Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Agnieszka Kamińska 31.10.2020

Wybory w Gruzji z obietnicą wniosku o wejście do UE. Ekspert: Gruzja gospodarczo jest gotowa, nie odstaje od części Unii

- Gruzja uważa się za część Zachodu, Europy – mówi ekonomista dr Janusz Wdzięczak, komentując sytuację polityczno-ekonomiczną w Gruzji. 80 procent Gruzinów jest za kierunkiem prozachodnim, politycy obiecują jego kontynuację. – Można by rozważyć, by Polska była adwokatem Gruzji na arenie europejskiej – proponuje ekspert.

mid-epa08763128 (1).jpg
Ekspert OSW: na Kaukazie Turcja nie ustąpi, chce wywrócić stolik, zmusić Rosję do rozmów. Można oczekiwać eskalacji

- Gruzja nie odstaje wiele od niektórych krajów Unii Europejskiej. Przypomnijmy: ma dobre warunki do prowadzenia biznesu, system podatkowy, z którego jest dumna. Gruzja walczy cały czas realnie z procesami korupcyjnymi. Jest niestety osamotniona w regionie – z jednej strony mając rosyjskie otoczenie, z drugiej wpływy tureckie. Dlatego też dąży do integracji z Zachodem – mówi dr Janusz Wdzięczak, historyk i ekonomista, badacz Europy Wschodniej (Fundacja Ambitna Polska).

Analityk zauważa, że w kontekście Gruzji, jak też innych państw, które cierpią w wyniku imperialistycznych działań Kremla, bardzo ważna jest rola Polski. Widzieliśmy, jak mówi, że Polska jest motorem "nieistniejącej niemal" polityki wschodniej UE, gdy udało się jej przekonać Wspólnotę do szczytu ws Białorusi.

- Może Polska mogłaby reprezentować Gruzję na płaszczyźnie UE formalnie lub nieformalnie. Polsce też niektóre kraje pomagały w wejściu do UE. Mówiło się, że Niemcy czynili tak w ramach naprawy krzywd historycznych. Nie wszystkie kraje tak postępowały, na przykład Francja miała inne podejście (…) Polska mogłaby zostać adwokatem także Gruzji w UE. Wie, na czym polegają problemy Gruzji w kontekście polityki bezpieczeństwa. Polska widzi z bliska i wie, czym jest brutalny imperializm Władimira Putina. Byłaby lepszym adwokatem Gruzji niż państwa zachodnie – ocenił dr Janusz Wdzięczak.

Gruzja a Trójmorze

Ekspert zaznaczył, że Gruzini pilnie śledzą, co dzieje się na Zachodzie, w tym projekt Trójmorza. - Gruzini wymyślili, że stworzą port Anaklia na wybrzeżu Morza Czarnego w strefie ekonomicznej, ma on dostarczać ładunki przez Morze Czarne. Ma być ważnym elementem, prowadzącym transport z Azji do Europy, z ominięciem Rosji. To duży projekt ekonomiczny w trakcie realizacji. Początek szlaku jest w Azji Wschodniej, kończy się on na Śląsku. Przy porcie ma być duży terminal kontenerowy. Nie jest to tak duży projekt, jak na przykład polski gazoport. Widać jednak, że Gruzini obserwują projekt Trójmorza i próbują w nim brać udział – mówi dr Janusz Wdzięczak.

***

W rozmowie także o rosnących wpływach Turcji w Gruzji, reformach gruzińskiej gospodarki, dlaczego opozycja poniosła porażkę w tej kampanii, choć oczekiwano wielkiego sukcesu, czy Saakaszwili przyciąga czy odpycha wyborców i czemu oczekiwań nie spełnił także nowy ruch Lelo, wzorowany na francuskim ”En marche”. Więcej w rozmowie.


Wiec Zjednoczonego Ruchu Narodowego w Tbilisi. Na zdjęciu flaga NATO. Fot. PAP/EPA/ZURAB KURTSIKIDZE Wiec Zjednoczonego Ruchu Narodowego w Tbilisi. Na zdjęciu flaga NATO. Fot. PAP/EPA/ZURAB KURTSIKIDZE

***

PolskieRadio24.pl: Kolejne wybory parlamentarne w Gruzji przypominają o tym, że Gruzja walczy od lat o integrację z Unią Europejską i Zachodem. Ważne są tu parametry gospodarcze. Pandemia koronawirusa tę sytuację pogarsza, także w wymiarze globalnym.

Dr Janusz Wdzięczak, historyk i ekonomista, badacz Europy Wschodniej (Fundacja Ambitna Polska): Gospodarka gruzińska została dość silnie dotknięta przez pandemię koronawirusa. Dla Gruzji ważna jest turystyka. Wprowadzenie zakazu przemieszczania się było dużym problemem dla kraju. Wiele miejscowości żyje tylko i wyłącznie z turystyki, podstawowe źródła przychodu zniknęły. Polska jest ważnym partnerem Gruzji w obszarze turystyki – a to wszystko zahamowało w 2020 roku. Od marca z Polski trudno się dostać do Gruzji.

Gospodarka gruzińska po rewolucji róż, dokonanej przez Micheila Saakaszwilego, jest gospodarką wolnorynkową, za taką stara się uchodzić. Wsparcie socjalne jest mniejsze. Gruzini nie mogli liczyć na duże wsparcie ze strony państwa, ze strony Unii takie jak obywatele krajów UE, w tym Polski.

Jak wygląda stan gruzińskiej gospodarki? Czy widać efekty reform, prozachodniego kursu?

Przed pandemią gruzińska gospodarka dążyła w stronę gospodarki wolnorynkowej. Saakaszwili po dojściu do władzy przeprowadził wiele reform wolnorynkowych. Uprościł system podatkowy, który obecnie jest prostszy niż w Polsce i wielu krajach UE, zliberalizował prawo, otworzył Gruzję na inwestorów zagranicznych. Gruziński biznes zaczął się rozwijać.

Jest tam jednak nieco pozostałości po ZSRR. Są aspekty oligarchizacji gospodarki. Oligarchowie gruzińscy próbują kontrolować pewne branże. Jest problem związany z dostępem do kapitału – na całym Kaukazie jest z nim poważny problem. Są wciąż problemy strukturalne.

Gospodarka gruzińska orientuje się wciąż na Unię Europejską, Zachód, próbuje wprowadzać reformy wolnorynkowe. To inna sytuacja niż na Ukrainie, gdzie MFW i Bank Światowy muszą władzom czasem dość silnie sugerować pewne reformy.


Plakaty wyborcze. PAP/EPA/ZURAB KURTSIKIDZE Plakaty wyborcze. PAP/EPA/ZURAB KURTSIKIDZE

Pewne reformy już wprowadzono.

To przede wszystkim reforma systemu podatkowego – jest tam mniej rodzajów podatków niż w Polsce, u nas kilkadziesiąt – w Gruzji kilka. Wcześniej niż w Polsce wprowadzono możliwość zakładania spółek przez Internet. Inwestorom zagranicznym ułatwiono inwestowanie w Gruzji. To ułatwiło pozyskanie kapitału z UE, ale i z Turcji.

Gruzińska gospodarka jest względnie mała. Mieszka tam kilka milionów osób, na terenie Tbilisi mieszka około połowy mieszkańców kraju, do tego dochodzą niektóre większe miejscowości jak Kutaisi czy Batumi. To zatem niewielka gospodarka, którą stosunkowo łatwo się reformuje.

Wedle niektórych ocen kilka lat temu Gruzja miała lepszy klimat do prowadzenia działalności gospodarczej niż niektóre państwa Bałkanów Zachodnich.

Gruzja zdecydowanie zmierza do Unii Europejskiej. W Gruzji można obserwować bezprecedensowy zwyczaj: wieszają przed instytucjami publicznymi i czasem przed jednostkami wojskowymi flagi Unii Europejskiej. Jeden z profesorów tamtejszej uczelni wyjaśnił mi, że to manifestacja ich aspiracji.

Według sondaży około 80 procent Gruzinów opowiada się za wejściem do Unii Europejskiej.

Gruzja jest odmienna kulturowo niż inne kraje regionu. Jest drugim krajem na świecie, który przyjął chrześcijaństwo. Na północy ma Rosję, kraje o orientacji prorosyjskiej, co naraża ją na imperializm rosyjski. Od południa widzimy Turcję i kraje jej bliskie, jak Azerbejdżan.

Gruzja zaś jest zainteresowana integracją z Zachodem, z Unią Europejską, wymarzonym partnerem byłyby Stany Zjednoczone.

Czy gospodarczo Gruzja jest gotowa na składanie wniosku o członkostwo w UE?

Gruzja nie odstaje wiele od niektórych krajów UE, na przykład Bułgarii, Rumunii. Przypomnijmy: ma dobre warunki do prowadzenia biznesu, system podatkowy, z którego jest dumna. Gruzja walczy cały czas realnie z procesami korupcyjnymi. Jest niestety osamotniona w regionie – z jednej strony mając rosyjskie otoczenie, z drugiej wpływy tureckie. Dlatego też dąży do integracji z Zachodem.

Gruzja uważa się za część Zachodu, Europy, czeka na zachodni kapitał, zachodnie doświadczenie i know how. Integracja z UE jest dla niej naturalnym kierunkiem, jest też dla Gruzji sposobem bezpieczeństwa ekonomicznego i militarnego.


Kandydat prorządowy w wyborach.  Fot. PAP/EPA/ZURAB KURTSIKIDZE Kandydat prorządowy w wyborach. Fot. PAP/EPA/ZURAB KURTSIKIDZE

Czy są widoczne większe przeszkody na drodze do UE?

Nie widzę przeszkód gospodarczych, społecznych. Olbrzymim problemem jest fakt, że znaczna część Gruzji jest okupowana przez Rosję. W tym kontekście część kraju unijnego byłaby okupowana przez Rosję.

Abchazja i Osetia Płd. są okupowane przez wojska rosyjskie. Zachód, Unia, mają problem, jak do tego podejść.

Z pewnością Rosja specjalnie takie kroki podejmuje. Unia Europejska zapewne jednak mogłaby wypracować odpowiednie rozwiązania w sprawie Gruzji. Podobne kroki Rosja podjęła też przecież świadomie wobec Ukrainy, Mołdawii.

Rosja utrudnia tym państwom świadomie proces integracyjny. Należy szukać rozwiązania, choć znalezienie go będzie na pewno bardziej skomplikowane niż było to w przypadku Bałkanów.

Wybory w Gruzji – to też wybory w czasie koronawirusa. Jak to wpływa na scenę polityczną?

Badań w tym zakresie jest bardzo mało. W kontekście ordynacji wyborczej badanie preferencji wyborczych nie jest tak precyzyjne, jak w Polsce, część parlamentarzystów jest wciąż wybierana w okręgach jednomandatowych. Okręgom jednomandatowym, choć jeszcze z czasów poprzedniej ordynacji, zawdzięcza swoją obecną przewagę w parlamencie Gruzińskie Marzenie.

Według badań wzrosło bezrobocie, nie wiadomo, w jakim stopniu zwiększył się poziom ubóstwa. Jednak w kontekście tego, że system socjalny nie jest tak dobrze rozwinięty jak na Zachodzie, nie ma funduszy unijnych, w Gruzji spodziewane są problemy,

Wracamy zatem do kwestii związków Gruzji z Unią Europejską. Kraje Partnerstwa Wschodniego mogłyby w czasie koronawirusa być mocniej wsparte przez Unię Europejską.

Polska próbuje aktywizować politykę wschodnią, w ramach Trójmorza, ale też Partnerstwa Wschodniego. To ostatnie nie jest zbyt aktywne, nie ma narzędzi, funduszy. UE nieco się w tym wszystkim pogubiła: politykę wschodnią Unii obecnie inspirują Polska i Litwa.

Polska i Litwa przenoszą kwestie Europy Wschodniej do unijnego mainstreamu.

Czy należy Gruzji pomóc finansowo? To także rola międzynarodowych instytucji, takich jak MFW czy Bank Światowy.

Gospodarka Gruzji to nie tylko turystyka, ale też sektor rolny, usług, podobnie jak w przypadku innych gospodarek. Eksportuje sporo produktów takich jak wino. Ale Gruzja musi wiele importować – z powodu złych relacji z Rosją, toczy się milcząca i nie w pełni dostrzegana rywalizacja Turcji i Unii Europejskiej o Gruzję.

Wielu polskich dziennikarzy pamięta rewolucję róż. Gruzja odrzuciła integrację z Rosją, wojna pokazała Gruzinom, czym jest reżim Władimira Putina. Jednocześnie należy pamiętać, że przez ostatnie lata widać wzrost pozycji Turcji. W Gruzji wiele tureckich przedsiębiorstw buduje swoją pozycję.

W Gruzji rok temu widziałem na głównej ulicy w Tbilisi firmy przede wszystkim tureckie. Podobnie w Batumi. Ten proces ma miejsce, choć wiele osób sobie go nie uświadamia.

Nie jest to ekspansja typu chińskiego, kontrolowana przez państwo, ale ma ona miejsce. Widać było to w 2018 roku, gdy nastąpiło załamanie liry tureckiej, miał miejsce spadek gruzińskiego lari. Pokazało to, jak te waluty są powiązane. O wpływach tureckich mniej się mówi w Polsce.

Niemniej jednak Rosja trzyma Gruzję w szachu.

Gruzini są konstruktywnym narodem. Obserwują aktywność w sferze Trójmorza. Bardzo ciekawym projektem jest obecnie budowa portu Anaklia.

Gruzini wymyślili, że stworzą port na wybrzeżu Morza Czarnego w strefie ekonomicznej, ma on dostarczać ładunki przez Morze Czarne. Ma być ważnym elementem, prowadzącym transport z Azji do Europy, z ominięciem Rosji. To duży projekt ekonomiczny w trakcie realizacji. Początek szlaku jest w Azji Wschodniej, kończy się on na Śląsku. Przy porcie ma być duży terminal kontenerowy. Nie jest to tak duży projekt, jak na przykład polski gazoport. Widać jednak, że Gruzini obserwują projekt Trójmorza i próbują w nim brać udział.

Jeśli chodzi o kwestie energetyczne, to Gruzja zostaje sama, poza Trójmorzem.

Gruzja w wielu miejscach jest osamotniona, ze względu na sąsiedztwo. Gruzja będzie próbowała rozgrywać tę sytuację. W przypadku nacisków ze strony Rosji, Gruzja może próbować uzyskiwać różnego rodzaju produkty przez  Turcję.

Jeśli chodzi jednak o przesył towarów i surowców energetycznych, to trzeba zaznaczyć, że Gruzja jest krajem górzystym, mało jest szlaków komunikacyjnych. W Polsce zbudowanie nowej sieci rurociągów nie stanowi problemu, w Gruzji jest problem z położeniem łańcuchów górskich i z infrastrukturą. Przez Gruzję biegnie tylko jedna główna linia kolejowa, nie licząc dojazdowych. Rząd stara się rozbudowywać kolej, ale to kosztowne inwestycje. To spadek z czasów ZSRR. Dotyczy to też sieci energetycznych, przesyłowych.

Inna rzecz, że Gruzja nie ma dużego zapotrzebowania na taką infrastrukturę, nie ma tam wielu ośrodków przemysłowych i w Gruzji. Do tego w Gruzji pewną rolę w produkcji energii elektrycznej odgrywa energetyka wodna.

Wracając jednak do europejskiej drogi Gruzji, Na wiecu Gruzińskiego Marzenia, które prowadzi wedle ostatnich sondaży, zapowiedziano, jak wspomniałam wniosek o członkostwo do UE do 2024 roku. Czy to członkostwo jest realne?

Gruzja jest względnie dobrze przygotowana do tego członkostwa. Jeśli porównać z Rumunią, Bułgarią, członkami UE – to od nich Gruzja pod wieloma względami nie jest odległa. Większość barier zdołała zasypać.

Są problemy z korupcją, ochroną środowiska, dostosowaniem rolnictwa. To wszystko jest jednak do nadrobienia.

Jest to jednak problem polityczny i jego rozstrzygnięcie nie zależy już teraz od Gruzji. Bo Gruzini są zdecydowanie nastawieni na integrację z Unią Europejską. Dotyczy to i elit politycznych, i całego społeczeństwa.

Gruzini mają podejście prozachodnie, dokonują reform. Teraz jednak wszystko zależy od Unii Europejskiej. UE jest w kryzysie – widzimy wiele jej problemów.

Widzimy słabość w zakresie rozwiązań dotyczących m.in. Partnerstwa Wschodniego.

Tutaj duża jest rola Polski w polityce wschodniej UE.

Polska doprowadziła między innymi do szczytu UE w sprawie Białorusi.

UE jest mało zainteresowana Europą Środkową, a co dopiero Europą Wschodnią.

Zatem widać tutaj dużą rolę Polski.

Widać niesamowitą niespójność państw UE, która popierały Nord Stream 2, który jest niekorzystny dla państw naszego regionu. Są sprzeczności przy wypracowywaniu polityki wschodniej. UE nie ma tak naprawdę spójnej polityki wschodniej,

To też dotyczy Gruzji. Pytanie, czy UE będzie w stanie wypracować jakiekolwiek rozwiązanie w kwestii Gruzji.

Trzeba by większej spójności. Bo jak z jednej strony przyjmujemy Gruzję, z drugiej strony Niemcy popierają NS2.

Bywały pewnie gorsze paradoksy. Jednak Polsce udało się zaproponować Unii agendę białoruską. Widać, że właściwe inicjatywy znajdują odzew, można liczyć na powodzenie.

Niemniej jednak doradcy Cichanouskiej znajdują się obecnie nie w Europie Zachodniej, a w Polsce i na Litwie.

Warto zadać pytanie, czy Polska byłaby w stanie zostać adwokatem Gruzji w Unii Europejskiej.  Warto je zadać i zostawić bez odpowiedzi.

Trwa też wojna w Górskim Karabachu. To zahamowało pomysł, żeby polska giełda kupiła giełdę w Erywaniu. To wydawało się dobrą inwestycją. Polska ma doświadczenia w rynku kapitałowym po transformacji, kto inny miałby się zająć rozwijaniem małej giełdy w Erywaniu.

Może Polska mogłaby tak samo reprezentować Gruzję na płaszczyźnie UE formalnie lub nieformalnie. Polsce też niektóre kraje pomagałby w wejściu do UE. Mówiło się, że Niemcy czynili tak w ramach naprawy krzywd historycznych. Nie wszystkie kraje tak postępowały, na przykład Francja miała inne podejście.

W przypadku wschodu widać, że Polska ma misję, żeby wprowadzać odpowiednie inicjatywy. Inicjatywy te wpisują się doskonale w politykę UE, bo udaje się do nich doprowadzić, problem polega jednak na tym, że same się nie pojawią.

Polska mogłaby zostać adwokatem także Gruzji w UE. Wie, na czym polegają problemy Gruzji w kontekście polityki bezpieczeństwa. Polska widzi z bliska i wie, czym jest brutalny imperializm Władimira Putina. Byłaby lepszym adwokatem Gruzji niż państwa zachodnie.

Kto zwycięży w wyborach? Sondaże się zmieniają, ale na pierwszej pozycji utrzymuje się Gruzińskie Marzenie. Jednak wiele zależy od wyników pozostałych partii.

Kilka miesięcy temu wydawało się, że opozycja gruzińska jest bardzo silna i odsunie Gruzińskie Marzenie od władzy. Było widać chęć zmian. Jednak opozycja gruzińska, jak się wydaje, nie zdała egzaminu. Nie zajęła się realną pracą – tylko promowaniem hasła o tym, że Micheil Saakaszwili ma zostać premierem Gruzji.

Politycy gruzińscy, których znam, są załamani działaniami gruzińskiej opozycji. Wsparciem dla opozycji miał być ruch Lelo, kierowany przez Mamukę Khazaradze, oligarchę wykształconego na Zachodzie. Był to ruch wzorowany na "En Marche" Emmanuela Macrona. Khazaradze miał być gruzińskim Macronem, a Lelo miał być ruch bardzo demokratycznym, proeuropejskim.

Jeszcze pół roku temu nadzieje związane z tym ruchem były olbrzymie. Działał w social mediach, w Internecie, wśród młodych ludzi. Założył biura w każdym mieście, miasteczku, rozwijał się, było widać nową jakość.

Jednak okazało się, że zaczęto odtwarzać stare modele. Do ruchu ściągnięto masę doradców po najlepszych zagranicznych uczelniach. Jednak gdy doszło do tworzenia list wyborczych, odkryto, że znaleźli się na nich "krewni i znajomi królika”. To przyniosło ogromny zawód.

Zaprzepaścili swoją pracę.

Przed wyborami był niesamowity kac moralny – to już nie działa. Zjednoczony Ruch Narodowy, którego liderem jest Grigol Waszadze, też nie wyciągnął wniosków z porażki. Gruzińskie Marzenie powstało jako opozycja wobec sposobu władzy przez Saakaszwilego, który dla wielu był kontrowersyjny.

I teraz gdy Ruch poczuł, że ma szansę na objęcie władzy, ogłosił, że powraca Saakaszwili jako kandydat na premiera. Opozycjoniści nie wyciągnęli wniosków ze swoich doświadczeń.

Saakaszwili rozwiązywał pewne problemy po gruzińsku, można rzec. Rządził twardą ręką, kontrowersyjnymi dość metodami rozprawił się z gangami w Swanetii. Może byłby dobrym kandydatem na szefa MSW, ale nie wiadomo, czy na premiera. Część osób głosuje po prostu przeciwko temu, by Saakaszwili miał być premierem.

Zobaczymy jeszcze, jakie będą dokładne wyniki wyborów. Wydaje się, że na wybory nie pójdą raczej młodzi ludzie – rozczarowani polityką.

Jest nieco niewiadomych, m.in. z kim ostatecznie będą współpracować posłowie wybrani w okręgach jednomandatowych.

Problemy opozycji gruzińskiej są bardzo istotne w tym kontekście. Wiele osób czuje się oszukanych przez opozycję. Do tego niestety młode pokolenie mało interesuje się polityką.

***


Z dr. Januszem Wdzięczakiem rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl