojeń strategicznych, przynajmniej na pewien okres przejściowy.

Wschodnia flanka NATO

Dobrym prognostykiem, jeśli chodzi o aktywność nowego prezydenta na wschodniej flance NATO, są dotychczasowe działania USA w tej kwestii. Odpowiadały one bowiem wysokiemu poziomowi zagrożenia ze wschodu. Jest olbrzymim sukcesem polskiej i regionalnej dyplomacji, że zdołały skutecznie dostarczyć wiedzę o sytuacji w regionie do decydentów w administracji.

Pominąwszy krytycznie oceniane aspekty prezydentury Donalda Trumpa, należy przyznać, że była to jedna z najbardziej owocnych kadencji jeśli chodzi o wzmocnienie bezpieczeństwa Polski i to w okresie pogłębiającego się zagrożenia ze strony Rosji. Trump kontynuował i rozszerzał decyzje Obamy. Rozmieścił oddziały amerykańskie w regionie, wsparł inicjatywę Trójmorza, rozwinął politykę energetyczną, uniezależniającą region od Rosji. To za kadencji Trumpa de facto zatrzymano dwoma rzutami sankcji projekt Nord Stream 2 (prawdopodobnie będą konieczne następne rozwiązania, bo Niemcy i Rosja z sukcesami starają się minimalizować wpływ amerykańskich restrykcji).

Zakłada się, że Biden będzie kontynuował politykę wzmacniania wschodniej flanki i uniezależniania energetycznego regionu. Przypuszczalnie nie przerwie także zaangażowania USA w projekt Trójmorza. W tym przypadku naturalnymi partnerami Stanów Zjednoczonych są Polska i państwa bałtyckie.

Problem Nord Streamu 2

Waszyngtońska administracja prawdopodobnie wielokrotnie stanie przed dylematem – czy zatrzymać Rosję, jak to zrobić, jakimi środkami. Dostrzega się tam z pewnością, że Rosja próbuje wpłynąć na polaryzację stanowisk w Unii Europejskiej, oraz to, że niemiecki rząd przedkłada korzyści z handlu z Rosją gazem nad bezpieczeństwo regionu i Europy.

Projekt NS2 uderza w bezpieczeństwo całego regionu, a szczególnie Ukrainy. Rosja już wcześniej zapowiadała, że zatrzyma tranzyt gazu przez ten kraj, jeśli zbuduje nowy gazociąg. Moskwa stara się też różnymi sposobami przekonywać przedsiębiorców w Niemczech, że dla nich ważna jest premia z zysków i inne korzyści, a nie długofalowe bezpieczeństwo Europy.

USA muszą patrzeć na tę sytuację inaczej – w dużej mierze gwarantują, poprzez obecność swoich wojsk, bezpieczeństwo kontynentu. Stąd niepotrzebne są im dodatkowe czynniki ryzyka, szczególnie w obliczu zaogniającej się rywalizacji z Chinami.

Dlatego można mieć nadzieję, że Joe Biden nie zmieni podejścia do NS2 – kontynuując i wspierając m.in. politykę sankcji jednomyślnie, jak dotychczas, nakładanych przez Kongres.

Prawa człowieka

Sferą, w której nowy przywódca USA będzie często zmuszony do działania przez wydarzenia bieżące, są prawa człowieka. Panuje przeświadczenie, że Biden będzie reagował na ich naruszanie ostrzej niż Donald Trump, który w tej sprawie był mniej aktywny.

Biden powinien wspierać państwa, które muszą bronić się przed Rosją, nie tylko ze względu na swoje doświadczenie polityczne i z czasów zimnej wojny, oraz z lat narastania agresywnych rosyjskich poczynań (na terenie Gruzji, na Ukrainie, w Syrii), ale i z powodu nacisku na kwestię praw człowieka umieszczoną wysoko w jego agendzie. W odniesieniu do Rosji kwestie te prawdopodobnie będą zajmować więcej miejsca w amerykańskiej polityce, niż miało to miejsce w poprzedniej kadencji. Z kolei sprawa przestrzegania praw człowieka w Chinach była wysoko także w agendzie poprzedniej administracji i to się zapewne nie zmieni. 

Jeśli chodzi o Putina, to liczy się on prawdopodobnie z tym, że administracja Bidena będzie częściej komentowała naruszanie praw człowieka w Rosji, a to oznacza ryzyko większych kosztów. Może nie jest więc zbiegiem okoliczności, że bardzo szeroki pakiet ograniczający wolności obywatelskie Moskwa wprowadziła, niejako "na zapas", w ostatnich tygodniach przed inauguracją Joe Bidena.

Białoruś i próba niemilitarnej okupacji na różnych poziomach

W Kongresie USA przyjęto w grudniu bardzo istotny dokument - Akt o Demokracji, Suwerenności i Prawach Człowieka na Białorusi. (H.R.8438 - Belarus Democracy, Human Rights, and Sovereignty Act of 2020). Jest to dokument aktualizujący politykę USA wobec naszego wschodniego sąsiada, wobec reżimu i opozycji, ale także – co istotne – wobec Rosji, która stara się sposobami niemilitarnymi uzależnić ten kraj od siebie.

Zapisy powyższego aktu prawnego, jak podkreśla opozycja białoruska, zawierają niezwykle istotne wytyczne względem polityki USA. Dokument ten – podpisany już przez prezydenta Trumpa – pozwala m.in. na stosowanie sankcji wobec obywateli rosyjskich, którzy biorą udział w represjach na Białorusi. Mogą być nimi objęci urzędnicy tzw. Państwa Związkowego Rosji i Białorusi.

Akt stwierdza, że nieuznanie ew. inkorporacji Białorusi, która byłaby krokiem w kierunku odtworzenia Związku Radzieckiego, jest zgodne z polityką USA. Dokument głosi także, że polityka Stanów Zjednoczonych zakłada nieuznawanie Aleksandra Łukaszenki oraz uznanie Rady Koordynacyjnej, jako ciała uprawnionego do przeprowadzenia tranzytu władzy na Białorusi. 

Białoruska opozycja wiąże z administracją Bidena duże nadzieje. Nie jest obecnie pewne, jaki finał znajdzie rozpoczęty już proces wymiany ambasadorów. W grudniu nagle zmarł 49-letni wiceminister spraw zagranicznych Aleh Krauczenka – nominowany w lipcu, przed wyborami, na ambasadora. Miał on urzędować w Waszyngtonie już od sierpnia.

*** 

CZYTAJ TAKŻE:

***

Opracowała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl