Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Agnieszka Kamińska 13.02.2019

B. ambasador Daniel Fried: w USA jest ponadpolityczny konsensus w sprawie wojsk amerykańskich w Polsce

Za zwiększoną obecnością wojsk USA w Polsce są i republikanie, i demokraci - mówi w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl były ambasador USA w Polsce Daniel Fried. - Sceptycyzm Niemiec w tej sprawie ulegnie zmianie – uważa też nasz rozmówca. Zapytaliśmy także o rezygnację ważnego urzędnika, przyjaciela Europy Środkowej - asystenta ds. Europy i Eurazji, Wessa Mitchella, który odejdzie z urzędu 15 lutego. Czy to może nieść z sobą zmiany w amerykańskiej polityce wobec Warszawy?

15 lutego z urzędem żegna się asystent sekretarza stanu ds. Europy i Eurazji, Wess Mitchell. Polityk ten był powszechnie szanowany jako przyjaciel Polski i regionu Europy Środkowo-Wschodniej.

Czy wraz z jego odejściem może zmienić się polityka USA w regionie? Czy sympatia Waszyngtonu może znaleźć środek ciężkości trochę bardziej na zachodzie Europy? i końcu, czy jest możliwość, że Stany Zjednoczone zainteresują się bardziej Europą Zachodnią? Czy przetrwa projekt zwiększonej obecności amerykańskiej w regionie?

Były ambasador Daniel Fried jest przekonany, że polityka amerykańska nie ulegnie zmianie, czego dowodem jest fakt, że rozmowy o zwiększonej obecności USA w Polsce rozwijają się pomyślnie.

Wess Mitchel objął urząd asystenta sekretarza stanu jesienią 2017 roku. Wówczas sekretarzem stanu był Rex Tillerson. Wcześniej był on dyrektorem think tanku Center for European Policy Analysis CEPA (Ośrodek Analiz Polityki Europejskiej). W liście uzasadniającym rezygnację napisał m.in., że jest dumny z osiągnięć w zakresie strategii europejskiej, powiązanej ze strategią obrony i bezpieczeństwa narodowego. Jednocześnie stwierdził, że Zachód, Europa muszą być przygotowane na wielkomocarstwową rywalizację i że działania w tym zakresie są opóźnione. Wess Mitchell latem zeszłego roku odwiedził m.in. Białoruś.

**

Więcej w treści rozmowy.

PolskieRadio24.pl: Rezygnację z urzędu asystenta sekretarza stanu ds. Europy i Eurazji z dniem 15 lutego złożył  Wess Mitchell. To polityk, który darzył sympatią region Europy Środkowej i Wschodniej. Czy wiadomo, dlaczego po kilkunastu miesiącach urzędowania zdecydował się odejść?

Były ambasador USA Daniel Fried: Wess Mitchell to człowiek, którego bardzo szanuję. To prawdziwy ekspert, specjalista ds. Europy Środkowej. To człowiek wielkiego honoru, człowiek zasad. Wiem jednak, że zrezygnował nie z powodu tego, że nie zgodził się z polityką Donalda Trumpa.

Myślę, że był zadowolony z głównych zarysów polityki amerykańskiej wobec Europy Środkowej – czyli m.in. z dyskusji o obecności wojsk amerykańskich w Polsce. Był zdania, że te rozmowy idą w dobrym kierunku. W dodatku administracja prezydenta Donalda Trumpa nie zrezygnowała z poparcia dla Ukrainy, a wręcz przeciwnie – USA zaostrzyły sankcje przeciwko Kremlowi.

Przypuszczam jednak, że codzienna praca w trudnych warunkach była dla niego trudna. Ma małe dzieci. Cały rok poświęcił administracji – i widocznie teraz zmienił zdanie. Tutaj dodajmy, że nie zawsze jest łatwo pracować w tej administracji, czasem pojawiają się tam osoby egzotyczne. Myślę, że również trudne było dla niego przyjmowanie odpowiedzialności za wszystkie wypowiedzi prezydenta. Jednak Wess Mitchell nie podał się do dymisji na znak protestu. Wręcz przeciwnie. Postąpił z dużą klasą.

Czy po jego rezygnacji polityka USA wobec regionu może się zmienić?

Wess Mitchell, szczególnie w  odniesieniu do Europy Środkowej i krajów wyszehradzkich, starał się pogłębić relacje z USA i zwiększyć obecność Ameryki w tych krajach w różnych wymiarach. Był wielkim zwolennikiem Trójmorza – mówił o tym publicznie, co najmniej kilkukrotnie.

Podkreślał wiele razy, że Amerykanie muszą współpracować z każdym rządem w regionie, szczególnie z Polską, z Węgrami. Aż trudno wyobrazić sobie, że następca będzie miał taki zapas wiedzy historycznej o Europie Środkowej, jak Wess Mitchell. On był prawdziwym specjalistą, rozumie historię tego regionu. Jest m.in. autorem pracy o mocarstwies Habsburgów i o ich strategii.

Czy chce pan powiedzieć, że może dojść do zmiany?

Nie, kierunek relacji się nie zmieni. Jest duże poparcie dla takiej polityki nie tylko w administracji, ale także wśród demokratów, republikanów, wśród spadkobierców tradycji Ronalda Reagana. Polskę popierają demokraci, którzy wcześniej wspierali ją w sprawie rozszerzenia NATO.

Nie widzę zatem żadnej możliwości, by pojawiła się umowa hańby – nigdy nie będzie nowej Jałty, ani porozumienia się z Moskwą ponad głowami Europejczyków, Polaków.

Są jednak czasami rozdźwięki między Europy Wschodnią i Europą Zachodnią. Na przykład w kwestii bazy USA czy zwiększonej obecności USA w Polsce, nie wszystkie państwa nas otwarcie popierają. Pytanie, czy USA nie skręcą mocniej w stronę Europy Zachodniej – w stronę starej Europy.

Taki podtekst gdzieś istnieje. Na szczęście kierunek rokowań idą w dobrą stronę. Obecnie rokowania między Amerykanami i Polakami, jak ja to rozumiem, są w zasadzie techniczne, ale w kontekście Sojuszu Północnoatlantyckiego. Dyskusje są bilateralne, ale wszyscy wiedzą, że główną kwestią tutaj jest obrona Polski i wschodniej flanki NATO w ramach i pod egidą artykułu 5.

Sceptycyzm w Niemczech…

No właśnie. Chodzi o sceptycyzm niemiecki w sprawie bazy.

Jeśli chodzi o sceptycyzm w Niemczech – ulegnie on zmianie.

Czyli akurat to się zmieni?

Zdecydowanie tak. Rada Atlantycka, do której należę, ogłosiła specjalny raport w tej kwestii. Bardzo chcieliśmy pokazać w nim Europejczykom zachodnim, Niemcom, że zwiększanie obecności wojsk amerykańskich  w Europie Środkowej jest w interesie NATO i Europy jako całości.

Niemcy zaczynają to rozumieć. Sądzę, że w tym kontekście lepiej byłoby, gdyby na stanowiskach pozostali Wess Mitchell i sekretarz obrony narodowej James Mattis. Ale wciąż w administracji są ci, którzy popierają obecny kurs na Europę Środkową.

Dobre wyniki rokowań nie są jeszcze przesądzone. Jednak Biały Dom popiera postulat zwiększenia obecności wojsk USA w Polsce. Faktem jest, że wielu Demokratów popiera zwiększenie obecności wojsk amerykańskich na terytorium Polski i że obecność bazy popiera również polska opozycja. Te okoliczności bardzo pomagają, bo to znaczy, że jest szeroka baza polityczna i podstawa do kolejnych kroków.

 

***

Daniel Fried był ambasadorem Stanów Zjednoczonych w Polsce w latach 1997–2000, a więc w czasie gdy Polska wstępowała do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Był również koordynatorem ds. sankcji i asystentem sekretarza stanu ds. Europy i Eurazji (odpowiadającym w latach 2005-2009 za stosunki dyplomatyczne z 50 krajami europejskimi i euroazjatyckimi oraz z NATO. 

***

Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl